Dr hab. n. med. Cezary Pakulski, profesor Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego, w którym kieruje Kliniką Anestezjologii, Intensywnej Terapii i Medycyny Ratunkowej. Jest stałym autorem serwisu OKO i w tymże opublikował bardzo długi artykuł po wymownym tytułem: „Eksperci, dajcie szanse amantandynie”. Autor nie ukrywa, że „ani na świecie, ani w Polsce nie zostały zaplanowane ani wykonane badania, na podstawie których przydatność tego leku zostałaby zweryfikowana w sposób jednoznaczny”. Z drugiej strony uważa opór ze strony naukowców co do zastosowania w leczeniu COVID-19 amantadyny jako eksperymentu medycznego, za nieuzasadniony. „Podawanie tocilizumabu, osocza ozdrowieńców i przeciwciał monoklonalnych do dzisiaj pozostaje eksperymentem medycznym” – przypomina ekspert. Ubolewa, że pomysły, by zbadać amantadyny w leczeniu COVID-19 były skutecznie blokowane przez lobby naukowe. „Obserwując reakcje lekarzy wirusologów i specjalistów chorób zakaźnych tu w Polsce można odnieść wrażenie, że sama nazwa leku wywołuje silną odpowiedź alergiczną” – kąśliwie zauważa ekspert. Dostało się też... doktorowi Bodnarowi za stwierdzenie, że „w ciągu 48 godzin można ustabilizować co najmniej 99 proc. ciężkich przypadków COVID-19”, które profesor uważa za wnioskowanie naukowo nieuzasadnione. To co zrobić, by albo je potwierdzić, albo obalić?
Prof. Pakulski uważa, że wystarczy pozyskać zgodę komisji bioetycznej na podanie leku w ramach eksperymentu terapeutycznego. Na takiej samej podstawie chorzy otrzymują osocze ozdrowieńców, czy tocilizumab. „Jako lekarz intensywista stosuję ten lek u krytycznie rannych i ciężko chorych przez wiele dni w naprawdę wysokich dawkach i dotychczas nie zaobserwowałem poważnych działań ubocznych. Nie słyszałem też, żeby chorzy z zespołem Parkinsona, którzy lek przyjmują przewlekle, mieliby umierać z jego powodu. Nie słyszałem, żeby z powodu działań ubocznych leku trzeba przerywać terapię”
W podobnym tonie wyraża się prof. dr. hab. n. med. Andrzej Gładysz z Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej im. Witelona w Legnicy. W wywiadzie dla Termediów zapytany o to, czy do dyspozycji mamy tylko leki objawowe, odpowiedział: „Ciekawostka to amantadyna, lek przeciw grypie A, dawno zarzucony choć ja jako stary lekarz miałem z nią do czynienia. Powiem uczciwie – te opisy, które do nas trafiają pochodzą od praktyków, którzy na własną rękę opisują swoje obserwacje, jednak w kilku ośrodkach rozpoczęły się już metodyczne analizy. To jest lek, który w moim przekonaniu powinien być poddany badaniu klinicznemu tak jak remdesivir. Da nam to odpowiedź na pytanie, czy nie jest od niego skuteczniejszy, bo przez pewne powinowactwo do wirusa grypy może się tak okazać. Nie należy kpić z amantadyny, tylko trzeba zaprojektować badanie (…). bez oficjalnego badania klinicznego nie odważyłbym się go odrzucać, bo nie ma podstaw.
Nie mamy alternatywy, więc czemu nie spróbować? – uważa prof. Pakulski. Wskazuje na przykład Wielkiej Brytanii, w której prowadzone są szerokie badania nad tym, czy w leczeniu COVID-19 skuteczną może być... aspiryna. Jeśli okazałoby się, że amantadyna jest nieskuteczna, byłoby kolejne, nie ostatnie rozczarowanie. Gdyby wynik był odmienny, to...