Wbrew wcześniejszym pogłoskom o tym, że może zabraknąć drugich dawek dla pracowników medycznych, choć władza podkreślała, że je „zabezpieczyła”, szczepionki były w punkcie przy Szpitalu Zakonu Bonifratrów pw. Aniołów Stróżów w Katowicach. Nie przygotowuje się ich wtedy, gdy przyjdzie pacjent, na jego oczach. Są już zapodane w strzykawkach (w jednej mieści się 0,3 ml szczepionki). Nim otrzyma się drugą dawkę, wcześniej trzeba wypełnić tę samą ankietę, którą wypełniało się przy pierwszej wizycie. Można byłoby skrócić procedurę, gdyby ograniczyć ją do potwierdzenia wcześniej podanych lub ich modyfikacji. Tego już się nie da zmienić. Szczepiący sami mogą przyspieszyć proces. Przede wszystkim winni przyjść na określoną godzinę. Jak się spóźnią, wszystko się nieco przesuwa. Wystarczy, że każdy przyjdzie z wypełnioną już ankietą (stąd można ją ściągnąć), potem złożyć podpis przy lekarzu. Będzie szybciej. I po formalnościach, czyli wywiadzie lekarskim.
Jeśli już mowa o lekarzach. Mnie pani doktor pouczyła, że po drugiej dawce NOP-ów (niepożądanych odczynów poszczepiennych) pojawiają się częściej niż po po pierwszym szczepieniu. Chodzi o objawy zbliżone do grypowych. Nie należy oczekiwać, że lekarz przeprowadzi tzw. badanie fizykalne. Nie jest ono już wymagane, zarekomendowali niedawno krajowi konsultanci. Drugą dawkę podawano nam w kontenerze Agencji Rezerw Materiałowych. I tu uwaga w stronę organizatorów szczepień. W takich punktach szczepieni są/będą także seniorzy. Wystarczy, że będzie awaria systemu (czego doświadczyłem, ale będą już zaszczepionym) i ludzie muszą czekać. Zimą – ze śniegiem i deszczem, wilgocią i wiatrem – na zewnątrz, co nie jest szczególnie przyjemne dla wiekowych dla seniorów. Po drugiej dawce otrzymuje się kartonik z poświadczeniem, że przyjęło się wtedy a wtedy takie a takie serie Comirnaty. Na razie jest to jedyny taki dokument, który dostaje zaszczepiony. Rząd zapowiada poświadczanie szczepień QR-kodami. Kiedy to nastąpi, tego nie wiadomo. Czekamy, bo zaświadczenie, jak na zdjęciu, każdy może sobie wyprodukować, jeśli ma nieco pojęcia o obsłudze programów graficznych. Na „kwicie” nie ma jakichkolwiek zabezpieczeń, więc nie dziwota, że zaświadczeniami zaczyna się handlować, oczywiście na lewo. Tylko po co?
Tak po prawdzie nie wiadomo, co będzie się miało z tego, że się zaszczepiło. Oczywiście, ochronę przed COVID-19 w stopniu takim, że u zaszczepionego nie powinno dojść, gdyby się zaraził, do ciężkoobjawowego covida, który skutkowałby hospitalizacją. „Produkt leczniczy Comirnaty jest wskazany do czynnego uodparniania osób w wieku od 16 lat w celu zapobiegania chorobie COVID-19 wywołanej przez wirusa SARS-CoV-2”. A poza tym? Jak na razie zaświadczenie o szczepieniu niewiele daje zaszczepionemu ani w Polsce, ani tym bardziej poza jej granicami. 7 stycznia rząd zapowiedział „uprawnienia dla zaszczepionych”. – Nie chodzi o specjalne przywileje tylko o status osoby zaszczepionej, ale osoba zaszczepiona będzie m.in. zwolniona z konieczności odbywania kwarantanny po powrocie do kraju – zapowiedział wówczas Michał Dworczyk, szef kancelarii premiera, pełnomocnik rządu ds. szczepień. – Nie są oni również uwzględniani w limicie osób, które mogą przebywać na imprezach domowych – dodał (26 stycznia) rzecznik Ministerstwa Zdrowia.
Nie wiadomo, jak długo produkt leczniczy Pfizera i BioNTech-u ma działać. Padają stwierdzenie, że trzeba będzie się szczepić co roku, bo nowe mutacje SARS-CoV-2 i tak dalej. Z drugiej strony producent twierdzi, że Comirnaty działa w przypadku zainfekowania się, którymś z nowych wariantów „koronki”. Tylko patrzeć jak w ramach konkurencyjnej rywalizacji pojawią się informacje, że nie do końca jest tak, jak twierdzą tacy czy inni producenci. Na to jednak zwykły obywatel nie ma wpływu. Może okazać się, że na bardziej przyziemne sprawy również. Przecież będąc nawet zaszczepionym, idąc pustą ulicą w nocy o północy bez maseczki, można być ukaranym mandatem. Bo „nie wiadomo”, czy zaszczepiony nie roznosi wirusa. Zastanawiające jest, że badań w tym kierunku nie producenci nie prowadzili w III fazie prac klinicznych.
Polecany artykuł: