Prognozę zbliżoną do opinii koreańskiego eksperta również w tym czasie (27 kwietnia) wyraził dla Onetu genetyk prof. dr hab. n. med. Miłosz Parczewski. „W przypadku odry czy różyczki, zaszczepionych musi być 90 proc. osób, aby nie było nowych zakażeń. Potrzebujemy dążyć do tego, żeby 80-90 proc. osób miało przeciwciała - albo w wyniku przechorowania, albo poprzez szczepienie”. Nieco wcześniej (16 kwietnia) o odporności zbiorowej wyraził się, podczas konferencji prasowej, premier Mateusz Morawiecki. Prawdopodobnie opinię swoją zbudował na podstawie tego, co powiedzieli mu jego eksperci z Rady Medycznej. „Jest wysoce prawdopodobne, że do końca II kw. Polska osiągnie odporność zbiorową na koronawirusa (…). Rozpędzając program szczepień, mamy wreszcie podstawy sądzić, że do końca II kw. będzie już tyle osób zaszczepionych, że (...) zaczniemy osiągać pułap odporności zbiorowej, może nawet wcześniej, ale wydaje się, że do końca II kw. jest to wysoce prawdopodobne”.
Ten 70-proc. próg, o którym najczęściej wspominali/wspominają eksperci, Wielka Brytania osiągnąć miała już w połowie kwietnia. Wówczas odsetek osób, chronionych przed zachorowaniem przez szczepienia, wcześniejsze infekcje lub naturalną odporność miał wynieść 73,4 proc. Opinię odmienną od koreańskiego eksperta prezentował (28 kwietnia) Ugur Sahin, założyciel i prezes niemieckiej firmy BioNTech, która wespół z amerykańskim koncernem Pfizer, stworzyła szczepionkę Comirnaty. On uważa, że Europa powinna osiągnąć odporność stadną do lipca, a najpóźniej do sierpnia. Uważa się że do tego czasu 100 proc. populacji można zaszczepić nie tylko w Wielkiej Brytanii, ale także na Węgrzech i Malcie.
Wspomniana depesza PAP (z 3 maja) informuje, że poglądy czołowego koreańskiego ekspert ds. chorób zakaźnych dr. Oh Myoung-dona podzielają amerykańscy eksperci, którzy wyrazili swoje opinie na łamach „New York Timesa”. Uważają oni, że „wirus zmienia się zbyt szybko, nowe warianty rozprzestrzeniają się zbyt łatwo, a szczepienia postępują zbyt wolno, by odporność zbiorowa była w zasięgu w bliskiej przyszłości”. Z uwagi na to, że w III fali epidemii jej kreatorem był przede wszystkim brytyjski wariant SARS-CoV-2, to niektórzy eksperci podnieśli granicę uzyskanie odporności zbiorowej z 70 do 80 proc.
Problem w tym, że gdy pojawi się kolejny wariant koronawirusa, wobec którego istniejące szczepionki mogą być mało skuteczne lub wręcz nieskuteczne, to i te wyliczenia będą nieaktualne. Sporo teraz mówi się o wariancie indyjskim, który tym sposobem odstawił w cień ten brytyjski. To nie jedyne z nowo odkrytych. Na przykład tzw. wariant tanzański ma „tylko” 34 mutacje i niektóre z nich nie są blokowane przez mechanizmy obronne szczepionek. Nie ma pewności czy nie powstanie taka odmiana SARS-CoV-2, że wywołany przezeń COVID nie będzie minimalizowany przez istniejące szczepionki. Lepiej nie myśleć teraz o tym, co by to znaczyło dla światowego procesu szczepień. Nie wspominając już tym, że rok 2022 byłby nadal „maseczkowym”.