A takiej, że każdy organizm różnie reaguje na alkohol, ale najlepiej jest go nie pić. Tylko, że w tej kwestii opinie w świecie badawczo-medycznym są podzielone. Zresztą sama Światowa Organizacja Zdrowia nie jest w tej materii radykalna i dopuszcza, że alkohol pity w umiarkowanych dawkach przez zdrową osobę nie powinien działać destrukcyjnie na organizm. WHO poziom bezpiecznego picia alkoholu, mierzy porcjami standardowymi. Jedna porcja, czyli 10 g czystego alkoholu zawiera się w: • 250 ml piwa o mocy 5%, • 100 ml wina o mocy 12%, • 75 ml napojów alkoholowych o mocy 18%, • 30 ml wódki o mocy 40%. Zdrowy mężczyzna nie powinien przekraczać 4 porcji standardowych dziennie, nie więcej niż 5 razy w tygodniu. Muszą być dwa dni „bez picia”. Zdrowa kobieta nie powinna „przyjmować” więcej niż 2 porcji standardowych dziennie i także maksimum 5 razy w tygodniu. WHO przy takich rekomendacjach przypomina, że nadużywanie alkoholu jest – bezpośrednio lub pośrednio – powodem co 20. zgonu na świecie.
„Aby utrzymać ryzyko szkód zdrowotnych wynikających ze spożycia alkoholu na niskim poziomie najbezpieczniej jest pić nie więcej niż 14 porcji alkoholu na tydzień” - radzi rząd brytyjski tym, którzy nie chcą być abstynentami. Tak liberalni w podejściu do problemu nie są naukowcy z University of Washington. Po badaniach (w 2018 r.) wywnioskowali, że nawet niewielkie dawki alkoholu spożywane systematycznie zwiększają ryzyko wystąpienia co najmniej jednej z 23 chorób, od marskości wątroby po raka. Wcześniejsze badania mogą podbudować na duchu miłośników dobrych trunków pitych wedle zaleceń WHO.
W czasopiśmie „Alkohol i nauka” czytamy: „Umiarkowane picie alkoholu zmniejsza ryzyko ataku serca. W prowadzonym przez 12 lat programie badawczym z udziałem 38 077 mężczyzn zatrudnionych w służbie zdrowia stwierdzono u badanych, którzy pili alkohol 3 lub więcej razy w tygodniu – w porównaniu z pijącymi rzadziej - zmniejszone ryzyko ataku serca. W przypadku mężczyzn, którzy pili średnio mniej niż jeden drink dziennie oraz pijących trzy drinki stopień redukcji owego ryzyka był porównywalny...”. To pić, czy nie pić? Oto jest pytanie. Zwolennikom nadużywania alkoholu proponujemy zaznajomić się z objawami zatrucia alkoholowego w zależności od jego zawartości w krwi konsumenta.
I etap – stężenie alkoholu we krwi 0,3–0,4 promila: obniżenie krytycyzmu, wrażenie poprawy nastroju; i zwiększonej pewności siebie, euforia; wydłużony czas reakcji i gorsza koordynacja wzrokowa. II etap – stężenie alkoholu we krwi 0,5–0,6 promila: osłabienie samokontroli, wielomówność, postępujące spowolnienie reakcji ruchowych. III etap – stężenie alkoholu we krwi: 0,7–2,0 promili: dalsze wydłużanie czasu reakcji, pogorszenie koordynacji ruchowej i logicznego wnioskowania, zaburzenia koncentracji, równowagi i odczuwania bodźców bólowych, wzmożenie drażliwości i narastanie skłonności do agresji; wzrasta tętno i ciśnienie krwi. IV etap – stężenie alkoholu we krwi: 2–3 promili: senność, głębokie zaburzenia samokontroli, równowagi i koordynacji ruchowej, chwiejny i niepewny chód, bełkotliwa, niewyraźna (zamazana) mowa. V etap – stężenie alkoholu we krwi 3–4 promili: pogłębiające się zaburzenia świadomości prowadzące do śpiączki, upośledzenie odruchów i czucia, obniżenie temperatury ciała i ciśnienia krwi, możliwe zahamowanie oddychania i zaburzenia rytmu serca. VI etap – stężenie alkoholu we krwi więcej niż 4 promile: śpiączka, zaburzenia oddychania i rytmu serca, spadek ciśnienia krwi.
Ostatniego, siódmego, etapu pijący nie przeżywa. Ile trzeba mieć promili, by przejść na tamten świat? Wszystko zależy od organizmu spitego na śmierć osobnika. W podręcznikach medycznych stoi, że 5 promili i więcej. Najwięcej, bo nieco ponad 14 promili, miał pewien kierowca, który w 1995 r. spowodował wypadek. Zmarł, po kilkunastu dniach, wskutek… odniesionych obrażeń wewnętrznych. Był jeszcze delikwent, który spowodował wypadek i miał w krwi 22 promile, ale badanie nie było uznane pewne, bo policja pobierała próbkę z rany nieboszczyka.