Bardzo ciekawą rozmowę opublikował (6 maja) „Dziennik Gazeta Prawna”. Rozmówca – Pasi Penttinen, dyrektor programu badań nad grypą i wirusami układu oddechowego w Europejskim Centrum Kontroli i Prewencji Chorób (European Centre for Disease Control and Prevention, ECDC). Temat rozmowy: maseczki ochronne, szczepionki, covid. „Problem ze środkami pozafarmaceutycznymi polega na tym, że bardzo trudno jest wykazać ich skuteczność. To inaczej niż z lekami czy szczepionkami, gdzie standardem są badania kliniczne: jedna grupa otrzymuje dany specyfik, druga placebo, ale nikt nie wie, co dostał – i po jakimś czasie porównujemy wyniki. Tutaj tak się nie da. Siłą rzeczy więc polegamy na badaniach obserwacyjnych, a te mają wiele wad, np. nie sposób w sytuacji pandemicznej wyizolować wpływu maseczek spośród pozostałych środków ostrożności. Jeszcze raz podkreślę: żaden środek stosowany w odizolowaniu nie jest skuteczny” – mówi DGP ekspert.
W jego opinii dobrze spasowana do twarzy maseczka, zmniejsza ryzyko zakażenia się lub podania choroby dalej. Penttinen uważa, za bezzasadne paradowanie w masce w nocy po pustej ulicy. „Podstawowym celem noszenia maseczek jest ochrona innych w sytuacji, kiedy my jesteśmy zakażeni, nie wiedząc o tym. Po to wymyślono maseczkę chirurgiczną, żeby lekarz nie zakaził pacjenta. Drugorzędny cel to ochrona przed innymi” – wyjaśnia dyrektor ECDC, w opinii której ważniejsze jest utrzymywanie dystansu między osobami oraz kontrola kontaktów z innymi ludźmi, zwłaszcza w pomieszczeniach (wtedy warto założyć maseczkę).
A co o nie/skuteczności maseczek, szczególnie tych wykonywanych sposobem domowym i jednorazówek chirurgicznych, twierdzili, twierdzą polscy lekarze. Opinie polityków pomijamy, wyjątek robimy dla ministrów zdrowia. Poglądy w tej sprawieaktualnego ministra znamy. Łukasz Szumowski (26 II 2020): „Maseczki nie pomagają, nie zabezpieczają przed wirusem. Nie zabezpieczają przed zachorowaniem. Kiedyś w Chinach i całym świecie azjatyckim noszono je głównie z powodu smogu i pewnej kultury, która tam jest. WHO ich nie zaleca. Eksperci też nie zalecają”. W dwa miesiące później: „Maseczka ma chronić innych przed możliwością zakażenia. Można rzec, że maseczka zabezpiecza innych przed zakażeniem od nas a nie nas przed zakażeniem od kogoś. Stąd nie jest to w żaden sposób zaprzeczenie wcześniej wypowiadanych słów”. Epidemiolog, prof. Krzysztof Korzeniewski (27 II 2020): „Maseczki noszone przez osoby niezakażone bardziej działają na dobre samopoczucie noszących, niż mają znaczenie epidemiologiczne. Maseczki powszechnie stosowane, np. w służbie zdrowia, mają tak duże pory, że ich skuteczność pod względem blokowania drobnoustrojów wydostających się z wydychanym powietrzem jest znikoma. Zakaźnik, prof. Andrzej Horban (19 IV 2021): „Jeżeli jesteśmy w parku i w promieniu 100 metrów nie ma nikogo, to jest oczywista oczywistość, że nikogo nie zarazimy w tym momencie. Jeżeli tuż koło nas pojawiają się osoby, to ryzyko transmisji jest znacznie większe, co nie znaczy, że jest duże”. Zakaźnik, prof. Krzysztof Simon (16 IV 2021): „Maseczki absolutnie zostają na zewnątrz, dopóki nie wyszczepimy społeczeństwa”. Immunolog, dr Paweł Grzesiowski (21 IV 2021): „Powinniśmy wycofać się z zalecenia noszenia maseczek na świeżym powietrzu. Stosujemy metodę, która nie przekłada się na bezpieczeństwo, a utrudnia życie”.
Jak widać opinie o zasadności używania maseczek ewoluowały. Niezmiennie za niezasadne uważają lekarze krytycznie nastawieni wobec epidemii. Znany z tego małopolski zakaźnik dr Zbigniew Martyka na początku stwierdził: „Jeśli nosimy maseczki to nie mamy większego wpływu na ochronę innych przed zakażeniem a w dodatku szkodzimy własnemu zdrowiu” powołując się na wyniki badań przeprowadzonych w świecie. Na badania, w których wykazano, że maseczki są OK, powołują się krytycy krytykujących.