Krzysztof Bukiel_przwodniczący_OZZL

i

Autor: Andrzej Bęben

Doktor Bukiel: Nie jestem politykiem, nie wiem, kiedy skończy się epidemia

2020-09-09 17:35

Zdaniem przewodniczącego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy epidemia SARS-CoV -2/COVID-19 stała się dobrym wytłumaczeniem na wszelkie niedomagania życia codziennego, w tym również źle funkcjonującą publiczną ochronę zdrowia. – W perspektywie najbliższych miesięcy liczba ofiar walki z koronawirusem będzie większa niż liczba ofiar samego koronawirusa – prognozuje KRZYSZTOF BUKIEL (58 l.), specjalista chorób wewnętrznych i medycyny rodzinnej.

„Super Express”: – Kiedy skończy się epidemia SARS-Cov-2/COVID-19?

Krzysztof Bukiel: – Nie wiem, nie jestem politykiem.

– Jasne, jest pan lekarzem i związkowcem, ale w swoim ostatnim felietonie w „Medycynie Praktycznej” Pan bardzo oskarża polityków, twierdząc, że epidemia jest wytłumaczeniem na wszystkie niepowodzenia rządu. Od dziury w budżecie po zmniejszeniu popytu w handlu...

– To wynika bezpośrednio z mego doświadczenia. Mieliśmy nadzieję, że nowy minister zdrowia Adam Niedzielski rozpocznie rozmowy z OZZL na różne tematy, a on zaczął od COVID-a i tylko w kółko mówi o nim, jakby nie było innych spraw do omówienia. Od marca nie mamy jakiegokolwiek kontaktu z ministrem zdrowia. Na przykład: z końcem roku kończy się ważność ustawy, która przewidziała podwyżki płac dla lekarzy, mam tu na myśli pensję gwarantowaną dla lekarza specjalisty. I cisza. Teoretycznie rzecz biorąc za trzy miesiące powinniśmy wrócić do dawnych pensji, to 4,2 tys. zł. Dzięki tej ustawie specjalista ma, przynajmniej do końca roku, 6,75 tys. zł. Jak się nic nie zmieni, a nie wiemy, to dyrektor może po nowym roku sprawić, że specjalista wróci do pierwotnej pensji. Chyba się nie odważy…

– Pensje dla lekarzy ważne są, ale leczenie jest równie ważne. Wydaje się, że w Polsce COVID-19 jest chorobą numer jeden, a nie, choćby, choroby nowotworowe…

– Oczywiście, ta moja dygresja o płacach była po tzw. związkowej linii. Po medycznej powiem, że zaniedbania w leczeniu innych chorób są bardzo duże. Gdy ministrem zdrowia był pan Szumowski to powiedział nam, że zorganizuje debatę na temat przyszłości systemu ochrony zdrowia. Owszem przez półtora roku ludzie się zbierali, rozmawiali i nic z tego nie wyszło, a pan minister Niedzielski w ogóle nie mówi o jakiejkolwiek wizji systemu jako całości. I na pierwszym planie jest koronawirus i wychodzi na to, że ochrona zdrowia skurczyła się do walki z epidemią.

– Teraz lekarze rodzinni będą kierować potencjalnych covidowców na testy. Po poprawkach ustalono, że będą wydawali skierowania nie tylko wtedy, gdy zobaczą pacjenta, ale także, gdy go usłyszą. W ramach tzw. teleporady. Żeby jednak pacjenta skierować na takie testy na podstawie rozmowy telefonicznej, to on musi mieć wszystkie objawy: gorączkę powyżej 38 stopni, kaszel, duszności, utratę węchu lub smaku. Tymczasem z badań naukowych wynika, że tylko ok. 20 proc. zakażonych-chorych traci zmysł powonienia.

– Mam swoją teorię na ten temat.

– Jaką, proszę ją nam przedstawić…

– Nie wiem czy mogę, jeszcze mnie zaszczują…

– Czego Pan się boi?

– Moja teoria jest taka: rządzący zaczynają podejrzewać, że COVID nie jest taki straszny, ale nie chcą się do tego przyznać i chcą sytuację zredukować rękami innych. Mniej testów, mniej zakażonych, mniejszy problem.

– Dawno temu w Polsce wszystko było winą Żydów i cyklistów. Żydów już prawie nie ma, to teraz winni są dziennikarze. To nas Kolegium Lekarzy Rodzinnych oskarża o „nierzetelne praktyki lekarskie”. Cytuję z listu „do mediów”: „Z rosnącym niepokojem obserwujemy eskalacje pojawiających się w mediach fałszywych informacji związanych z funkcjonowaniem placówek ochrony zdrowia prowadzonych przez lekarzy rodzinnych, a zwłaszcza powtarzania, iż „przychodnie są zamknięte”, gdy wprowadzona została tylko procedura telefonicznego ustalania wizyt w gabinetach lekarskich oraz system porad telefonicznych...”.

– Mnie się również nie podoba, że POZ -y (podstawowa opieka zdrowotna – przy. se.pl) tak działają, jak działają. Nie rozumiem tego. Jestem w środowisku medycznym uważany za „odszczepieńca”. Powiem tak: nie powinno się tak „zamykać” POZ-ów.

– To jaka jest Pańska prognoza na najbliższą przyszłość? Optymistyczna? Pesymistyczna?

– Jeśli przyjdzie jakaś dyrektywa z tzw. góry, nie wiem tylko, gdzie ta góra jest, czy w Chinach, w Ameryce, czy w Światowej Organizacji Zdrowia, to nagle wszyscy przestaną bać się COVID-a. Dokąd ona nie nadejdzie, to minister zdrowia nie odważy się, by stwierdzić coś takiego. W mej osobistej ocenie zagrożenie COVID-em, jak wykazała praktyka, powtórzę: jak wykazała praktyka, nie jest tak straszne, jak można było się tego spodziewać w marcu. Wówczas nikt nie wiedział z czym mamy do czynienia. Teraz jednak śmiało powinniśmy „otwierać” ochronę zdrowia, bo ludzie chorują na groźniejsze choroby. Mamy mniej rozpoznań chorób onkologicznych, udarów, zawałów nie dlatego, że jest ich mniej. Zresztą o tym już wypowiadali się specjaliści, więc nie będę się powtarzał.

Wtargnął do szkoły i krzyczał, żeby wszyscy ZDJĘLI MASECZKI! "Zdejmijcie te kagańce! Pani też ma wyprany mózg?"

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze artykuły