Podkreślają, że są apolityczni i działają dzięki pomocy organizacji pozarządowych, osób prywatnych, które zadeklarowały pomoc oraz publicznej zbiórce. Chcemy i umiemy pomóc tym ludziom. Potrzebujemy tylko zgody polskich władz – deklarują „Medycy na granicy”. Zgody raczej nie będzie. Wolontariusze raz już próbowali ją uzyskać: 24 września złożyli do ministra spraw wewnętrznych i administracji wniosek o udzielenie zgody na wjazd do strefy objętej stanem wyjątkowym. W odpowiedzi minister Mariusz Kamiński wyjaśnił, że pomocy medycznej udzielają funkcjonariusze Straży Granicznej (są wśród nich przeszkoleni z kwalifikowanej pierwszej pomocy), a gdy zachodzi potrzeba, to wzywane są zespoły ratownictwa medycznego, czyli pogotowie ratunkowe.
„Ludzie umierają, a my stoimy kilkaset metrów od strefy” – alarmują „Lekarze na granicy” działający poza obszarem objętym stanem wyjątkowym. „Minionej nocy ( 21 października – przyp. SE) około 1:30 zadzwonił nasz telefon dyżurny. Członkowie organizacji pomocowych poinformowali o 24-letniej kobiecie, która potrzebuje pomocy medycznej. Ze wstępnych informacji wynikało, że jej stan może być poważny. Na miejsce (poza strefą stanu wyjątkowego) pojechał zespół. Pacjentka od wielu dni wędrowała przez las. Nie miała butów, a jej ubrania były przemoczone. Po badaniu stwierdziliśmy u chorej hipotermię z głębokimi zaburzeniami świadomości…” – raportują medycy. Tę kobietę przewieziono do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w Hajnówce.
– Ludzie, o których mówimy uchodźcy, a Straż Graniczna określa je jako „osoby, które nielegalnie przekroczyły granicę”, przywożeni są do nas najczęściej przez zespoły ratownictwa medycznego, wzywane na miejsce zdarzenia przez funkcjonariuszy Straży Granicznej, czy policji (…). Są to zazwyczaj młode osoby. 80 proc. z nich mieści się w przedziale wiekowym 20-30 lat. Ok. 10 proc stanowią dzieci. Bardzo rzadko przywożone są osoby starsze – wyjaśnia w rozmowie z „Medycyną Praktyczną”, dr Piotr Pienzin – kierujący SOR-em w Hajnówce. – Czy macie obowiązek informowania SG o każdym wypisie pacjenta-uchodźcy? – pyta lekarza red. Ewa Stanek-Misiąg. – Tak. Informujemy placówkę SG, której funkcjonariusze przywieźli tę osobę, albo z której terenu działania przywiozło danego pacjenta pogotowie. To jest nasza wielka rozterka, wypisywanie tych pacjentów, ponieważ nigdy nie wiemy, co się z nimi dalej stanie. Czy trafią do ośrodka dla uchodźców, czy zostaną odstawieni, jak to określa Straż Graniczna, „na linię granicy”. W normalnych okolicznościach, gdy zajmujemy się pacjentem z np. odmrożonymi nogami, to gdy wiemy, że nie ma on opieki w domu, zatrzymujemy go w szpitalu, a gdy ma opiekę, to przejmuje go poradnia, która sprawdza potem postępy leczenia. Pacjenci-uchodźcy znikają…
W piątek (22 października) prezydent Andrzej Duda podpisał nowelizację ustawy o cudzoziemcach oraz niektórych innych ustaw, przepisów dotyczących nielegalnego przekraczania granicy. Teraz zatrzymany na terytorium Polski cudzoziemiec będzie musiał niezwłocznie opuścić opuścić Polskę. Postanowienie o tym wydaje komendant Straży Granicznej. Na takiego cudzoziemca zostanie nałożony także zakaz wjazdu do do Polski i państw strefy Schengen: od pół roku do 3 lat.