Sondaż przeprowadzony pod koniec ubiegłego roku dla Human Power na grupie blisko 1,4 tys. Polaków wykazał, że 68 proc. odczuwa większy stres, a prawie 40 proc. czuje się psychicznie gorzej niż na początku pandemii. Nie ma się co dziwić, jeśli przypomni się apokaliptyczne przekazy medialne. Połowa ankietowanych stwierdziła, że trudno im zasnąć i często budzą się w nocy. By przezwyciężyć ten dyskomfort 74 proc. badanych przyznało, że sięga po alkohol lub środki uspokajające. Z kolei z badań wykonanych przez wychodzi, że u 25 proc. respondowanych problemy ze snem pojawiły się w ciągu ostatniego roku.
– Zaburzenia snu to w ostatnim czasie bardzo często spotykany problem. Mamy dwie główne grupy pacjentów cierpiących na to zaburzenie. Do pierwszej należą osoby, które z racji izolacji i specyficznych warunków, zmian rytmu okołodobowego czy też zaburzeń depresyjnych związanych z pandemią cierpią na bezsenność, brak snu i częste wybudzenia, co znacząco przekłada się na jakość ich funkcjonowania. Druga grupa to pacjenci, którzy chorowali na koronawirusa i tutaj często mamy do czynienia ze zjawiskiem odwrotnym, czyli z nadmierną sennością – wyjaśnia agencji informacyjnej Newseria dr n. med. Paweł Nastałek z Kliniki Pulmonologii Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie.
Leczeniem bezsenności i 13 innych zasadniczych zaburzeń snu zajmują się psychiatrzy i neurolodzy. W Polsce jedną z wiodących placówek, w której leczy się zaburzenia snu i... nadmierną sennością w ciągu dnia, jest Ośrodek Medycyny Snu Instytutu Psychiatrii i Neurologii. – Bezsenność to jest zaburzenie, w którym występują problemy z zasypianiem i/lub wybudzaniem w ciągu nocy, przy czym o problemie z zasypianiem mówimy wtedy, gdy nie możemy usnąć co najmniej przez 45 minut. Czas zaśnięcia do pół godziny to norma. Natomiast wybudzanie oznacza, że budzimy się i nie jesteśmy w stanie szybko usnąć ponownie – wyjaśnia „Medycynie Praktycznej” dr Aleksandra Wierzbicka-Wichniak z warszawskiego Ośrodka. Jeśli ktoś chciałby sprawdzić, czy powinien udać się do lekarza ze swoją bezsennością, to może tu wykonać odpowiedni test. Bo powiedzenie „kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje” jest zasadne tylko wtedy, gdy jest się wyspanym. Dla dorosłych norma snu to od 7 do 8 godzin.
– Przed pandemią problemy ze snem były trzecią co do częstości skargą zgłaszaną w gabinecie lekarza POZ. Na bezsenność chorowało ok. 10 proc. populacji, a 30 proc. doświadczało jej okresowo. W dobie pandemii istotnie wzrosło ryzyko zaburzeń snu, ponieważ nasiliły się czynniki je wyzwalające. Przyszło nam zmierzać się ze stresem w różnych wymiarach życia, a ten jest częstym wyzwalaczem gorszych nocy. Zmienił się również sam tryb naszego życia, a to również może przekładać się na problemy ze snem. Prowadzi to do jednego wniosku: już dzisiaj osób, które źle śpią jest bardzo dużo, a będzie ich jeszcze więcej – stwierdza jeden z największych autorytetów w dziedzinie medycyny snu w Polsce – dr n. med. Michał Skalski, komentując sondaż SW Research.
Przed pandemię bezsenność zwykle dotykała 10-14 proc. dorosłych osób. Wg amerykańskich badań ofiarami covidowej bezsenności są głównie matki i osoby pracujące w branżach, które na czas pandemii nie były zamrażane. Covidowa bezsenność od jesieni ma już swoją nazwę. To koronasomnia.
Polecany artykuł: