Może mieć i wtedy, gdy rodzice nie są krótkowidzami. „UWAGA! Krótkowzroczność” to kampania edukacyjna realizowana pod patronatem Centrum Zdrowia Dziecka i Polskiego Towarzystwa Optometrii i Optyki. Ma zachęcić rodziców do zadbania o wzrok swoich pociech. Ma także uświadomić im zagrożenia będące skutkiem postępującej i niekorygowanej krótkowzroczności u dzieci. W ramach tej akcji, na zlecenie Hoya Lens Poland, przeprowadzono badanie ankietowe dla określenia wpływu zmian w stylu życia wywołanych pandemią na wzrok dzieci w wieku 3 – 15 lat. Wyniki można było przewidzieć przed badaniami, ale one je sprecyzowały. Pogorszenie wzroku u swojego dziecka zauważyła blisko 29 proc. respondowanych rodziców. 47 proc. przyznała, że ich dzieci mają już zdiagnozowaną wadę wzroku i jest nią, aż u 62 proc. dzieci, krótkowzroczność.
– Jeśli krótkowzroczność nie jest korygowana szybko i prawidłowo, może się pogłębiać i prowadzić do poważnego niedowidzenia, a nawet ślepoty. Może mieć to wpływ na całe przyszłe życie naszego dziecka – jego samoocenę, aktywność fizyczną, możliwości realizowania hobby, potencjał realizacji planów zawodowych. Zmiany stylu życia są nieodwracalne – nie jesteśmy w stanie zupełnie zaniechać korzystania z urządzeń elektronicznych, dlatego kluczowa jest profilaktyka i kontrola wzroku – podkreśla Tomasz Tokarzewski. Jest on optometrystą, czyli medycznym specjalistą w zakresie korygowania wad wzroku. W Polsce takich specjalistów jest ok. 1,5 tys.
A jaki jest związek pandemii SARS-CoV-2/COVID-19 z krótkowzrocznością u dzieci? Prosty. Podczas pierwszej fali wzrósł czas spędzany przez dzieci przed ekranem – co trzecie dziecko (34 proc.) spędzało tak nawet 5 i więcej godzin dziennie (przed pandemią było to jedynie 11 proc.). To o 3 godziny za dużo (i więcej) dla 6-12 latków oraz o godzinę (i więcej) dla starszych nastolatków niż wskazują eksperci. Takie w „ponadnormatywne” wpatrywanie się w smartfon wiąże się o ok. 30-proc. wyższym ryzykiem zaistnienia krótkowzroczności, a w połączeniu z nadmiernym korzystaniem z komputera ryzyko to wzrasta do około 80 proc. U dzieci, które już są krótkowzroczne, takie czynniki tylko pogłębiają istniejącą wadę.
Symptomy tego, że coś się dzieje ze wzrokiem dziecka (najczęściej zgłaszane: pocieranie oczu, problemy z koncentracją, pieczenie i/lub łzawienie oczu, niechęć do czytania) powinny zaalarmować rodziców i z takim dzieckiem skarżącym się na te niedogodności należy natychmiast zgłosić się do specjalisty. Jeśli 8-letnie dziecko ma wadę –0,4 dioptrii, a co roku będzie ona zwiększać się o –0,75 D (średnia statystyczna), to… Łatwo wyliczyć, jaką będzie miało wadę, gdy dojrzeje. Korzystając z terapii korekcji krótkowzroczności można rozwój wady spowolnić o połowę. Lepiej mieć w wieku lat 18 minus 4 niż minus 8. Spowolnić rozwój wady można (zasadniczo) systematycznym zakraplaniem atropiną o niskim stężeniu zakładane na noc ortokeratologiczne soczewki kontaktowe (tym drugim przypadku za dnia można obyć się bez okularów), a także stosowaniem (w świecie od 3 lat, w Polsce – od miesiąca) okularów opracowanych przez Koreańczyków i Japończyków, produkowanych przez koncern Hoya. Skuteczność takich szkieł w hamowaniu rozwoju krótkowzroczności jest wysoko oceniana w świecie okulistyki. Niestety, jak każda nowinka techniczna swoje kosztują, choć i tak są o kilkaset złotych tańsze od soczewek ortokeratologicznych. Należy mieć nadzieję, że z czasem zakup jednych i drugich będzie w znaczącej części refundowanym przez NFZ, albo jego następcę. Wszelako krótkowzroczność staje się chorobą cywilizacyjną…