Maciej Hamankiewicz

i

Autor: JAN KUCHARZYK/DDTVN/EAST NEWS Maciej Hamankiewicz

DOTYK lekarza ma MOC. TELEPORADĄ nie da się jej przekazać PACJENTOWI

2020-08-17 19:10

Wychodzi na to, że teleporady lekarskie wpiszą się na trwałe w system lecznictwa. Czy telefon i stetoskop to TO SAMO? Czy teleporady nie mają racji bytu? A jeśli mają, to kiedy? Rozmawiamy z dr. MACIEJEM HAMANKIEWICZEM, b. prezesem Naczelnej Izby Lekarskiej.

„Super Express”: – Pacjenci polubili teleporady. Tak wynika z badania NFZ. Polubili je, bo to dobra forma pomocy medycznej, czy też dlatego, że mieli bardzo ograniczony dostęp do bezpośredniego kontaktu z lekarzami?
Maciej Hamankiewicz:
– Myślę, że pacjenci w Polsce kiedyś polubili również leczenie przez telewizor w wykonaniu Kaszpirowskiego. To było w czasach, gdy pacjenci zasiadali przed telewizorami, wpatrywali się w Kaszpirowskiego i odczuwali znaczną poprawę stanu zdrowia.

– To teraz, w tym momencie powinniśmy zakończyć rozmowę o teleporadach, bo skomentował Pan sytuację w dwóch zdaniach. Pozwoli Pan jednak, że ten dialog będziemy kontynuować?
– Dobrze, możemy dalej rozmawiać…

– OK. Dziękuję. Szanowne Ministerstwo Zdrowia uznaje, że teleporada będzie tym samym, co wizyta pacjenta w gabinecie lekarskim. Może wkrótce chorzy będą korzystać z doktora Google? Wystarczy, że pobuszują po medycznych portalach i prawdopodobieństwo uzyskania dobrej porady będzie duże?
– To będzie zbliżone do teleporad. Przypomnę, czym jest prawdziwa wizyta lekarska. Musi się ona składać z wywiadu lekarskiego, czyli rozmowy z pacjentem i tzw. badania przedmiotowego. Ono musi polegać na badaniu wzrokiem, czyli lekarz musi widzieć pacjenta, musi go, jak to się mówi w żargonie lekarskim, opukać, poodtykać, sprawdzić ewentualnie, w którym miejscu odczuwa ból itd. I to nazywamy poradą lekarską. Teleporada jest protezą, którą można zastosować w nielicznych sytuacjach. Na przykład: gdy lekarz zna pacjenta, prowadzi go od wielu lat i gdy pacjentowi braknie jakiegoś leku, to wówczas lekarz może mu udzielić przez telefon w tym zakresie porady...

Nie wyobrażam sobie, by lekarz mógł decydować o losie drugiego człowieka przy pomocy teleporady. Jestem ordynatorem oddziału wewnętrznego Szpitala św. Elżbiety w Katowicach i tak wielu ciężko chorych, którzy znaleźli się u nas przez teleporady, jeszcze w życiu nie spotkałem, a jestem lekarzem od ponad 40 lat. Coś co powinno być podstawą leczenia, czyli wizyta lekarza rodzinnego w domu pacjenta, zbadanie go, pocieszenie, porozmawianie z nim, teraz praktycznie nie istnieje. Jeśli pacjent za dużo mówi przez telefon, to natychmiast zostaje skierowany do szpitala.

– Pan neguje sens teleporad?
– Nie neguję ich sensowności. Choćby w sytuacjach, gdy pacjent po wizycie u lekarza przypomniał sobie, że o coś nie zapytał lekarza, na przykład: czy może jeść to albo tamto, to nie widzę niczego złego w uzupełnieniu wizyty „przez telefon”. Od tego jesteśmy lekarzami, by spotkać się z chorymi. Lekarz nie może być naprawiaczem ciała, że powtórzę to po kimś, kto już to wcześniej powiedział. Nie jesteśmy mechanikami, którzy mają naprawiać poszczególne organy wewnętrzne człowieka. Lekarz musi leczyć całym sobą. Zmarły w 2012 r. światowej sławy lekarz, prof. Andrzej Szczeklik napisał w swoich książkach dużo o tym, jaką moc leczniczą ma dotyk pacjenta przez lekarza. Rozumiem, że w dobie epidemii lekarz ma mieć założone rękawiczki, by móc dotykać pacjenta. Jednak brak tego dotyku przenosi lekarza do pozycji, jak pan to powiedział, doktora Google.

– Fakt, nie da się dotknąć pacjenta przez telefon. Przejdźmy do poradni, skoro mowa o lekarzach pierwszego kontaktu. W zbliżającym się sezonie grypowym mają oddzielać pacjentów grypowych od koronawirusowych. Takie są plany Ministerstwa Zdrowia. Tylko lekarzom podstawowej opieki zdrowotnej nie bardzo odpowiada cedowanie takich obowiązków przypisanych dotychczas przede wszystkim zakaźnikom.
– Sądzę, że przede wszystkim trzeba zachęcić społeczeństwo do szczepienia się przeciwko grypie, bo ta szczepionka jest opracowana, dopracowana i całkowicie bezpieczna. Niezaszczepienie się, delikatnie mówiąc, nie jest roztropne.

– Szczególnie, gdy ostatnio zaszczepiło się jakieś 4 proc. populacji.
– Tak, ale dopiero po wielkiej batalii, warto wiedzieć, że w pewnym momencie zaszczepialność przeciwko grypie wynosiła 1,5 proc. To było wówczas, gdy jedna pani minister zdrowia powiedziała, że ona szczepionek nie poważa, a potem została marszałkiem Sejmu, a później premierem. A teraz mamy prezydenta, który mówił, że nie szczepi się przeciwko grypie, bo się nie szczepi… Sądzę, że o zasadności szczepień powinno mówić się w szkołach, na lekcjach higieny.

– A bodaj tylko 16 proc. medyków: lekarzy, pielęgniarek, ratowników medycznych itp. szczepi się przeciwko grypie. To coś mówi.
– Skoro pan rzucił kamyk do ogródka medyków… W Petersburgu było spotkanie, na którym reprezentant WHO przedstawił, że główną przyczyną niskiej wyszczepialności w Polsce jest niewiedza i niechęć lekarzy. Zapewniam pana, że lekarze rodzinni, którzy teraz protestują przeciwko ewentualnym nowym obowiązkom, nie proponują swoim pacjentom właściwej profilaktyki. A przecież lekarz rodzinny w pierwszej kolejności powinien się zajmować właściwą profilaktyką. Proszę iść lub zadzwonić do swojego lekarza, zachęcam – to byłby temat na materiał reporterski – to przekona się pan, że nie usłyszy, dlaczego powinien zaszczepić się przeciwko grypie. Jest wśród lekarzy niechęć do wyjaśniania, bo tego nie da się powiedzieć szybko i trzeba mieć na to nie tylko czas, ale i cierpliwość.

– Ciężko to tłumaczyć przez telefon.
– W ten sposób nie da się przekonać pacjenta, by zaszczepił się. Gdyby zrobić badania ankietowe wśród pacjentów, czy i jakie działania profilaktyczne, w tym szczepienia, proponowali im lekarze rodzinni, to… Mówię to z goryczą, ale i z nadzieją na to, że jeśli koledzy i koleżanki po fachu to przeczytają, to zrozumieją, że to na nas, na lekarzach, spoczywa obowiązek wyjaśniania, czym są szczepienia, w tym i przeciwko grypie, a nie na prezydencie, który ma pewnie swojego lekarza rodzinnego i pewnie dlatego mu nie wytłumaczył, że powinien się zaszczepić.

Do małopolskich szpitali trafiło 10 nowoczesnych karetek pogotowia

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze artykuły