Na stronie internetowej przychodni, w której pracuje, opublikował 12 listopada (jak zresztą wcześniej schemat leczenia amantadyną) „List otwarty do doktora Pawła Grzesiowskiego”. Ekspert w wywiadzie przyzynał: „Zadzwoniłem do doktora Włodzimierza Bodnara, który twierdzi, że amantadyna leczy COVID-19 przyczynowo i zaproponowałem mu pomoc, bo widzę, że zachowuje się jak dziecko we mgle...”. Dr Grzesiowski powiedział nam, że pracuje nad wnioskiem o wszczęcie badań klinicznych nad amantadyną i leczeniem nią covida i gdy go doktor Bodnar zaakceptuje, to wniosek trafi do stosownej komisji bioetycznej.
Przemyski lekarz potwierdza, że w sprawę zaangażował się ekspert, ale w liście otwartym stwierdza: „Niestety mijają już blisko dwa tygodnie od naszej rozmowy. Do dzisiaj niczego nie otrzymaliśmy i nie było ani jednego kontaktu ze strony doktora Grzesiowskiego. Nic nie zrobił w tej sprawie. Ale miał czas, by występować w wielu wywiadach, by mnie publicznie dyskredytować”. W czym ta dyskredytacja ma się zasadzać? M.in. w tym, że „moje leczenie jest podobne do leczenia czekoladką. Uważam, że takimi stwierdzeniami posunął się za daleko”. Wyjaśnić trzeba, że dotyczy to tej frazy w wywiadzie: „COVID-19 jest chorobą samoleczącą się. Jeżeli teraz choremu poda się witaminę C i będzie się ją podawało przez cały okres choroby, to gdy pacjent wyzdrowieje, będzie przekonany, że stało się to dzięki witaminie C. Można wówczas powiedzieć, że witamina C wyleczyła z covida? Nie. Równie dobrze można podawać czekoladę – wtrąca rozmawiający”.
„Chciałbym się odnieść również do propozycji badań na zasadzie placebo przy tak ciężkiej chorobie. Ja, jako lekarz nie odważę się brać udział w badaniu jakie zostało przedstawione przez doktora Grzesiowskiego. Na przykład na grupie 200 osób, z czego 100 nie podam żadnego leku. Rozumiem, że z perspektywy doktora Grzesiowskiego mam patrzeć, jak pozostałe 100 osób umiera? A jednocześnie podkreśla, że jeśli ktoś umrze przy stosowaniu amantadyny, będzie mnie za to rozliczać. (cytat: Gdy któraś z tych osób umrze, nawet z innego powodu, to jeden pan doktor i drugi pan doktor, czy pan profesor, będą mieli kłopoty.)” - czytamy w liście do doktora Grzesiowskiego od doktora Bodnara.
„I jeszcze jeden cytat: “Błagam, medycyna to nie jest Sejm, żeby głosować za czy przeciw, liczą się fakty…” Tak, medycyna to nie Sejm – liczą się fakty jeśli nie ma się danych. Uważam, że Pan Grzesiowski sam sobie zaprzecza. Czy ja wymyśliłem sobie wszystkich pacjentów z całej Polski? – pyta lekarz lekarza. I zastanawia się retorycznie „Czy Pan Grzesiowski to jest odpowiednia osoba na odpowiednim stanowisku podając do publicznej wiadomości takie negacje?”. Czytelnikom i ekspertom pozostawiamy osąd o tym, kto ma rację w tym sporze.
Polecany artykuł: