Ambasadorami akcji są znani artyści: Patrycja Markowska, Grzegorz Skawiński, Paulina Drażba, Stachursky, Magdalena Antosiewicz... Kampania ma zasięg ogólnopolski, bo w całej Polsce widoczny jest spadek wykonywanych badań wcześniej wymienionych. To przechodzi na statystykę, z której wynika, że mamy mniej chorych kardiologicznych, neurologicznych i onkologicznych. A to tylko pozór. Chorych nie jest mniej. Mniej jest wizyt u lekarzy, a przez to i rozpoznań. Powodów takiego stanu jest kilka – podkreślają kreatorzy akcji (ruszyła 17 września). Najważniejsze z nich to strach przed zakażeniem COVID-19, czego skutkiem jest i odkładanie wizyty na „spokojniejsze czasy”. To jedna strona medalu. A druga to taka, że z podobnych przesłanek (obawa przez zarażeniem kadr medycznych, których nieobecność mogłaby zdezorganizować funkcjonowanie systemu ochrony zdrowia) utrudniony był dostęp do podstawowej opieki zdrowotnej i leczenia szpitalnego. Negatywne skutki tego stanu rzeczy widać dziś wyraźniej.
– To co nas szczególnie niepokoi to spadek ilości wykonywanych zabiegów interwencyjnych, np. ilość koronografii uległa zmniejszeniu od 20 proc. do 40 proc., ponieważ, pacjent nawet jak ma ból w klatce niechętnie zgłasza się do szpitala lub dzwoni po pogotowie pomimo zawału. Inne przykłady to spadek o 77 proc. wykonywanych ablacji serca czy o 44 proc. ilości wszczepianych stymulatorów – wykazuje kardiolog prof. Przemysław Leszek.
Żeby komuś nie wydawało się, że tylko w Polsce tak jest, a w innych państwach Europy jest jak za „starej normalności”. O nie, nie jest. – Podczas niedawno zakończonego kongresu Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego przedstawiono dane, które potwierdzają ok. 40-proc. spadek zgłaszalności do pracowni hemodynamicznych – podkreśla dr Paweł Balsam z Kliniki Kardiologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Zachowanie pacjentów, czy to z Polski, czy z Niemiec, było/jest podobne. Bóle sercowe pacjent przetrzyma, przechodzi, ból minie prędzej czy później.
Później jednak, po jakichś 6-12 miesiącach, okaże się, że rezultatem tego „przechodzenia” jest groźna dla życia niewydolność serca. – Nie możemy czekać dłużej. Każdy dzień, każdy tydzień ma znaczenie dla wielu pacjentów z chorobami nowotworowymi, kardiologicznymi, cukrzycą – komentuje sytuację Marek Kustosz, prezes Instytutu Człowieka Świadomego.
Ze statystyk wynika, że w czasie pandemii zgłoszono 30 proc. mniej zachorowań onkologicznych niż w analogicznym okresie 2019 r. W tym roku wystawiono o 20 proc. mniej tzw. zielonych kart - kart DiLO (kart diagnostyki i leczenia onkologicznego). Spóźniona diagnoza oznacza, że chorzy mogą trafić za późno do szpitala, za późno, bo z bardziej zaawansowanym stadium nowotworu. Kampania #BoChcęŻyć” ma zmienić to zmienić. Ma sprawić, że nie pacjenci nie będą czekać na koniec epidemii, by zacząć się badać profilaktycznie. Organizatorzy mają nadzieję, że przesłanie akcji trafi nie tylko do pacjentów, ale także do lekarzy rodzinnych i innych specjalistów i ich praktyki będą otwarte dla pacjentów. Bo większość z chorób można wcześnie wykryć i skutecznie leczyć. Jest tylko jeden warunek: trzeba je zdiagnozować i monitorować.