– Chcemy, żeby wszyscy pacjenci w Polsce, którzy mają dodatni wynik testu na koronawirusa, byli objęci zdalną opieką medyczną – mówił podczas (30 listopada) podczas konferencji prasowej dr Adam Niedzielski, minister zdrowia. – Dzięki temu łatwiej będzie można uchwycić moment, gdy dochodzi do pogorszenia parametrów pacjenta i powinien on jak najszybciej trafić do szpitala. Obecnie programem DOM objętych zostało ok. 7 tys. pacjentów. – Dziś nastąpił skokowy przyrost osób biorących udział w programie DOM, bo zostały nim automatycznie objęte wszystkie osoby powyżej 55. roku życia, które mają pozytywny wynik testu. Chcemy, by program dostępny był dla każdego, kto ma pozytywny wynik testu. W opinii specjalistów za dużą część zgonów odpowiada zwlekanie ze zgłoszeniem do szpitala – wyjaśniał minister zdrowia. A zatem ci, z pozytywnym wynikiem i w wieku 55. lat i więcej niech oczekują listonoszów, bo to Poczta Polska będzie rozprowadzała pulsoksymetry. PP nigdy tego mnie robiła, ale była przygotowana w maju do roznoszenia kart wyborczych, więc doręczenie kilku tysięcy przesyłek nie powinno stanowić dla niej problemu. Aby jednak listonosz przyniósł przesyłkę, trzeba wypełnić odpowiedni formularz dostępny pod tym adresem.
A kto jeszcze może liczyć na „dzierżawienie” pulsoksymetrów (bo to raczej wypożyczenie jest niż prezent)? Jeśli jest się młodszym niż obecnie obowiązujący regulamin przewiduje, to trzeba być do DOM zakwalifikowanym przez lekarza rodzinnego. „Wtedy pacjent otrzyma dane do logowania w systemie przez SMS, a pulsoksymetr zostanie dostarczony do jego domu przez listonosza Poczty Polskiej. Informacja o tym, że dana osoba potrzebuje sprzętu do telemonitoringu, będzie automatycznie przekazywana do Poczty Polskiej” – instruuje Ministerstwo Zdrowia. Można też przystąpić do programu z własnym pulsoksymetrem, majątku on nie kosztuje. Ministerstwo Zdrowia odsyła takie osoby do Telefonicznej Informacji Pacjenta (800 190 590). Po co te pulsoksymetry, ktoś zapyta. Wątpliwości rozjaśniła prof. dr hab. n. med. Agnieszka Mastalerz-Migas, konsultant krajowa ds. medycyny rodzinnej: – Pacjenci mają dobre samopoczucie, ale mają niską saturację, a gdy trafiają do szpitala, wtedy mają już rozległe zmiany w płucach. Ważny jest także aspekt psychologiczny. Gdy pacjent będzie wiedział, że pomiary są prawidłowe, będzie czuł się bezpiecznie. U osób zdrowych prawidłowa saturacja wynosi około 95-100 proc.
Nie wdając się w szczegóły techniczne: pacjent jest monitorowany przez system PulsoCar. Pulsoksymetr połączony jest z aplikacją w telefonie i to ona przesyła dane o pomiarach. Można je też wprowadzać ręcznie przez stronę www. Program DOM był wstępnie sprawdzany w województwie małopolskim. Trafiło tam 1,5 tys. pulsoksymetrów. Jest bezpłatny i całkowicie finansowany ze środków własnych Ministerstwa Zdrowia w ramach rezerwy celowej.