„Super Express”: – Jeśli jest „przeciwko koronawirusowi”, to zwalczy patogen i zaszczepiony nie zachoruje na COVID-19…
Włodzimierz Gut: – Wyjaśniam. Szczepionka jest skierowana dla uodpornienia organizmu na zakażenie po kontakcie z wirusem SARS-Cov-2, czyli jest skierowana przeciwko chorobie wywoływanej przez wirusa, a nie jemu jako takiemu. Szczepionka nie zatrzymuje wirusa, do zakażenia dochodzi.
– Zatrzymuje rozwój choroby czy ją łagodzi?
– Z formalnego punktu widzenia organizm zaczyna zwalczać wirusa zanim on jest w stanie wywołać chorobę. Wszystko zależy od tego, jak jest struktura immunologiczna organizmu. Objawy choroby wystąpią, bo po części są one przejawem tego, że organizm, jego układ odpornościowy zwalcza wirusa. On przecież nie wywołuje wysokiej temperatury. Kaszel również jest mechanizmem obronnym organizmu. Jeśli jest w nim, powiedzmy tak, mała ilość wirusa, to kaszel jest słaby.
– Załóżmy taką sytuację. Zaszczepiłem się. Pierwsza dawka, druga dawka po sześciu tygodniach. Nadal obowiązują rygory sanitarne, maseczki dystans itd. To będąc zaszczepionym mam nadal chodzi w masce?
– Jakby to panu powiedzieć… maska nie jest czynnikiem, który zabezpiecza w sposób swoisty. Maseczka zabezpiecza tylko i wyłącznie przed każdym czynnikiem przenoszonym drogą kropelkową. Trudno mi odpowiedzieć jednoznacznie na to pytanie, bo w dużej mierze będzie to zależało od decyzji politycznych. Ponieważ dla wszystkich nie ma szczepionek, to z punktu widzenia ochrony przed zakażeniami przenoszonymi drogą kropelkową wskazane jest stworzenie barier fizycznych.
– Czyli szczepionka szczepionką a do tego maseczki, dystans i inne bariery sanitarne, których wielkość i rodzaj będzie uzależniona nie tylko od decyzji medycznych.
– Dokładnie tak.
– Władza chciałaby, by zaszczepiło się 70, a nawet 80 proc. Polaków. Myśli Pan, że spełnią się rządowe plany?
– Powiem tak: zobaczymy. Nastawiliśmy się, że jesteśmy panami tego świata i zachowujemy się mało racjonalnie. Ściągamy sobie na głowy każdą chorobę, która tylko da się ściągnąć…
– O słyszę, że ma Pan kaszel. Organizm broni się...
– Tak, ale to z innego powodu... Jesteśmy w erze globalizacji. Dotychczas wszystkie choroby, poza paroma wyjątkami, miały charakter lokalny, czyli – jak to się ładnie nazywa – były endemiczne. Szanse wydostania się poza obszar ich występowania były bardzo znikome. Teraz jesteśmy panami tego świat. Przemieszczamy się po nim w tempie, które pozwala przewieźć chorobę z jednego krańca świata na drugi. W efekcie mam, co mamy.
– Kilkanaście lat temu tropikaliści mówili, że tylko patrzeć, jak do Europy zostaną przywleczone egzotyczne choroby. Ba, dopuszczono, że można „zaimportować” komara malarycznego i będziemy mieli malarię. To się, na szczęście, nie sprawdziło. Samolotami nie przywieziono tropikalnych choróbsk.
– Akurat obecnie podróżowanie samolotem jest najbezpieczniejsze. Szansa, że się zarazi koronawirusem w samolocie, jest najmniejsza ze wszystkich środków podróżowania.
– A linie lotnicze chcą wprowadzić paszporty zdrowotne. Niektóre już obwieściły: nie jesteś zaszczepiony, nie sprzedamy ci biletu na loty międzynarodowe.
– Jest to o tyle racjonalne, że wszelkie badania na obecność SARS-CoV-2 dają wynik, mniej więcej, dzień po tym, gdy już zakażamy innych.
– Ozdrowieńcy mogą się szczepić? Powinni się szczepić?
– Podanie szczepienia takiej osobie jej nie zaszkodzi. Co innego z chorymi z kliniczną postacią COVID-19. Takie osoby nie powinny się szczepić, gdy są chore, Nie ma to sensu, gdyż procesy immunologiczne już funkcjonują, gdyż zostały pobudzone naturalnym zakażeniem. Muszą poczekać, aż wyzdrowieją.
Polecany artykuł: