Artykuł jest długi, więc jeśli ktoś chce go od deski do deski przeczytać (po angielsku), to może to uczynić klikając w ten link. W skrócie: jego autorzy podkreślają, że „Nie bez znaczenia jest właściwa górnictwu kultura pracy, jak również cała kopalniana infrastruktura. Gdy w Polsce, wraz z rozprzestrzenianiem się epidemii, wprowadzano kolejne ograniczenia i obostrzenia, w najmniejszym stopniu dotknęły one wtedy właśnie przemysł węglowy i sektor produkcji przemysłowej”. – Można by pewnie długo rozmawiać o przyczynach decyzji o nieprzerywaniu pracy kopalń. Podyktowana ona była zarówno czynnikami ekonomicznymi, jak i zapewne politycznymi. Czy to oznacza jednak, że negatywne skutki pandemii ominą ten sektor gospodarki? Na pewno nie – komentuje na stronie internetowej Uniwersytetu Śląskiego dr hab. Robert Krzysztofik, prof. UŚ, dyrektor Instytutu Geografii Społeczno-Ekonomicznej i Gospodarki Przestrzennej UŚ, współautor badań.
Stara się wytłumaczyć (nie wiadomo jednak, czy to trafi do opinii publicznej spoza Śląskiego), że „Mimo wprowadzonych zaleceń i przestrzegania zasad bezpieczeństwa – wspólne łaźnie czy niewielkie objętościowo windy zwane szolami, którymi przemieszczają się górnicy, sprzyjały rozprzestrzenianiu się choroby. Pierwsze przypadki zachorowań odnotowano w kopalniach w kwietniu br., gwałtowny przyrost liczby pozytywnych wyników testów na obecność koronawirusa zanotowano już w maju (22 maja mieliśmy 3200 przypadków – podają autorzy artykułu)”. A potem, jeśli jeszcze nie Polska nie zapomniała, rozlała się fala, określmy to delikatnie, krytyki wobec górników; od zwykłego hajera po prezesów spółek węglowych.
– Zwrócenie medialnej uwagi na województwo śląskie w kontekście rozprzestrzeniania się koronawirusa w Polsce, w tym absurdalne porównania chociażby do włoskiego Bergamo, stały się dla regionu i jego mieszkańców nie lada wyzwaniem. Słyszeliśmy chociażby o przypadkach odmawiania świadczenia usług noclegowych osobom z naszego województwa. A tu mamy pewien paradoks. Jeśli jest w Polsce jakaś grupa zawodowa, która choć częściowo i „oficjalnie” przechorowała już epidemię, to są nią właśnie górnicy. Warto pamiętać o tym, że jesteśmy jednym z trzech regionów, w którym dotychczas wykonano najwięcej testów. Ponadto gdybyśmy przyjrzeli się zależnościom pomiędzy liczbą ludności a procentowym rozkładem odnotowanych zachorowań (w tym tych, które są przechodzone „bezobjawowo”), okazałoby się, że nie odbiegamy znacząco od tego, co jest obserwowane w innych województwach – przypomina prof. Robert Krzysztofik. Ktoś o tym wie, pamięta?
W Polsce panowała teza: epidemia w Śląskiem zbiera żniwo, bo to duża i gęsto zaludniona aglomeracja, jedno wielkie miasto, których granic de facto nie widać. W opinii badających „kluczowym czynnikiem wpływającym na przebieg rozprzestrzeniania się epidemii jest przestrzenne rozmieszczenie ludności najbardziej narażonej na zachorowania, a nie gęstość zaludnienia czy wielkość miast”. W województwie śląskim (wg danych wojewódzkiego sanepidu) 6 lipca jest/było 5666 osób poddanych administracyjnej kwarantannie. Pod nadzorem epidemiologicznym pozostawało 6409 osób. Dotychczas zbadano 169 612 próbek w kierunku zdiagnozowania obecności SARS-CoV-2. Potwierdzono ją u 13 312 osób, 8694 wyzdrowiało, a NIESTETY 324 pacjentów zmarło.
Polecany artykuł: