Najnowszy, wypasiony oczyszczacz z czujnikami wszystkich możliwych zanieczyszczeń, z pewnością nie cieszy tak oka, jak mini-ogródek roślin naturalnie poprawiających jakość powietrza w czterech ścianach, szczególnie w miastach, w których smog jest wpisany w krajobraz. Botanicy nie wczoraj odkryli, że w pokojach, gdzie są rośliny, jest mniej kurzu, pleśni, mikrogrzybów itd. Liście niektórych roślinek działają, jak naturalne filtry, takie odpowiedniki biologiczne filtrów HEPA. Nie tylko oczyszczają powietrze, ale także podnoszą wilgotność powietrza w pomieszczeniach, dość skutecznie obniżanej przez ogrzewanie i klimatyzację. Dzięki roślinom można zwiększyć wilgotność powietrza do zalecanego minimum: 30 proc.
Niski poziom wilgotności powietrza ułatwia przedostawanie się do organizmu szkodliwych substancji i tym samym zwiększa ryzyko zachorowań na zapalenia spojówek, gardła, krtani, tchawicy czy nawet płuc. Suche powietrze jest szczególnie niekorzystne dla osób cierpiących na różnego rodzaju alergie oraz dla dzieci. Rośliny potrafią wchłaniać LZO. Co to takiego? To lotne związki organiczne. Pod tą niewinnie brzmiącą nazwą kryją m.in. takie substancje chemiczne, jak aceton, związki chlorowe czy węglowodory alifatyczne.
Oprócz wymienionych walorów użytkowych roślin mają wpływ na psychikę, poprawiają nastrój. Nie od dziś wiadomo, że lepiej pracuje się w pomieszczeniu z roślinami. Z badań wynika, że pracujący w nich zwykle czują się lepiej, mniej martwią się i rzadziej chorują. To, którymi roślinami można uzupełnić domowy oczyszczacz powietrza (z górnej półki) albo nawet go zastąpić (gdy jest tym najtańszym)? PAPROCIE – kiedyś bardzo modne, teraz znów wracają do łask, bo nie tylko są ozdobą, ale także oczyszczają i jonizują powietrze, a jednocześnie przy tej „robocie” wydzielają dużo tlenu. DRACENA SMOCZA vel smocze drzewo – pochłaniają formaldehyd, trójchloroetylen, benzen. BLUSZCZ ZWYKŁY – ma podobne właściwości i ten walor, że nie wymaga specjalnych zabiegów pielęgnacyjnych. PALMA AREKA – to roślina produkująca duże ilości tlenu. Wydajnie pochłania dwutlenek węgla i zamienia go w tlen. Co istotne – produkuje tlen w dzień. Dlatego nie nadaje się do sypialni, gdyż w nocy „zabiera” tlen.
Do sypialni jak najbardziej nadają się LAWENDA i GERBERA. Zapach pierwszej uspokaja. Drugi kwiatek absorbuje trichloroetylen (jest w środkach piorących) oraz benzen (występuje m.in. w detergentach, tworzywach i włóknach syntetycznych). Dodatkowo w nocy oddaje tlen, pobrany za dnia w procesie fotosyntezy. Powietrze oczyszcza i nawilża SKRZYDŁOKWIAT. Jeśli masz już względnie czyste powietrze w swym mieszkaniu, a nadal czujesz ciężar codziennej presji, to warto, by do wymienionych roślin dołączył FILODENDRON. Może pomóc ci się zrelaksować. W kilku badaniach mierzono poziom ciśnienia krwi, częstość akcji serca i kortyzol, hormon stresu, podczas wykonywania trudnego zadania lub stresu psychicznego i wyszło w nich, że przebywanie w pobliżu tej rośliny działa uspokajająco. Poza tym nauczenie się pielęgnowania żywych roślin może pomóc obniżyć lęk, poprawić uwagę i zmniejszyć nasilenie depresji. A to jest bezdyskusyjne.