„Super Express”: – To nie jest aż tak źle, skoro tak stosunkowo niewiele trzeba uczynić, by poprawiło się pacjentom i personelowi medycznemu...
Andrzej Matyja: – Pandemia koronawirusa SARS-CoV-2 uwypukliła narastające od lat zaniedbania w ochronie zdrowia i trzeba czasu na odrobienie zaległości, więc mówienie o radykalnej zmianie byłoby nadmiernym optymizmem. Od dawna mówi się o potrzebie gruntownej reformy ochrony zdrowia. Niestety rządzący nie podejmują się tego trudu a wręcz przeciwnie, boją się jej. Obecny system się załamał, grozi nam katastrofa nie z powodu COVID-19, ale braków w dostępności do poszczególnych szczebli ochrony zdrowia, które są wynikiem oszczędzania na zdrowiu Polaków. Winą za wady systemu jest obarczany lekarz i personel medyczny, a nie organizatorzy ochrony zdrowia – rządzący i politycy tworzący złe prawo wbrew opiniom ekspertów i często bez konsultacji z nimi.
– Przejdźmy, z Pańską pomocą, do wyjaśnienia, co kryje się w każdym z tych postulatów. POL oczywiście gotowe jest je przedstawić w szczegółach, gdyby o to poprosiło Ministerstwo Zdrowia. Co kryje się pod hasłem: „Zagwarantowanie wszystkim medykom środków do leczenia i ochrony niezależnie od typu placówki”?
– Jak sygnalizują nam koleżanki i koledzy, problem w obecnej chwili polega na tym, że wielu lekarzy i medyków ma zagwarantowane w pracy tylko zwykłe maseczki, nie we wszystkich placówkach są śluzy i dostępne testy SARS-COV-2. Środków ochrony indywidualnej (ŚOI) przeciw COVID-19 jest pod dostatkiem w szpitalach „covidowych”, a w chwili obecnej nie ma już placówek opieki zdrowotnej bez COVID-19. Oczekujemy także regularnego wykonywania testów personelowi i pacjentom.
– „Zagwarantowanie ubezpieczenia personelu medycznego na wypadek trwałej choroby nabytej w trakcie udzielania świadczeń lub śmierci”. Teraz personel może się ubezpieczyć, wybór polis jest spory...
– Oczywiście każdy lekarz jest ubezpieczony, ale mamy rodziny. Co z nimi będzie, gdy w wyniku pracy na pierwszej linii frontu umrzemy lub będziemy trwale niezdolni do pracy? Podobne ubezpieczenie państwo zagwarantowało funkcjonariuszom policji i żołnierzom, a nie ma go personel medyczny. Jest to dla nas nie do zaakceptowania. Ubezpieczenie COVID-19 jest niezbędne dla lekarzy. Powinno ono być opłacane przez Ministerstwo Zdrowia, tak jak było to na początku pandemii w przypadku personelu pracującego w szpitalach jednoimiennych.
– O co chodzi w tej „szybkiej ścieżce naprawy szkody”, o wprowadzenie której POL postuluje?
– Obecny, nieefektywny system powinien zastąpić taki, w którym w razie podejrzenia, że doszło do błędu, pacjent jak najszybciej dostanie odszkodowanie, a medycy nie będą mieć obaw przed zgłoszeniem nieprawidłowości, tak by każdy błąd mógł zostać zidentyfikowany, przeanalizowany i wyeliminowany. Teraz mamy system opresyjny, czego efektem jest stale malejące zainteresowanie specjalizacjami zabiegowymi, nie tylko chirurgią, ale też ginekologią i położnictwem.
W wielu krajach Europy sprawdzają się systemy oparte na zasadzie no-fault. Jeżeli dojdzie do zdarzenia medycznego, to priorytetem wcale nie jest szukanie winnego. Podstawą do rekompensaty dla pacjenta jest po prostu stwierdzenie, że zdarzenie medyczne miało miejsce. Przecież nikt nie podejmuje leczenia z zamiarem wyrządzenia choremu krzywdy. Pewnych komplikacji, działań niepożądanych — mimo posiadanej wiedzy i doświadczenia – nie zawsze da się uniknąć.
– Postulat-rzeka, tyleż natury etycznej, co ekonomicznej. Jak można „zagwarantować przejrzyste i jednoznaczne zasady wynagradzania”, skoro wiadomo, że gdzie mowa jest o pieniądzach, to często dochodzi do sporów...
– Medialne doniesienia o wynagrodzeniach nijak mają się do rzeczywistości. Dotyczy to zarówno wynagrodzenia dla lekarzy pracujących z pacjentami z C-19, jak i udzielających pomocy poza COVID-19. Podstawa wynagrodzenia brutto pracy lekarskiej to 6750 zł. Rzadko kiedy personel lekarski wynagradzany jest lepiej. POL postuluje przywrócenie wszystkim lekarzom wynagrodzeń, które przyznał Sejm i podpisał prezydent, ogłoszono i czym prędzej wycofano się z tego – wypłaty nastąpiły jedynie w listopadzie. Środowisko oczekuje też jednoznacznych informacji o zasadach wynagradzania/ wysokości wynagrodzenia oraz wysokości dodatków dla osób pracujących z C-19. Lekarze powinni wiedzieć, jaki dodatek za pracę z C-19 i za pracę w czasie C-19 otrzymają.
– „Zniesienie obowiązku określania i odpowiedzialności za wysokość refundacji wypisywanego leku”. Dlaczego miałoby to mieć korzystny wpływ na system ochrony zdrowia?
– Dzisiaj wystawienie każdej recepty to proces medyczny i biurokratyczny. Szczególną uwagę zwracają na to lekarze podstawowej opiece zdrowotnej. Dobór odpowiedniego leku powinien być tym, czym zajmuje się lekarz, a określenie poziomu refundacji to biurokracja, do której lekarz nie jest potrzebny, ale ustawa refundacyjna wymaga, aby to lekarz porównał choroby pacjenta z zapisami charakterystyki produktu leczniczego i obwieszczeniem refundacyjnym i na tej podstawie dobrał odpłatność. Gdyby zautomatyzować ten proces, to lekarz miałby więcej czasu dla pacjenta. Ponieważ zapisy są często nieprecyzyjne, to lekarze różnie je interpretują i zdarza się, że pacjenci płacą za ten sam lek różną cenę, w zależności od tej interpretacji. Lekarzy jest za mało i nie mogą marnować czasu na zbędne czynności.
– A propos 6. postulatu, o wzroście wydatków na ochronę zdrowia do poziomu 6,8 proc. PKB. Kto za to zapłaci i kiedy miałoby to nastąpić?
– To postulowano już w trakcie protestów rezydentów w 2017 r., jako minimalny poziom, dzięki któremu moglibyśmy mieć sprawniejszą ochronę zdrowia. Do dziś go nie osiągnęliśmy. POL postuluje, by stało się tak już w 2021 r., a później by sukcesywnie go podnosić . Wspomnijmy w tym miejscu, że w krajach UE średni poziom wydatków to aktualnie prawie 10 proc. PKB, a w Polsce ledwie ok. 5 proc. Wyższe finansowanie oznaczać może krótsze kolejki, lepszy dostęp do nowoczesnych terapii, poprawę infrastruktury szpitali i przychodni, wyższy standard opieki nad pacjentem oraz lepsze warunki pracy dla personelu medycznego. Środki na ten cel, poza składką zdrowotną, powinny pochodzić z budżetu – przecież zdrowie i życie Polaków to jedna z najistotniejszych kwestii, na której powinna się skupiać uwaga rządu.
– Kolejny postulat: „ograniczenie biurokracji”. Największy absurd biurokratyczny w ochronie zdrowia?
– Tym absurdem jest na przykład to, że – wg szacunków – 80 proc. wizyty przeznacza się na wypełnianie papierków, a tylko 20 proc. można w pełni poświęcić pacjentowi. Pomimo poczynionych w ostatnich latach postępów w informatyzacji m.in. wprowadzenie e-zwolnień, czy e-recept nadal zmorą lekarzy i zarządzających placówkami opieki zdrowotnej pozostaje konieczność zachowywania szeregu niepotrzebnych, powielających się wzajemnie i zabierających cenny czas procedur nie związanych bezpośrednio z opieką nad pacjentem. Chociażby wypisanie e-zwolnienia w przypadku pacjenta po wypadku przy pracy musi być potwierdzone za każdym razem poświadczeniem papierowym. To samo dotyczy wymaganej prawem sprawozdawczości, która jest nadmierna i dublująca się.
– Postulat 8. Rozumieć należy, że „zagwarantowanie klarownego procesu rekrutacji na specjalizację i kierowania na rezydenturę oraz jasno określonego przebiegu szkolenia” ma sprawić, że będziemy mieli więcej i lepiej wykształconych lekarzy.
– Mamy dziś najmniej personelu w Unii Europejskiej, a jednocześnie jest odpływ kadr medycznych za granicę. Poza fatalną kondycją systemu i złymi warunkami pracy, jedną z istotnych przyczyn wyjazdu młodych lekarzy jest niewystarczająca dostępność i jakość szkolenia specjalizacyjnego. Ono wymaga reformy, a w czasie pandemii oczekują np. uznania czasu oddelegowania do zwalczania epidemii jako czasu przeznaczonego na szkolenie specjalizacyjne, a także powrotu na miejsce specjalizacji po oddelegowania w związku z COVID-19.
– I ostatni postulat: „Zmiana organizacji systemu opieki zdrowotnej oraz procedury organizacyjnej w COVID-19”. Nie nastraja optymistycznie, bo takich zmian nie robi się migiem...
– Leczenie pacjenta jest traktowane fragmentarycznie, a nie jako spójny proces. Nie ma działań, które stworzą spójny system. Ostatnią deską ratunku są zwykle SOR-y, które zamiast zajmować się stanami nagłymi, łatają dziury w systemie. Potrzeba zmiany systemu organizacji opieki zdrowotnej ze zwiększeniem ilości świadczeń ambulatoryjnych, w tym przeniesienia procedur zabiegów jednodniowych do AOS, co zmniejszy obłożenie oddziałów szpitalnych i kolejki do operacji. POL postuluje zbudowanie przejrzystego i spójnego systemu, niezależnie od tego, kto jest właścicielem szpitala.
– To teraz pacjenci wiedzą, mniej więcej, o co chodzi w tzw. dziewiątce POL...
– Przede wszystkim zależy nam na tym, jako środowisku, aby nasi pacjenci mieli świadomość, że wszystkie bolączki ochrony zdrowia w Polsce nie są winą lekarzy i personelu medycznego, a organizatorów ochrony zdrowia, czyli rządzących i polityków tworzących złe prawo, mimo negatywnych opinii ekspertów i opinii środowisk medycznych. Jeśli ta wiedza dotrze do naszych pacjentów, jestem przekonany, że wzmocni presję na rządzących i w końcu przyczyni się do kompleksowej reformy ochrony zdrowia. W środowisku lekarskim narasta frustracja. Musimy mieć świadomość, że zarówno lekarze, personel medyczny, a przede wszystkim pacjenci ponoszą skutki tego, co przygotują nam rządzący. POL oczekuje, że te postulaty zostaną wprowadzone w trybie pilnym. To potrzebne przede wszystkim pacjentom. Tak jak zawarliśmy to w haśle rozpoczętej kampanii – Leczymy Mimo Wszystko – nie odejdziemy od łóżek, nie przestaniemy ratować zdrowia i życia naszych pacjentów, ale musimy głośno upominać się o zmiany.