To pierwsze takie naukowe badania przeprowadzone w Polsce, które dotyczyło „Wybranych aspektów zarządzania epidemią SARS-CoV-2 w percepcji pracowników sektora ochrony zdrowia. Przekładając to na język potoczny: naukowcy sprawdzili, jak będący na „pierwszej linii frontu walki z koronawirusem” postrzegają do tego przygotowanie publicznego systemu ochrony zdrowia (zwanego też „służbą zdrowia”). Aż (tylko) 67 proc. ankietowanych przyznało, że zna obowiązujące procedury związane z postępowaniem z pacjentami podejrzewającymi, że mogą być zarażeni (33 proc. ich nie zna). 53 proc. uznało, że te procedury są spójne (25 proc. było odmiennego zdania). Jeszcze więcej uznało je za „opracowane w sposób czytelny dla adresata” – 55 proc. (15 proc. na NIE). „Zdarzało się w przeszłości, że tego rodzaju procedury były spisywane językiem urzędniczym albo specjalistycznym, kompletnie nie zrozumiałym dla młodych lekarzy czy pielęgniarek na początku drogi zawodowej. Tym razem jest inaczej. Nie dostaliśmy bełkotu, ale logiczną, czytelną instrukcję...” – stwierdził lekarz z 30-letnim stażem w zawodzie.
Gorzej z funkcjonowaniem tych procedur w praktyce. 69 proc. respondentów uznało, że nie funkcjonują prawidłowo (14 proc. uznało, że jest OK). „Wiem co najmniej o kilku przypadkach pacjentów, którzy przyjechali na oddział zakaźny z objawami klinicznymi COVID-19 i niczego nie załatwili. Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że w drodze do szpitala przemieszczali się komunikacją miejską, bo nikt ich nie poinformował, ze to zły pomysł, mimo że wcześniej telefonowali do sanepidu po wytyczne” – napisał w ankiecie lekarz z 11-letnim stażem. Procedury postępowania wobec zarażonych zdaniem 77 proc. nie funkcjonowały prawidłowo w praktyce (tylko 8 proc. nie miało zastrzeżeń). Relacjonuje ratownik medyczny z 6-letnim stażem: „Wszędzie jest bałagan. Jeden z pacjentów który jest górnikiem, w ostatnich dniach wykonał tysiące prób dodzwonienia się do sanepid. Ma wynik dodatni, a nie nałożono na niego kwarantanny. Nie zrobiono też testów jego bliskim”. Aż 65 proc. stwierdziło, że pracuje „bez pełnego zabezpieczenia”, a ŚIO 66 proc. uzupełnia na własny rachunek. To tylko niektóre wyjątki z obszernego raportu, który został przekazany m.in. do Ministerstwa Zdrowia.
– W naszej ocenie wyniki tych badań mogą przyczynić się do podniesienia skuteczności i efektywności zarządzania sytuacją kryzysową, bo nikt chyba nie ma wątpliwości, że epidemia koronawirusa jest kryzysem na ogromną skalę. Badanie służyło również poznaniu opinii pracowników ochrony zdrowia na temat stanu ich zabezpieczenia przed zarażaniem – wyjaśnia prof. ucz. dr hab. Michał Kaczmarczyk, kierujący badaniami. Przeprowadzono je (od 20 kwietnia do 20 maja) w oparciu o ankiety ustne i pisemne od 467 menadżerów systemu, lekarzy, pielęgniarek, ratowników medycznych i elektroradiologów. „Dzięki temu, że Polacy byli zdyscyplinowani, że medycy pracowali ciężko w szpitalach jednoimiennych, dzięki wysiłkowi wszystkich mamy naprawdę bardzo dobrą sytuację epidemiczną w Polsce. Jednak o tym wszystkim zbyt szybko się zapomina, ile zostało zrobione na początku epidemii i jak trzeba było podejmować natychmiastowo decyzje” – stwierdził (2 czerwca) minister zdrowia Łukasz Szumowski.
Czytaj SUPER EXPRESS bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie SUPER EXPRESS. KLIKNIJ tutaj.