27 października zapytaliśmy ministra zdrowia Adama Niedzielskiego (w Sosnowcu przedstawiał strategię reformy psychiatrii dziecięcej), czy Rada rekomendowała wprowadzenie certyfikatów? Wpierw rzecznik resortu Wojciech Andrusiewicz prosił o sprecyzowanie pojęcia „certyfikat zdrowotny”. Gdy zostało mu to wyjaśnione, minister Niedzielski odpowiedział krótko: „Rada Medyczna nie rekomendowała”. Co innego zdaje się wynikać z wypowiedzi prof. Jerzego Filisiaka, członka Rady Medycznej i prezesa Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych. Tenże w środę (3 listopada) był odpytywany w Radiu Zet na okoliczność wprowadzenia obostrzeń w obecnej sytuacji epidemiologicznej. Okazało się, że Rada Medyczna rekomendowała, by jak najwcześniej kontrolować certyfikaty covidowe w miejscach zamkniętych, np. galerii handlowej.
W opinii rozmówcy Radia Zet uzależnienie korzystania od tego, czy jest się zaszczepionym, ozdrowieńcem lub negatywnie przetestowanym nie jest „selekcją sanitarną”. – To się nazywa działanie prewencyjne, zabezpieczające społeczeństwo przed narastaniem fali epidemicznej – stwierdził prof. Flisiak. Rząd jednak nie skorzystał z porady Rady, a sama Rada nie opublikowała swego stanowiska… ze względów społeczno-politycznych.
Zakaźnik uważa, że inne obostrzenia, od tych, które dziś obowiązują, powinny być wprowadzone w regionach z największą liczbą zachorowań, w Podlaskiem i Lubelskiem, 2-3 tygodnie temu. – Zastosowanie ich w momencie, kiedy mamy szczyt zachorowań, a w tych województwach zbliżamy się do niego, to musztarda po obiedzie – ocenił prof. Flisiak. Jego zdaniem, gdyby certyfikaty covidowe wprowadzono we wspomnianych województwach, „to by się okazało, że w ciągu 1-2 tygodni te czerwone powiaty, przestałyby być czerwone”. Certyfikaty zdrowotne (paszporty covidowe vel przepustki covidowe vel zielone certyfikaty itd.) nie obowiązują w Hiszpanii, Szwecji i Danii. Najczęściej tego rodzaju dokument kojarzy się w możliwością odwiedzenia restauracji czy galerii handlowej. Rzadziej – z możliwością wjazdu z jednego państwa do drugiego. Np. wjeżdżając do Niemiec ich posiadacze nie muszą legitymować się wynikiem ujemnym testu. Najbardziej prewencyjnie, (używając określenia prof. Flisiaka) działają: Cypr (ok. 79 proc. zaszczepionej populacji), Irlandia (ponad 92 proc.) i Słowenia (prawie 63 proc.). Tam konieczne jest okazanie przepustki covidowej, gdy chce się:
uczestniczyć w zgromadzenia i wydarzeniach publicznych, • korzystać z siłowni, • odwiedzić fryzjera, • spać w hotelu, • usiąść przy stoliku w restauracji, barze, kawiarni lub w podobnych lokalach, • wejść do szpitala, • kupować w galerii handlowej, a nawet pomodlić się w kościele. We wszystkich państwach, w których wprowadzono obowiązkowe certyfikowanie, tego posunięcia nie przyjęto bezkrytycznie. W wielu państwach, m.in. we Francji, nadal część społeczeństwa protestuje przeciwko – jej zdaniem – „segregacji sanitarnej”.
Polecany artykuł: