Gdyby nie szczepionki, uważają analitycy IBS, to zgonów byłoby jeszcze więcej. Analityk Piotr Lewandowski wylicza: gdyby nie szczepionki, to w 2021 r. zmarłoby o 61 tys. więcej ludzi. Zdecydowana większość uratowanych chorych to osoby po 70. roku życia. W minionym roku epidemia zabrała z tego świata w Polsce 68,5 tys. istnień. Z tej liczby zgonów 65 proc. przypadło na wiosenną falę (od stycznia do maja), gdy zaszczepionych było niewielu – raptem 18 proc. (priorytet wówczas mieli pracownicy medyczni). Z 44 tys. zmarłych w wiosennej fali epidemii aż 98 proc. zmarłych covidowych było wówczas niezaszczepionych. – W czasie jesiennej fali (październik–grudzień) zmarło 22 tys. osób, z czego 73 proc. stanowiły osoby niezaszczepione. Szczepienia zmniejszyły liczbę zgonów na COVID-19 w 2021 r. o połowę w porównaniu do sytuacji, gdyby szczepionki nie były dostępne – podkreśla analityk.
W opracowaniu raportu autorzy podkreślają, że priorytetem polityki publicznej powinno być dotarcie do niezaszczepionych osób starszych. Wraz z wiekiem rośnie ryzyko zgonu na COVID-19, ale skuteczność szczepionki w zapobieganiu śmierci pozostaje wysoka - podkreślają. Tymczasem na koniec 2021 r. w grupie osób powyżej 70. roku życia ponad milion osób było nadal niezaszczepionych. IBS wyliczył, że aby uratować jedną osobę od śmierć covidowej, wystarczy zaszczepić:
• 114 osób w wieku 80 lub więcej lat,
• lub 162 osoby w wieku 70-79 lat,
• ponad 2 tys. osób w wieku 50-59 lat,
• albo prawie 11 tys. osób w wieku 24-49 lat.
Wtedy, kiedy opublikowano raport IBS dużo mówiło się o V fali i jej strasznych skutkach. Niektórzy z epidemiologów rysowali wręcz apokaliptyczne prognozy. Gdyby sprawdziły się, nie byłoby miejsc w szpitalach, ze wszystkiego tego stanu rzeczy konsekwencjami. Całe szczęście apokalipsy nie było. Mogło to jednak wpłynąć na zmniejszenie zainteresowania szczepieniem się. Zresztą słabnący popyt na szczepienia zauważało się już znacznie wcześniej. W efekcie w Polsce nie udało się osiągnąć planowanego wcześniej 75-proc. tzw. wyszczepienia populacji. Ba, nie osiągnięto jeszcze progu 60 proc. W ostatnim tygodniu lutego codziennie szczepiło się ok. 30–50 tys. osób. Miesiąc wcześniej między 80 a 120 tys.
– Choć zbliżamy się do końca pandemii pod względem masowych fal zakażeń, choroba z nami zostanie. Dlatego w kolejnych kwartałach i latach należy się skupić na ochronie osób znajdujących się w grupach ryzyka: osobach po 70. roku życia, z otyłością, cukrzycą i innymi chorobami współistniejącymi – ocenia Piotr Lewandowski. W opinii ekspertów wzrost liczby szczepień, zwłaszcza w grupie seniorów, może znacznie zmniejszyć liczbę zgonów. – Szczepionki na COVID-19 mają bardzo wysoką skuteczność ochrony przed ciężkim przebiegiem choroby i przed śmiercią. Według naszych obliczeń ona się utrzymuje na poziomie 85–90 proc. Nawet jeśli dla osób młodych, zdrowych te ryzyka związane z COVID-em będą mniejsze, niż były w poprzednich latach, zwłaszcza dla zaszczepionych, nadal jest to wyzwanie dla osób starszych, które jeszcze nie chorowały – podkreślają eksperci IBS.
A przypominacie sobie Państwo czasy, gdy do szczepień ustawiały się kolejki, a wiele Bardzo Ważnych Osób „wkręcało się” na listy pracowników medycznych uprawnionych do szczepienia w pierwszej kolejności? Nie wydaje się, by taki popyt na szczepienia miał wrócić, jeśli w przyszłości nie dowiemy się o istnieniu wariantu, który jest niebezpieczny dla życia zakażonego i przed którym nie chronią będące w użyciu szczepionki.