Jak wynika z raportu NFZ w 2016 r. na stwardnienie rozsiane zachorowało w Polsce 2,4 tys. pacjentów. Wówczas na SM chorowało 42,4 tys. osób. W 2019 r. „łączna liczba pacjentów wynosiła 44,42 tys., z czego blisko 70 proc. stanowiły kobiety, zaś najwięcej świadczeń z rozpoznaniem stwardnienia rozsianego udzielono pacjentom w grupie 56-65 lat – co stanowi 10,86 tys. osób”. Tyle statystyki. Co o szansach na opanowanie SM sądzą lekarze – Obecnie mamy do czynienia z erą skutecznego leczenia stwardnienia rozsianego. Na przestrzeni ostatnich lat znacznie zwiększyła się świadomość jeśli chodzi o zakres wiedzy na temat stwardnienia rozsianego oraz jeśli chodzi o stosowanie nowych terapii. Jest to swego rodzaju rewolucja w terapii stwardnienia rozsianego – ocenia prof. dr hab. n. med. Monika Adamczyk-Sowa, kierownik Katedry i Kliniki Neurologii w Zabrzu Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach.
Teraz lekarze mogą używać w terapii SM kilkunastu nowych wysokoefektywnych preparatów, które dołączyły do portfolio leków immunomodulujących w stwardnieniu rozsianym. To znaczący postęp, znaczący, bo jeszcze... – Kilka lat temu mieliśmy możliwość leczenia jedynie zgodnie z modelem eskalacyjnym, który opierał się na zastosowaniu u pacjenta umiarkowanego, jeśli chodzi o skuteczność, preparatu. Dopiero wtedy, gdy ten nie przynosił dobrych rezultatów terapeutycznych, była możliwość sięgnięcia po leki wysokoefektywne. Dziś możemy zastosować preparaty, które od samego początku silnie hamują aktywność choroby w pewnej grupie pacjentów z wysoką dynamiką choroby, którzy tego wymagają – podkreśla prof. Adamczyk-Sowa.
Przełom dostrzegalny jest choćby w sposobie aplikowania medykamentów. Do niedawna wyłącznie przez iniekcje. Od kilku lat leki podawane są doustnie. To zasadnicza poprawa komfortu leczenia. SM jest chorobą młodych ludzi, bo najczęściej dotyka osób w tzw. wieku produkcyjnym, między 20. a 40. rokiem życia. Postęp w leczeniu choroby ma też przyczynki społeczno-ekonomiczne. Szukano coraz skuteczniejszych leków, by SM nie skazywało osób w sile wieku na wózek inwalidzki, ograniczało zawodowo, wykluczało ze społeczeństwa…
– Pojawiło się wiele szeroko zakrojonych badań w poszukiwaniu najlepszego i najskuteczniejszego leku na stwardnienie rozsiane. Wskutek tego przyspieszenia mamy obecnie leki, które silnie hamują aktywność choroby, ale przed nami również takie, którym być może przypisze się również potencjał remielinizujący, czyli naprawczy. Jeśli wyniki badań się potwierdzą, to myślę, że czeka nas kolejny przełom w leczeniu SM – wyjaśnia prof. Adamczyk-Sowa, podkreślając, że dziś można leczyć wszystkie postaci stwardnienia rozsianego, nawet i te, które w ogóle nie mogły być poddawane terapii.
Przypomnijmy, że w Szpitalu Klinicznym nr 1 w Zabrzu Śląskiego Uniwersytetu Medycznego powstaje pierwszy w Polsce ośrodek leczenia i kompleksowej diagnostyki SM. Specjaliści potwierdzają, że poprawił się dostęp do o najnowszych terapii w SM, ale... – Niestety nadal czas od pojawienia się objawów SM do diagnozy wciąż jest zbyt długi. Dążymy do tego, by czas diagnostyki był maksymalnie skrócony. Chcemy, by wynosił on od 3 do 6-8 tygodni, a nie był liczony w miesiącach, czy nawet latach – podsumowuje prof. Adamczyk-Sowa.