Tak przynajmniej wynika z rozpoznania dokonanego przez „Dziennik Gazetę Prawną”. Co prawda jeszcze nikt z ozdrowieńców nie poszedł do sądu z pozwem przeciwko pracodawcy, a prawnicy nie przypuszczają, by takie „ruchy” był masowe, to istnieje ku temu podstawa prawna. Jest nią art. 207 Kodeksu pracy, gdzie w paragrafie 1 stwierdzone jest: „Pracodawca ponosi odpowiedzialność za stan bezpieczeństwa i higieny pracy w zakładzie pracy”. Czy zacznie krążyć widmo odszkodowań dla pracowników? Za COVID-19. Prawnicy uważają, że zakres roszczeń może być szeroki.
– Chodzi np. o uszczerbek na zdrowiu fizycznym, psychicznym i to nie tylko samego pracownika, ale też o rodziny zatrudnionego, która może być dotknięta skutkami zakażenia – wyjaśnia „DGP” dr Maciej Chakowski z kancelarii Chakowski & Ciszek. Prawnicy wypowiadają się o ewentualnych odszkodowaniach w kontekście wyłącznie osób, które zaraziły się w miejscu pracy. A co z osobami, które poddane zostały kwarantannie i miały w tym czasie obniżone wynagrodzenia? W takiej sytuacji znalazło się parędziesiąt tysięcy górników. W wspomnianym tekście prawnicy nie rozważają jeszcze kwestii odszkodowań z tytułu śmiertelnego wypadku w pracy. Jeśli założono, że chorzy mają podstawy prawne do odszkodowania od pracodawcy (jego ubezpieczyciela, ZUS itd.), to czy tym bardziej nie mają takiego prawa bliscy zstępni śmiertelnej ofiary koronawirusa, która zaraziła się nim w miejscu pracy?
Jakie odszkodowanie może wchodzić w grę? W USA to pewnie chodzi o miliony. Może tak, ale trzeba byłoby się „powłóczyć” po sądach. Otóż tam odszkodowania w wielu stanach wypłacane są z polis pracowniczych. A te nie obejmują „rutynowych chorób przenoszonych przez społeczność, takich jak przeziębienie lub grypa, ponieważ zwykle nie można ich bezpośrednio powiązać z miejscem pracy”. Czy COVID-19 jest rutynową chorobą? Raczej nie, skoro ogłoszono pandemię. W 14 stanach rozszerzony zostanie zakres odszkodowań dla pracowników, bo COVID-19 będzie uznany za chorobę zawodową, jeśli do zakażenia wirusem doszło podczas lub w miejscu wykonywania pracy. Dodajmy, że milionowe odszkodowania w USA, to codzienność, a rekordowe wyniosło 110 mln USD i otrzymała je w 2017 r. 67-letnia kobieta u której zdiagnozowano chorobę nowotworową wywołaną przez stosowanie pudru znanego koncernu farmaceutyczno-kosmetycznego.
Nie wiadomo, jakiej wysokości odszkodowanie mógłby mieć zasądzone potencjalny pracownik-ozdrowieniec. Polska to nie Ameryka. Największe odszkodowanie związane z chorobą, a ściślej z błędem lekarskim popełnionym przy leczeniu, wyniosło 2 mln zł. Otrzymał je młodociany pacjent od szpitala w Busku. Wskutek błędów popełnionych przez lekarzy w chwili narodzin, chłopiec od kilkunastu lat je kaleką. Dodatkowo szpital ma mu dożywotnio wypłacać co miesiąc 13 tys. zł tytułem renty. Czy sądy zaleją pozwy o odszkodowania od pracowników-ozdrowieńców? Jeśli tak się stanie, to nie prędko (zważywszy na tempo pracy w naszych sądach) należy się spodziewać wyroków o (nie)przyznanie odszkodowań „za COVID-19”.
Polecany artykuł: