„Gdyby rosyjskim naukowcom rzeczywiście udało się opracować skuteczną i bezpieczną ochronę przed Covid-19, byłoby to sensacją, ponieważ znacznie by wzrosły szanse na zażegnanie pandemii. Co więcej spełniliby życzenie prezydenta Putina, aby być pierwszym krajem mogącym zaprezentować substancję, której poszukuje cały świat...” – stwierdza opiniotwórczy niemiecki dziennik „Frankfurter Rundschau”. W sukces Rosji wątpi minister zdrowia RFN Jens Spahn. „Dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung" także: „To, co stoi za rzekomym zezwoleniem Putina, to gigantyczny ludzki eksperyment. Kreml nie chciał czekać nawet na zapowiedziane na początku czerwca sześć miesięcy testów w dwóch etapach: test bezpieczeństwa i test skuteczności na 38 ochotnikach. Nie ma przekonujących danych klinicznych, przynajmniej nie są one opublikowane.
„Testy na ludziach rozpoczęły się w czerwcu. Mamy początek sierpnia i już ogłoszono, że szczepionka została zgłoszona do rejestracji. To znaczy, że nie przeszła trzeciej fazy badań” – tłumaczył w TOK FM dr Paweł Grzesiowski, immunolog. Na zachodni sceptycyzm/krytyka Rosja ma odpowiedź: „Niestety, zamiast analizować dane naukowe, będące podstawą sprawdzonej platformy szczepionki, bazującej na wektorze adenowirusowym, opracowanym w Rosji, niektórzy międzynarodowi politycy i media woleli skupić się na polityce, próbując podważyć zaufanie do rosyjskiej szczepionki” – czytamy w rządowym portalu Sputnik.
Każdy orze, jak może. Rosja również. Jak na razie to szczepionkę podano jej elitom, w tym córce Putina, co ma świadczyć, że produkt jest bezpieczny. Szczepienia innych obywateli mają się rozpocząć po 1 stycznia 2020 r. Obywateli Rosji, bo omijając III fazę badań klinicznych, producent szczepionki raczej nie powinien liczyć na wprowadzenie jej do obrotu w UE. Słowo „raczej” jest tu nie bez przyczyny. Jak ujawnił (11 sierpnia) rzecznik WHO Tarik Jasarević, „trwają dyskusje (WHO – rosyjskie ministerstwo zdrowia – se.pl) na temat możliwości przyznania wstępnej kwalifikacji WHO dla szczepionki”, podkreślając, że „taka procedura obejmuje rygorystyczny przegląd i ocenę wszystkich wymaganych danych, dotyczących bezpieczeństwa i skuteczność”. Wątpliwości zachodnich ekspertów skomentował (12 lipca) b. główny lekarz sanitarny Federacji Rosyjskiej, deputowany Dumy Państwowej Giennadij Oniszczenko: „Skończmy więc teraz z histerią, która oczywiście nie bezinteresownie pojawia się u moich kolegów. Jest ona zapoczątkowana przez dwa czynniki – pierwszy czynnik, dlaczego nie ja, a drugi to fakt, że to wszystko jest opłacone. Nie zagłębiajmy się w motywację, będziemy spokojnie kontynuować naszą pracę...”.