Zapewne niewielu pacjentów będzie studiować szczegóły reformy przedstawionej przez resort zdrowiu. Z pewnością zaprezentowany dokument będzie szeroko komentowany przez znawców tematu. Założenia reformy opracował zespół powołany przez ministra zdrowia w końcówce 2020 r. „Korzyścią dla pacjenta wynikającą z dobrze działającego systemu leczenia szpitalnego będzie przede wszystkim dopasowanie tego systemu do struktury demograficznej i rzeczywistych potrzeb zdrowotnych ludności”. A tak ma być, bo mają się przyczynić do tego zmiany w „strukturze właścicielskiej, restrukturyzacji szpitali, jakości zarządzania szpitalami, reorganizacji systemu szpitalnictwa".
Zasadniczą rolę w reformie ma pełnić spółka akcyjna Agencja Rozwoju Szpitali (ARS). Dlaczego będzie to spółka? Rząd uważa, że w tej formie właścicielskiej będzie mogła dużo łatwiej pozyskać finansowanie na rynku komercyjnym od jednostki sektora finansów publicznych. Zresztą „Wyłączenie konieczności stosowania przepisów ustawy o finansach publicznych przez ARS pozwoli uniknąć wymogów rocznego budżetowania, planowania i rozliczania się. Perspektywa działalności ARS wykraczać będzie poza roczno-budżetowy horyzont czasowy obowiązujący w przypadku podmiotów będących jednostkami sektora finansów publicznych" – czytamy z założeniach reformy.
ARS będzie klasyfikowała szpitale do odpowiednich kategorii, wskazujących na ich obecną sytuację finansową. Będą cztery kategorie lecznic: A, B, C i D. Na razie resort nie przedstawił szczegółów takiego kwalifikowania. Wiadomo, że…
Szpitale KATEGORII A to jednostki o dobrej kondycji finansowej. Nie będą przez to podlegały restrukturyzacji. Mogą liczyć na priorytetowe fundusze na dalszy rozwój i zwiększenie kontraktów z NFZ. Ideą kreatorów reformy jest, by ta przyczyniła się do tego, że szpitale pozostałych kategorii z czasem zostaną zakwalifikowane do tej najwyższej.
Szpitale KATEGORII B będą wymagały wdrożenia „działań naprawczych i optymalizacyjnych; szpital przygotowuje program optymalizacyjny podlegający zatwierdzeniu przez ARS”.
Szpitale KATEGORII C przygotują programy restrukturyzacyjne. Będą one podlegały „zaopiniowaniu przez NFZ i zatwierdzeniu przez ARS oraz zatrudnia doradcę restrukturyzacyjnego delegowanego przez ARS, który nadzoruje proces restrukturyzacji”.
Szpitale kategorii D. Resort w omawianym dokumencie zaznacza, że tej kategorii szpital będzie wymagał „wdrożenia programu restrukturyzacyjnego i przejęcia zarządzania przez ARS”. Agencja przejmie nad nim czasowy nadzór. Przygotuje program naprawczy, który będzie podlegał zaopiniowaniu przez NFZ.
Oczywiście plan reformy szpitalnictwa nie ogranicza się wyłącznie do poprawy/naprawy kondycji finansowej szpitali. Na kolejnej sanacji systemu mają zyskać przede wszystkim pacjenci. Trzeba przypomnieć, że od 1991 r. system ochrony zdrowia, w tym i szpitalnictwa, jest reformowany przez tę czy inną ekipę rządową. Każda z tych przeprowadzonych reform miała uzdrowić system, znacząco poprawić jego funkcjonowanie. Jak widać nie udawało się to, skoro trzeba było co jakiś czas znów reformować to, co zostało wcześniej zreformowane. Za rządów Zjednoczonej Prawicy jest już to druga reforma szpitalnictwa. Pod koniec 2020 r. szpitale były zadłużone na 15,7 mld zł. Rok wcześniej – na 14, 3 mld. W 2015 r. wynosiło 10,8 mld zł. Rodzi się także pytanie: czy czasem pacjenci nie będą utożsamiać szpitali C i D, z kłopotami finansowym, z tymi, które oferują niską jakość świadczeń?