Prestiżowy tygodnik medyczny „The Lancet” przedstawia je w artykule „Racjonalne stosowanie masek na twarz w pandemii COVID-19”. Od wybuchu epidemii stosowanie masek stało się powszechne w Chinach, Korei Południowej i Japonii. We wszystkich państwach objętych pandemią ich ministerstwa zdrowia wydają zalecenia, które nie zawsze są zgodne z oficjalną linią Światowej Organizacji Zdrowia (WHO). Ten jest prosty: jeśli jesteś zdrowy, musisz nosić maskę tylko wtedy, gdy opiekujesz się osobą z podejrzeniem zakażenia SARS-CoV-2. Jednak już w Chinach noszenie masek uzależniono od grupy ryzyka infekcji. Pracujący w szpitalach, przebywający z osobami pozostającymi w kwarantannie (grupa umiarkowanego ryzyka) oraz pracujący w pomieszczeniach, handlu oraz dzieci i uczniowie (grupa niskiego ryzyka - low risk) mają nosić maski chirurgiczne i medyczne jednorazowego użytku. Czy atestowane środki indywidualnej ochrony. Natomiast osoby z grupy very low risk, pozostający w domu, pracujący na wolnym powietrzu lub przebywający w dobrze wentylowanych pomieszczeniach, nie potrzebują chronić się ani maskami medycznymi, ani tym bardziej niemedycznymi, np. wykonanymi z bawełny lub szalikami (które od 16 kwietnia mogą być używane w zastępstwie masek atestowanych).
W Hongkongu także uznano, że maski chirurgiczne mogą zapobiegać przenoszeniu wirusa. Oczywiście muszą je nosić obowiązkowo chorzy i ci, którzy mają z nimi styczność. To samo dotyczy korzystających z transportu publicznego. W Niemczech nadal stosują się do wytycznych WHO. Noszenie maski w sytuacjach, w których nie jest to zalecane, może stworzyć fałszywe poczucie bezpieczeństwa, ponieważ może prowadzić dbania o higienę rąk. W Wielkiej Brytanii odpowiednik naszego NFZ – National Health Service podkreśla, że maski ochronne są konieczne m.in. dla pracowników ochrony zdrowia, jednak jest niewiele dowodów, że powszechne stosowanie daje „szerokie korzyści dla społeczeństwa”. Polska wydaje się, że bierze przykład z Czech. Tam można wychodzić na zewnątrz wyłącznie w maseczkach. Do czasu, gdy rząd nie zakupił masek dla wszystkich obywateli, kto jej nie miał, mógł zastąpić ją... szalikiem. Tak ma być też u nas, od 16 kwietnia. – Szalik? Szalik ma niewiele wspólnego z medycyną. Chyba, że ministrowi zdrowia chodzi wyłącznie o poprawę samopoczucia społecznego – komentuje takie rozwiązanie epidemiolog, dr n. med. Paweł Grzesiowski.
Polecany artykuł: