Na razie jest zaplanowany. W samo południe, w Warszawie. Mają się nań zjechać „wszyscy przedstawiciele zawodów medycznych i niemedycznych” – wyjaśniano podczas poniedziałkowej konferencji prasowej. Wpierw jednak jego członkowie chcą spotkać się z premierem, bo medycy czują się „zlekceważeni przez rządzących”, a sytuacja jest na tyle poważna, że „konieczny jest dialog”. – Czujemy się zlekceważeni przez rządzących, wnioskowaliśmy o spotkanie z premierem pod koniec czerwca. Sytuacja po uchwaleniu o najniższych wynagrodzeniach jest dla środowisk medycznych i niemedycznych bulwersująca, ponieważ wielu pracowników nie zostaje objętych regulacją wynagrodzeń, jak również dochodzi do sytuacji zmiany stanowisk pracy – zaznaczyła Krystyna Ptok, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych. Przypomnijmy, że środowisko zawodowe medyków 2 lipca złożyło wniosek o odwołanie ze stanowiska ministra zdrowia Adama Niedzielskiego. Czego domaga się Komitet? Przede wszystkim spotkania z premierem Mateuszem Morawieckim, by podebatować na postulatami.
Ogólnopolski Komitet Protestacyjno-Strajkowy domaga się:
• znacznie szybszego, niż planowany, wzrostu nakładów na system opieki zdrowotnej do wysokości nie 7, ale 8 proc. PKB, czyli do poziomu średniej w (37) krajach OECD (Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju); a ta wynosi 8,8 procent;
• zwiększenia wynagrodzeń pracowników ochrony zdrowia do poziomów średnich w OECD i UE względem średniej krajowej, celem zahamowania emigracji zewnętrznej (zagranicznej) i wewnętrznej (do sektora prywatnego) pracowników opieki zdrowotnej;
• zwiększenia liczby finansowanych świadczeń dla pacjentów oraz poprawa dostępności pacjenta do świadczeń;
• podwyższenia jakości świadczeń dla pacjentów, bo jak podkreśla Komitet – „jesteśmy krajem UE a nie WNP, potrzebna jest opieka lekarska, pielęgniarska, ale też fizjoterapeutyczna, rehabilitacyjna i farmaceutyczna oraz dostęp do nowoczesnych form diagnostyki laboratoryjnej i obrazowej”;
• zwiększenia liczby pracowników pracujących w systemie ochrony zdrowia do poziomów średnich w krajach OECD i UE, szczególnie w sytuacji starzenia się społeczeństwa i zwiększania się zapotrzebowania na świadczenia opieki zdrowotnej.
Postulaty jak najbardziej zasadne, ale czy możliwe do spełnienia „na już”? Jak zwiększyć liczbę lekarzy przypadającą w Polsce (2,4 na 1000 mieszkańców) do średniej unijnej (3,8/1000) skoro proces kształcenia lekarza nie kończy się na zdobyciu wykształcenia na studiach medycznych (6 lat), ale jest wydłużony czasem o tyle samo, gdy zdobywa on specjalizację? Rozmowy zapowiadają się więc na trudne. A na razie Komitet zachęca „do przyjazdu do Warszawy i udziału w proteście!”.