Pod obserwacją znajduje jest 21 osób - wszystkie one mieszkają w graniczącej z Kamerunem prowincji Kie Ntem. W rejonie granicznym wprowadzono ograniczenia w poruszaniu się. – Wirus Marburg, podobnie jak wirus Ebola, należy do rodziny filowirusów i występuje głównie w Afryce Środkowej i Zachodniej. To wirus gorączki krwotocznej. Jego rezerwuarem są makaki i nietoperze owocożerne. Wśród ludzi rozprzestrzenia się w wyniku bezpośredniego kontaktu z płynami ustrojowymi. Charakteryzuje się wysoką śmiertelnością, nawet do 90 proc. – wyjaśnia PAP prof. dr hab. n. med. Agnieszka Szuster-Ciesielska z Katedry Wirusologii i Immunologii UMCS w Lublinie.
Wirusy z tropików mają to do siebie, że nie znają granic, szczególnie w dobie globalizacji połączeń komunikacyjnych. Zresztą, w 1967 r. odkryto jego istnienie w… Niemczech! Stąd jego mało afrykańska nazwa. Pierwszego udokumentowanego odkrycia tego patogenu dokonano we wsi Marburg. Wówczas doszło do przejściawirusa z małpy na człowieka. Opiekunowie koczkodanów zielonych przywiezionych z Ugandy (w charekterze zwiewrzaków do doświadczeń medycznych) zakazili się od swoich podopiecznych. Ogólna liczba zachorowań w pierwszej fazie wynosiła 25 osób, z których następnie kolejnych sześć zakaziła się wtórnie. Wirus zabił wówczas 7 osób, którzy zapadli na chorobę marburską.
Inkubacja wirusa trwa od 3 do 9 dni. Wtedy występują objawy grypopodobne i ogólne osłabienie. Szybko potęgują się i dodatkowo pojawiają się nowe: biegunka, wymioty, bóle brzucha, niekiedy wysypka, zaczerwienienie oczu oraz szczególnie niebezpieczne krwawienie wewnętrzne i zewnętrzne. Leczyć można tylko objawowo. Nie ma szczepionek (tak jak w Eboli) przeciw chorobie marburskiej. Mamy się bać i oczekiwać kolejnej zarazy? Spokojnie: powtórki z zakończonej-trwającej pandemii SARS-CoV-2/COVID-19 nie będzie. Przynajmniej tak uważa prof. Szuster-Ciesielska: – To są wirusy, które nie mają dużego potencjału epidemicznego. Nie rozprzestrzeniają się drogą oddechową, więc nie można ich w łatwy sposób przenieść. Absolutnie nie grozi nam epidemia w skali porównywalnej do grypy czy SARS-CoV-2.
Wyjazdy do Demokratycznej Republiki Konga (pewnie kilka osób w Polsce może nosić się z takim zamiarem) również są odradzane. Tam od grudnia 2022 r. do początku lutego 2023 r. wykryto 4386 przypadków cholery, z czego 1009 potwierdzonych laboratoryjnie; 16 chorych zmarło. Do Malawii też nie jest bezpiecznie podróżować. Z powodu epidemii cholery. W ciągu roku, do początków lutego wykryto 36 943 zachorowania na cholerę; 1210 chorych zmarło. Jest to największa epidemia cholery w Malawi w ciągu ostatnich 10 lat.
W Zambii zdiagnozowano parędziesiąt przypadków zachorowań na cholerę. Jeśli już ktoś chce koniecznie udać się w strefę choleryczną, to winien przyjąć szczepionki przeciwko tej chorobie. Podaje się ją w dwóch dawkach, doustnie. Koszt: ok. 300 zł. Nawet zaszczepieni muszą pamiętać o przestrzeganiu podstawowej zasady higieny obowiązującej przybywających spoza Afryki: należy wybierać wodę i pokarmy tylko z bezpiecznego źródła. Na całe szczęście w Ugandzie udało się opanować rozprzestrzenianie się wirusa Eboli (142 przypadki, 56 zgonów). Kto się nie boi, może udać się tam na (oczywiście bezkrwawe) safari.
Polecany artykuł: