W pierwszych miesiącach epidemii POZ udzielała zasadniczo teleporad. Teraz również ma to czynić, ale jej lekarze najpewniej dostaną nowe zadania do wykonania. Przypomnijmy, co powiedział (28 lipca) wysoki urzędnik Ministerstwa Zdrowia: „Chcemy wyposażyć lekarzy medycyny rodzinnej w procedury i narzędzia, które umożliwią wczesną diagnostykę i rozdzielenie zakażonych koronawirusem od chorych na inne choroby”. Na razie nie wiadomo, jakie miałby to być procedury i narzędzia, poza testami w kierunku SARS-CoV-2 oraz apelowaniem do pacjentów, by zaszczepili się przeciwko grypie. Szczegóły i formalności ma wypracować „zespół do spraw strategii działań związanych ze zwalczaniem epidemii COVID-19” powołany (27 lipca) przez ministra zdrowia. „Wszyscy epidemiolodzy, ale także specjaliści od postępów epidemii, wieszczą nam, że na jesieni będzie zdecydowanie więcej nowych zakażeń” - tłumaczył wiceminister Kraska genezę tego zespołu.
Prawdopodobnie rząd obawia się, by ewentualny wzrost zakażeń wirusem SARS-CoV-2 połączony ze wzrostem zachorowań na grypę nie sprawił, że szpitale zostałby zakorkowane. Lekarze rodzinni mieliby „odsiewać” zakoronawirusowanych od zagrypionych. A tak, tę jeszcze luźno sformułowaną, koncepcję lekarze komentują na formach i portalach medycznych:
„Tak, dostanie apkę na telefon albo przez okno zestaw do badania i skierowanie do SOR w celu wkluczenia COVID-19”.
„I co jeszcze! Od czego są zakaźnicy? Niestety ogarnięcie epidemii chorób zakaźnych to ich rola, a tu widać postawę zrzucania na innych. Przecież dotąd różnicowali w sorach jednoimiennych lub namiotach przy oddziale zakaźnym. U mnie na internie leży 46 osób z covidem podczas, gdy na zakaźnym są puste łóżka, czy tak ma być?”.
„Ciekawe czy dostrzegą rolę lekarzy medycyny pracy i wykonujących badania do sanitarnych książeczek zdrowia. Co tydzień badam 150-200 osób deklarujących się jako zdrowe i zamierzających podjąć pracę. W tej grupie odsyłam co tydzień około 10 osób do leczenia się u swoich lekarzy rodzinnych ze względu na stany podgorączkowe i i gorączkowe potwierdzone dwoma niezależnymi pomiarami temperatury ( w tym termometrem rtęciowym). .W badaniu klinicznym u tych osób najczęściej nie ma nic, albo tylko zapalenie gardła. Aczkolwiek w zeszłym tygodniu odesłałem 33-latka z masywnymi trzeszczeniami nad płucem lewym. Zachowując zasady reżimu sanitarnego pracujemy i jesteśmy otwarci i jako POZ i jako medycyna pracy i jako poradnie specjalistyczne od marca br . Dotychczas nikt z personelu nie zachorował, nikt nie gorączkował, Przed pandemią wykonywaliśmy miesięcznie około 3000 porad, potem był spadek na 1000, obecnie osiągamy ponownie miesięcznie około 2200 porad ( w tym 1/3 teleporad). Nie taki diabeł straszny...”.
Materiałem do dyskusji dla wspomnianego spec-zespołu i określenia roli lekarzy rodzinnych w zapowiadanej II fali epidemii (jesień 2020 – wiosna 2021) będzie stanowisko Stowarzyszenia Kolegium Lekarzy Rodzinnych w Polsce. Czytamy w nim: „W wymienionym powyżej okresie zwiększonej zachorowalności na infekcje, w podstawowej opiece zdrowotnej (POZ) obowiązuje rejestracja wyłącznie telefoniczna/mailowa/internetowa pacjentów potrzebujących pomocy; w wyjątkowych, uzasadnionych sytuacjach dopuszczalna jest rejestracja osobista lub przez osobę trzecią. Pacjent powinien podlegać ocenie (triage) w kierunku objawów infekcji i wywiadowi epidemiologicznemu dotyczącemu COVID-19”. Zespół, który opracował propozycje do dyskusji, stwierdził m.in.: „Diagnostyka laboratoryjna w kierunku infekcji SARS-CoV-2 powinna być przeprowadzana w przypadku każdej osoby wykazującej objawy ostrej infekcji układu oddechowego”. By wykonywać testy w dyspozycji POZ powinno być co najmniej 950 punktów wymazowych. Pozwoliłoby to na wykonywanie „w każdy dzień roboczy w okresie infekcyjnym na ok. 47500 testów”. Jesienią może być/będzie gorąco…