Minimalnie dla lekarza 8210 zł brutto, dla salowej 3680 zł. Już niebawem

Jak nic nie stanie na przeszkodzie, to proces legislacyjny powinien skończyć się 1 lipca. Pytanie: czy medycy będą zadowoleni, skoro już wcześniej niektórzy uważali, że mają mieć mniej od innych? A na dodatek to, co ma być, zżera inflacja. Ponadto pielęgniarki uważają, że minimalna pensja dla ratowników jest w stosunku od ich minimalnego wynagrodzenia za duża, bo pielęgniarki wykonują cięższą pracę wymagającą wyższych kwalifikacji niż ta, którą podejmują ratownicy. Ratownicy nie podzielają takiej opinii i chcieliby mieć wyższą płacę minimalną. Lekarze raczej mocno nie krytykują proponowanych rozwiązań, bo mają współczynnik bazowy najwyższy spośród wszystkich pracujących w ochronie zdrowia, a salowe może i by domagały się wyższego współczynnika, ale siedzą cicho, bo wiedzą, że i tak ich nie będą słuchać. O co chodzi z tym współczynnikiem?

Otóż minimalne wynagrodzenie w ochronie zdrowia ma być obliczane, jako procent kwoty bazowej, która jest średnim wynagrodzeniem. W lipcu baza to ok. 5322 zł (brutto). Gdy rośnie, zmienia się wysokość minimalnego wynagrodzenia dla zatrudnionego w ochronie zdrowia. W tym miejscu trzeba wyjaśnić, że minimalne wynagrodzenie nie jest równoznaczne z najmniejszym wynagrodzeniem zasadniczym. Minimalna krajowa jest to ustawowa minimalna wysokość wynagrodzenia za pracę w pełnym wymiarze godzin na umowie ze stosunkiem pracy. Pracodawca nie może wypłacać pracownikowi mniej, niż wynosi aktualna obowiązująca minimalna pensja. Zatem jeśli minimalne wynagrodzenie lekarza z II stopniem specjalizacji ma wynieść 8210 zł brutto (teraz to 6769 zł), to oznacza, że taki pracownik ma mieć co najmniej takie wynagrodzenie, na które składa się nie tylko pensja zasadnicza, ale wysługa lat, dodatki itd. Czyli wszystkiego 8210 zł brutto, a nie 8210 zł plus dodatki, wysługa lat, nadgodziny, premie itd.

Zatem, jeśli nic się nie zmieni, na co nie zanosi się, to minimalne wynagrodzenia dla poszczególnych zawodów medycznych oraz grupy zawodów niemedycznych wynosiłby dla:

• lekarzy z I stopniem specjalizacji: 8210 zł ( jest obecnie: 6201 zł),

• dla magistrów pielęgniarstwa albo położnictwa, fizjoterapii, farmaceutów, diagnostów laboratoryjnych ze specjalizacją, psychologów klinicznych, innych pracowników wykonujących zawód medyczny wymagający tytułu magistra i specjalizacji: 7304 zł (5478 zł),

• lekarzy lub dentystów, bez specjalizacji: 7304 zł (5477 zł)

• lekarzy lub dentystów stażystów: 5379 zł (4185 zł).

• farmaceutów, fizjoterapeutów, diagnostów laboratoryjnych, pielęgniarek lub  położnych z wymogiem wyższego wykształcenia i specjalizacji, albo pielęgniarka, położna ze średnim i specjalizacją, psycholog bez specjalizacji: 5775 zł (4186 zł),

• pielęgniarek ze średnim wykształceniem: 5323 zł (3772 zł)

• fizjoterapeutów, ratowników medycznych, techników elektroradiologii, innych pracowników wykonujących zawód medyczny wymagający wyższego wykształcenia na poziomie studiów I stopnia: 5323 zł (4185),

• opiekunów medycznych oraz techników medycznych ze średnim wykształceniem: 4870 zł (3772 zł),

• pracowników działalności podstawowej, innych niż pracownik medyczny – np. sanitariusz, salowa: 3680 zł (3049 zł).

Jako, że rząd zapowiada, wprowadzenie minimalnego wynagrodzenia w wysokości 3350 zł – od stycznia i 3500 zł – od lipca 2023 r., to wymienieni w zestawieniu pracownicy już za pół roku przestaną cieszyć się rzeczonej ustawy. Niewzruszeni powinni być lekarze, szczególnie ci z czołówki zestawienia. Trudno sobie wyobrazić dziś, by jakikolwiek lekarz/lekarka zgodził/a się pracować za niespełna 5,8 tys. zł na tzw. rękę.

Wg raportu „OECD Healthcare Salary Index” polski lekarz (pierwszego kontaktu) zarabia(ł) 52 tys. euro rocznie, co stawia go na końcu tabeli. Ten roczny dochód to odpowiada sile nabywczej wyliczonej przez OECD na 98 tys. euro rocznie. Teraz pewnie jest mniej, bo kurs euro zwyżkował mocno w tym roku, inflacja również, więc nic dziwnego, że każdy chciałby więcej zarabiać. To oznacza, że spory o minimalne wynagrodzenie w ochronie zdrowia nie ustaną. Problem w tym, że na prezentowane rozwiązania władza ma tylko 7 mld zł. I więcej nie będzie.