Z drugiej strony, jeśli jakiś producent oznaczył swój wyrób jako A lub B, a inny nie wprowadził Nutri-Score (lub innego systemu oznaczania jakości produktów spożywczych) do markowania swoich produktów, to logicznie rzecz biorąc z dwóch tych samych produktów, gdzie jeden jest oznaczony a drugie nie, należałoby wybrać ten pierwszy. W Polsce ten system pozycjonowania żywności promuję m.in. Federacja Konsumentów. Niedawno ruszał druga edycja kampanii Nutri-Score dla świadomych wyborów żywieniowych. To jeden z systemów oceny żywności, który ma ułatwić konsumentom wybór najzdrowszych produktów. System ten opiera się na znakach w kolorach od ciemnozielonego do czerwonego, co trochę przypomina światła drogowe i zawiera oznaczenia literowe od A do E. W zamyśle A to produkty najlepsze, a E najgorsze z żywieniowego punktu widzenia. Że system nie będzie obowiązkowym w Unii, to okazało się w październiku 2022 r.
Na opakowaniu większości produktów spożywczych musi być podawany jego skład. Obowiązuje to w UE od 2016 r. Komu jednak chce się czytać, szczególnie gdy opis wydrukowany jest mikroskopijną czcionką, co zawiera – dajmy na to – taka czy inna konserwa turystyczna. Owszem, można domyśleć się po jej cenie, ale nie zawsze jest to trafne. Francuski system sprawia, że klient widzi, z czym ma do czynienia. Produkty oznaczone literami A i B warto jesć częściej lub w większej ilości, te z znakowane literą C powinno się spożywać w sposób umiarkowany. Natomiast żywność oznaczoną literami D i E należy konsumować rzadziej/lub w mniejszej ilości.
Jak wynika z badań, system ten jest pomocny podczas robienia zakupów, co potwierdziło 91 proc. konsumentów, którym wyjaśniono sposób czytania Nutri-Score. – Zaletą uproszczonego sposobu oznaczania jest prostota i intuicyjność. Nabiera on szczególnego znaczenia w przypadku konsumentów, którzy nie potrafią zinterpretować informacji umieszczanych na etykietach. Wyniki badań przeprowadzonych w różnych krajach dowodzą, że Nutri-Score jest najlepiej działającym systemem, pomagającym konsumentom w porównywaniu wartości odżywczej produktów z tej samej kategorii – podkreśla Elżbieta Szadzińska, wiceprezes Rady Krajowej Federacji Konsumentów.
Kwestia odżywiania się jest sprawą... polityczną, bo złe odżywianie generuje rozliczne choroby i schorzenia, a to z kolei obciąża publiczny system ochrony zdrowia. Szacuje się 12 mln Polaków cierpi na choroby dietozależne, do których zaliczane są m.in. otyłość, choroby układu krążenia, cukrzyca typu II. Systemy takie jak opisywany, a także inne – FOPL, SAIN-LIM czy SENS – pomagają dokonać konsumentowi „zdrowego” wyboru bez konieczności studiowania tajemniczych skrótów i sformułowań zrozumiałych dla chemików. Przy okazji warto wiedzieć, co znajduje się w przemysłowej żywności, a jest uznawane przez dietetyków za najbardziej szkodliwe dodatki do żywności. Są to (podajemy za ecoandfit.pl):
• koszenila (E120) – niewskazany dla alergików; • czerwień allura (E129) – wywołuje nadpobudliwość i zaburzenia koncentracji u dzieci; • benzoesan sodu (E211) – w przekroczonych dawkach podrażnia śluzówkę żołądka, wywołuje wysypki, podobno wówczas jest także rakotwórczy; • dwutlenek siarki (E220) – to jeden z najsilniejszych alergenów; • azotan (V) sodu (E251), azotan (III) sodu (E250) – reaguje (przy przekroczonych normach) z żywnością, czego efektem jest rozwój silnie rakotwórczej substancji: nitrozoaminy; • kwas fosforowy (E338) – jest w coca coli, napojach energetycznych i konserwach, działa destrukcyjnie na szkliwo zębów… Jest jeszcze więcej takich składników. Trzeba podkreślić, że wszystkie są dopuszczone do użytkowania, określone normy zawartości w produkcie. Jeśli jednak ktoś się nimi objada namiętnie, to patrz wyżej. Może, gdyby te naj... na minus były oznaczone literką E albo czarną linią (jak w innych systemach), to niektórzy konsumenci, by się powstrzymywali od przesady.
Polecany artykuł: