Odpowiedź na ostatnie pytanie brzmi: tak. Szacuje się, że w Polsce z problemem Beethovena boryka się ok. 500 tys. osób, a 900 tys. cierpi na poważny uszczerbek słuchu. W świecie głuchota i niedosłuch dotyka ok. 275 mln osób. To poważna dysfunkcja powodująca, że głuchym i niedosłyszącym trudno żyje się we współczesnym świecie, choć w wielu przypadkach medycyna może im pomóc. Dysfunkcjonalność jest na tyle znacząca, że 80 proc. niesłyszących w Polsce nie może przez nią podjąć pracy. Przez lata głusi i niedosłyszący byli na marginesie życia i dyskursu społecznego, a prawa przynależne jego członkom nie były w należyty sposób respektowane. Zmieniło się to po przyjęciu przez Polskę przez Polskę konwencji ONZ o prawach osób niepełnosprawnych, będącej pierwszą umową międzynarodową, która w sposób kompleksowy unormowała prawa osób z niepełnosprawnościami oraz precyzuje obowiązki państw.
Czym różni się głuchota od niedosłuchu (niedosłyszenia)? Co jest ich przyczyną? Jedna i druga dysfunkcjonalność może być wrodzona. Wówczas najczęściej ich skutkiem jest brak zdolności mówienia lub jej znaczące ograniczenie. Przyczynami wrodzonej głuchoty może być choroba matki w czasie ciąży, zaburzenia hormonalne lub stosowanie substancji, leków bądź używek, negatywnie wpływających na płód. Na głuchotę dziedziczną są natomiast narażone rodziny, których członkowie zmagają się z tym problemem. Głuchota może być skutkiem uszkodzenia błony bębenkowej lub narządu słuchu. Problem mogą wywołać także długotrwały, nadmierny hałas, zapalenie ucha środkowego, ale także proces starzenia się organizmu. Niedosłuch jest zaburzeniem słuchu objawiającym się nieprawidłowym przewodzeniem lub odbiorem dźwięków. „Co prawda, osoba z tą wadą słyszy, ale w ograniczonym zakresie. Ryzyko wystąpienia tej wady słuchu wzrasta z wiekiem. Zaburzenie to może rozwijać się latami, a świadczyć o nim mogą pojedyncze objawy, jak szumy uszne, czy kłopot ze zrozumieniem mowy” – czytamy na stronie Ośrodka Diagnostyki Rehabilitacji i Protezowania Słuchu.
W Polsce mamy czym pochwalić się w leczeniu słuchu. W tej materii jesteśmy w światowej czołówce, a referencyjny ośrodek, czyli Światowe Centrum Słuchu Instytutu Fizjologii i Patologii Słuchu w Kajetanach, kierowane przez prof. dr. hab. n. med. Henryka Skarżyńskiego, potwierdza tę pozycję. I jak to w medycynie jest, wiele w terapii zależy od profilaktyki. „Słuch powinniśmy badać wtedy, kiedy słyszymy dźwięki, których nie ma w otoczeniu. Umownie nazywamy je szumami usznymi, a w praktyce to może być pisk, gwizd, stukanie, pukanie, przelewanie wody. Takie zjawisko potraktować powinniśmy jako pierwszy symptom poważnej choroby dotyczącej drogi słuchowej, choć może to być szum samoistny” – mówił w jednym z wywiadów szef Światowego Centrum.
„Można przywrócić słuch tym, którzy urodzili się głusi. Z całkowitą głuchotą, z częściową głuchotą. Im oferujemy urządzenia wszczepialne, które zastępują niewykształcone w całości albo w części ucho wewnętrzne. Dużej grupie możemy pomóc, stosując aparaty słuchowe. Bardzo dużej grupie możemy pomóc, wykonując operacje poprawiające słyszenie, których celem jest usunięcie zmian chorobowych: zmian wysiękowych, zmian zarostowych” – zapewnia prof. Skarżyński.
A czy Beethovenowi można byłoby dziś przywrócić słuch? Byłoby to trudne. Muzyk miał zmysłowo-nerwowy ubytek słuchu. To jak Beethoven słyszał muzykę będąc głuchym? Miał słuch absolutny, więc mógł wyobrażać sobie dźwięki w głowie bez usłyszenia instrumentów. Tę wyobraźnie wspomagał… mechanicznie. Ściskał w zębach metalowy pręt. Gdy dotykał nim fortepianu/pianina. wibracje przechodził przez jego szczękę wprost do mózgu. Wykorzystywał zjawisko przewodnictwa kostnego. Dziś dostępne są słuchawki oparte w działaniu na tym zjawisku. Pamiętać należy, że głośne słuchanie muzyki nie jest zdrowe dla uszu. Według WHO ponad miliard nastolatków oraz ludzi młodych ryzykuje utratę słuchu zarówno przez słuchanie głośnej muzyki, jak i narażenia na tzw. smog akustyczny, czyli na otaczające nas wszędzie dźwięki, będące ogromnym obciążeniem dla słuchu i całego organizmu.