Liderem szczepień (podajemy za euractiv.pl/) w świecie jest Gibraltar (329,76 dawki/100 mieszkańców). Za nim jest Kuba (ze szczepionką własnej produkcji – 302,51), a miejsce trzecie zajmuje Chile (242.68). W Polsce ten współczynnik (na koniec stycznia) wynosił 136,67. To podobnie jak na Słowenii (140,2). Oczywiście najwięcej szczepiono w najludniejszych krajach, wydaje się jednak, że współczynnik liczba dawek/100 mieszkańców więcej mówi niż całkowita liczba zużytych dawek. W Brazylii zużyto 362,5 mln dawek (169,4/100). W USA – 539,34 mln (162,45). W Indiach –1.66 mld (119,48). W Chinach – 3 mld (207,76).
A w Afryce, poza RPA i krajami arabskimi? Współczynnik nierzadko wynosi ok. 10/100. Dla porównania: w Bułgarii, gdzie szczepienia są najmniej popularne w Europie (kraj to biedny, ale bogaty w porównaniu z takim Lesotho), rzeczony współczynnik wynosi 60,4/100. Dlaczego Trzeci Świat ma ograniczony dostęp do szczepionek? Nie ma do nich zaufania? Brakuje ich? Prędzej to pierwsze niż drugie. Minęły czasy, że szczepienia były przywilejem, a dostawy szczepionek dyktowali nieliczni producenci. Dziś w świecie do użytku mamy 33 preparaty szczepionkowe zatwierdzone do użytku przynajmniej przez jeden kraj. Od Corbevaxu (tylko w Indiach) i Turkovaca (tylko w Turcji), przez rosyjskiego Sputnika (dopuszczonego w 24 państwach) po wiadomych liderów szczepionkowego przemysłu (każdy z ich produktów z dopuszczeniem w 137 krajach). To nie koniec, trwają prace – w różnym stopniu zaawansowania – nad 177 preparatami (możliwe, że w tej statystyce uwzględnione są dwa polskiej projekty).
No to skoro jest tylu producentów, to skąd te 10/100 w takich afrykańskich państwach? Z prostej przyczyny – tam kilka, kilkanaście dolarów ma wielokrotnie wyższą wartość niż w bogatych państwach. Grono chińskich naukowców opublikowało niedawno w prestiżowym periodyku „Nature” artykuł z przewodnim przesłaniem: bogaci powinni dzielić się szczepionkami z biednymi, bo to leży w interesie jednych i drugich. Przypominają, że bogaci nie uchronią swoich granic przed transmisją wirusa z zewnątrz, nawet, gdy zaszczepią swoje społeczeństwa.
Naukowcy w 5-letnim modelu wyliczyli, że gdyby bogaci oddali 46 proc. swojej podaży szczepionek przeciwcovidowych krajom biednym, to zmniejszyłaby się w nich śmiertelność i ryzyko pojawienia się nowych szczepów SARS-CoV-2. „Pandemie nie znają granic, a koszty zdrowotne i ekonomiczne niesprawiedliwego przydzielania szczepionek zostaną ostatecznie poniesione przez wszystkie kraje” – ostrzegają badacze. Tymczasem bogaty Zachód traktuje biedaków niczym kiedyś koloniści swych poddanych.
Coś tam przekażą im, by news w telewizji o takim wydarzeniu ładnie się prezentował. Gorzej, gdy do Trzeciego Świata trafiają resztki z pańskiego stołu, kończy się ważność szczepionek, można je sprezentować biedakom. Dochodzi do tego, że obdarowani odmawiają przyjęcia takich „prezentów”. W grudniu biedna Afryka nie przyjęła 100 mln dawek jednej ze szczepionek, których okres ważności dobiegał końca. Podobnie było jesienią, gdzie „podziękowano” za 15 mln dawek „z krótką datą”, od UE.
W połowie stycznia WHO wysłała do Rwandy 1,1 mln dawek w ramach programu COVAX. To – cytujemy „globalna inicjatywa, zrzeszająca rządy i wytwórców farmaceutycznych, działająca w celu zapewnienia szczepionek przeciw COVID-19 dla najbardziej potrzebujących. Głównym celem COVAX jest przyspieszenie opracowania i produkcji szczepionek przeciwko COVID-19 oraz zapewnienia sprawiedliwego ich dostępu dla wszystkich krajów na świecie”. W ramach tego programu do 144 krajów dostarczono miliard dawek. WHO nie kryje, że powodzenie programu jest nieustannie zagrożone przez gromadzenie zapasów przez bogate kraje. Dwa miesiące temu w ponad połowie (53-57 proc) zaszczepione były populacji obu Ameryk, Australii i Europy. W 46 proc. – Azji oraz Afryki – w 6 proc. Wątpliwe jest, by ta ostatnia liczba w minionych tygodniach znacznie wzrosła.
Polecany artykuł: