O takiej możliwości powiedział w czwartek (7 stycznia) występując w programie „Tłit” portalu Wirtualna Polska. Rzecznik zaznaczył, powołując się na to co stało się w Wielkiej Brytanii i Niemczech, że zaostrzenie rygorów może nastąpić „z dnia na dzień”. Jest bardzo prawdopodobne, że stan ograniczenia funkcjonowania obywateli, gospodarki, państwa zwany narodową kwarantanną, nie skończy się 17 stycznia. Przypomnijmy, że rząd wprowadził ją 28 grudnia i ma trwać do 17 stycznia. – Same apele to za mało – argumentował wprowadzenie takiego stanu minister zdrowia Adam Niedzielski. „Wszystko po to, aby przerwać transmisję COVID-19 i jak najszybciej wrócić do normalności" – podkreślił resort w komunikacie. Obecne zasady bezpieczeństwa obowiązują od 28 grudnia 2020 r. do 17 stycznia 2021 r., czyli do końca przerwy szkolnej. Choć obecne ograniczenia epidemiczne rząd (ustami rzecznika) uznaje za wystarczające, to „najbardziej możliwym wariantem jest ich przedłużenie; decyzja w tej sprawie powinna pojawić się na przełomie tego i następnego tygodnia” – poinformował rzecznik rządu.
Czy to oznacza, że uczniowie najmłodszych klas (I, II i III) nie wrócą, 18 stycznia, do szkół? Minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek mówił (4 stycznia), że taki powrót jest prawdopodobny, ale... Rzecznik oświadczył, że jest w tej materii optymistą, jednak decyzje co do powrotu w mury szkół najmłodszych zapadnie po tym, jak rządowy Zespół Zarządzania Kryzysowego oceni informacje dotyczące „liczby zachorowań z ostatnich dni, po Świętach Bożego Narodzenia i sylwestrze, i taka decyzja będzie podjęta dopiero po tych informacjach”. Winno być to wiadome w poniedziałek (11 stycznia).
Przypomnijmy, że gdy zaczęło mówić się o wprowadzeniu narodowej kwarantanny, czyli ogólnopolskiej) przedstawiono kryteria, które miały decydować o wprowadzeniu takich obostrzeń – średnia zachorowań z siedmiu dni winna przekraczać 27 tys. przypadków zakażenia SARS-CoV-2. W dniu, w którym minister zdrowia ogłosił wprowadzenie ogólnopolskiej kwarantanny ten współczynnik był znacznie niższy, a rząd uznał, że decydującym powodem jest wzrost śmiertelności.
Polecany artykuł: