Rząd ma problem, nie tylko natury pijarowskiej. Po tym, jak trzynastu członków Rady Medycznej stwierdziło, że zasiadanie w niej nie ma sensu, bo i tak oni swoje, a rząd swoje, minister zdrowia dr n. ekonom. Adam Niedzielski będzie musiał, jak najszybciej uzupełnić braki kadrowe w tym zespole doradczym. Musi się spieszyć, bo misja powierzona mu przez premiera może mocno zaważyć na jego notowaniach u Mateusza Morawieckiego. „Ten głos doradczy był bardzo ważny, dlatego mam nadzieję, że podobne ciało doradcze będzie funkcjonować przy premierze lub ministrze zdrowia - powiedział (14 stycznia) PAP Tomasz Latos, szef sejmowej komisji zdrowia, pytany o rezygnację trzynastu z siedemnastu członków Rady Medycznej. Jego zdaniem taki głos doradczy powinien służyć „nie tylko politykom, ale również całemu środowisku medycznemu”. Jak wyjaśnił, Rada powinna rekomendować „pewne algorytmy postępowania leczniczego” dotyczące zakażeń koronawirusem, które zmniejszyłyby liczbę zachorowań z ciężkim przebiegiem choroby COVID-19
Po tym, jak w Radzie zostało tylko czterech ekspertów, z formalnym doradcą premiera ds. COVID-19, prof. Andrzejem Horbanem na czele, poprosiliśmy o komentarz w sprawie wirusologa, związanego z Narodowym Instytutem Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny, prof. Włodzimierza Guta (70 l.).
– Ci, którzy zrezygnowali z członkostwa w Radzie od czerwca prosili rząd o podjęcie, koniecznych ich zdaniem, działań przeciwepidemicznych. Prosili i się tym proszeniem znudzili. Nie spodziewałem się, że to tak późno nastąpi. Może dlatego, że każdy ma nadzieję, że coś w sprawie da się zrobić. Ile czasu potrzeba, żeby gardło zedrzeć?
– Myśli pan, profesorze, że ostatnie stanowisko Rady, w którym domagała się od władz, by osoby piastujące stanowiska publiczne, traciły je, jeśli występują w jakiś sposób przeciwko polityce przeciwepidemicznej? Reakcji nie było. Czy to zdecydowało o tym, że większość członków Rady złożyła rezygnację?
– Nie sądzę. Moim zdaniem narastała taka atmosfera, w której patrzył jeden na drugiego, wszyscy mieli chęć zrezygnowania z doradzania, aż w końcu się zdecydowali, na to na co się zdecydowali.
– Uważa pan, że znajdą się chętni do zastąpienia tych, którzy zrezygnowali?
– Tego nie wiem, ale z reguły chętni się znajdują.
– Gdyby panu zaproponowano udział w Radzie, to…
– Mam nadzieję, że nikt do mnie nie wystąpi z taką propozycją, bo nie zgodziłbym się. Przepraszam, cofam co powiedziałem. Zgodziłbym się pod jednym warunkiem…
– Jakim?
– A takim, że ktoś uwzględni to, co powiedzą członkowie Rady.
– Warunkowe uczestnictwo?
– Tak, przy pierwszym konflikcie powiedziałbym: byłem z wam, cierpiałem, teraz sobie cierpcie sami.
– Czy dobrze zrozumiałem? Gdyby taką propozycję złożył panu minister zdrowia, pan by ją przyjął, to przy pierwszej różnicy zdań, gdyby pańskich wskazań nie realizowano, to…
– Od razu opuściłbym Radę, taki mam charakter.
Tyle prof. Gut, jeden z potencjalnych kandydatów do uzupełniania składu Rady Medycznej. Czy minister zdrowia vel rząd przystanie na taki warunek, który mogą stawiać potencjalni kandydaci do Rady Medycznej?