„Super Express”: – Kiedy Pan po raz pierwszy wyleczył chorego na COVID-19 amantadyną, lekiem stosowanym w leczeniu choroby Parkinsona i grypa A?
Włodzimierz Bodnar: – Jeszcze w marcu, to był pacjent z typowymi objawami COVID-19, nie było to stwierdzone testami, bo wówczas w Polsce ich jeszcze nie stosowano. To była pacjentka wracająca ostatnim lotem z Anglii. Miała utratę węchu, kaszel, gorączkę itd.
– A skąd pomysł, by leczyć tę chorobę amantadyną? Czy dlatego, że wówczas mówiło się jeszcze, że COVID-19 jest czymś w rodzaju grypy?
– Gdy polska badaczka, kierująca zespołem z Peter Doherty Institute for Infection w Melbourne, prof. Katherine Kędzierski odkryła, że przeciwciała COVID-19 są bardzo podobne do przeciwciał grypy, to byłem już pewny, że amantadyna będzie skuteczna. Prześledziłem całą literaturę światową i powiedziałem sobie, że zmierzę się z tą chorobą.
– Dotychczas ilu pacjentów Pan wyleczył?
– Osobiście? Osobiście to 150 osób. W całej Polsce moją metodę leczenia stosują inni lekarze, więc można powiedzieć, że liczbę wyleczonych amantadyną można liczyć w tysiące. Podałem w internecie schemat leczenia, dzwonią do mnie i konsultują się lekarze z całej Polski.
– Ilu lekarzy zasięgało konsultacji?
– Kilkuset.
– A ilu wśród nich było lekarzy z tytułami naukowymi, od doktora nauk medycznych wzwyż?
– Nie liczyłem. Kilkunastu z pewnością było.
– W świecie tęgie głowy pracują na stworzeniem skutecznego leku lub szczepionki przeciwko SARS-CoV-2/COVID-19, inwestowane są w to ogromne pieniądze, a Pan twierdzi z pełnym przekonaniem, że z C-19 można wyleczyć w 48 godzin i to jeszcze za 20 złotych?
– Nawet za 10 złotych, bo jedno opakowanie starczy na wyleczenie dwóch osób. Opisując leczenie amantadyną, przedstawiłem przybliżone mechanizmy działania, bo nie jestem klinicystą. Jednak jej działanie jest tak niesamowite, że może ktoś nie uwierzyć. Przetestowałem je na sobie. Byłem królikiem doświadczalnym. Dwa razy postawiłem swoje życie przeciwko wirusowi. Miałem dwa ciężkie, praktycznie nie do przeżycia, ataki. Byłem w sytuacjach, w których powinienem umrzeć. Po podaniu dwóch dawek amantadyny, po półtorej godziny czułem się na tyle dobrze, że mogłem maile wysyłać. Coś niewiarygodnego!
– Poddałby się Pan specjalistycznym badaniom? Może w tym przypadku lek zadziałał tak skutecznie, a w innym mogłoby być inaczej? Tak jest ze słynnym remdesivirem…
– Oczywiście, sam już im się poddałem…
– I co wyszło?
– Zdrowie. Bez żadnych zmian na płucach, po tych groźnych atakach choroby. Amantadyna działa w taki sposób, nawet gdy mamy śródmiąższowe już odczyny w płucach, to ona „cofając” wirusa, on automatycznie znika i cofają się odczyny. Oczywiście na wczesnym etapie choroby. Bo jeśli trwa ona już od kilku dób, to wirus dokona zniszczeń. Jeśli ma się charakterystyczne objawy można z wielkim prawdopodobieństwem podejrzewać infekcję COVID-19. Nie czekając na wyniki testu, albo też wtedy, gdy wynik jest już i jest pozytywny, to według mnie należy wdrożyć leczenie chlorowodorkiem amantadyny. Wówczas można go wyhamować w 48 godzin, najpóźniej w 72 godziny. Nie ma innej możliwości. Opinie moich pacjentów i leczonych moją metodą przez innych lekarzy, to potwierdzają. Mógłbym je tu cytować, ale łatwiej, jeśli ktoś chce, zajrzeć na stronę mojej przychodni. Tam są fakty.
– To jak mówimy o faktach. Faktem jest, że leczenie COVID-19 amantadyną mocno skrytykował prof. Robet Flisiak, prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych i twierdzi...
– Co twierdzi?
– Już cytuję: „Jeśli ktoś twierdzi, że przeleczył kilkudziesięciu chorych amantadyną i odniósł skutek, to jest wysokie prawdopodobieństwo, że w tej populacji taki sam efekt uzyskałby, nie stosując niczego”. I co Pan na to?
– Zapytam pana profesora, czy on kiedyś kogokolwiek leczył amantadyna? Czy to samo powie o innych lekarzach, którzy leczą moją metodą? Czy to ja wykupiłem w aptekach ten lek, czy tysiące pacjentów, którym przepisali go lekarze? Pan profesor nie powinien wypowiadać się w tej kwestii, jeśli nie ma w niej doświadczenia. Jeszcze raz powtarzam: w każdej chwili jestem otwarty na badania kliniczne… Bo chciałbym, żeby to w Polska dała światu skuteczny lek na COVID-19. Panu prof. Flisiakowi życzę zdrowia, a gdyby zachorował, to sądzę, że sięgnąłby po amantadynę. Proszę to napisać: jestem każdemu na świecie w stanie udowodnić, że epidemia mogłaby się już dawno skończyć…
– Mocne.
– Od wielu lat skutecznie leczyłem grypę. To mnie utwierdziło. Udowadniam, że po 24 godzinach od zastosowania leczenia u chorego na COVID-19 następuje stabilizacja, a po 48 godzinach było po chorobie. Jeśli teraz ktoś zarzuca mi, że amantadyna jest niebezpieczna, to czy oznacza, że wszyscy pacjenci z chorobą Parkinsona powinni skarżyć producenta leku? Powtórzę to, co napisałem w ostatnim oświadczeniu: jeśli ktoś będzie mnie dalej szykanował, czy straszył, to w mojej opinii występuje przeciw ludzkości, zasłaniając się tylko i wyłącznie procedurami. Nie jestem szaleńcem, wiem, że można szybko i skutecznie leczyć z COVID-19.
– A tak na koniec: leczenie jest „na NFZ”, czy płatne z własnej kieszeni?
– Działamy jako POZ. Kto jest zarejestrowany w naszej przychodni, ten ma leczenie bezpłatne. Pozostali płacili, jak za prywatną wizytę. Proszę mi wierzyć, nie zamierzam bogacić się na tym leczeniu.
Polecany artykuł: