GIS, a konkretyzując: Zespół ds. Suplementów Diety przy Radzie Sanitarno-Epidemiologicznej ma za sobą pierwsze posiedzenie dotyczące listy substancji oraz surowców roślinnych, które nie powinny być stosowane w produkcji suplementów. Eksperci dokonali szczegółowej analizy i uznali 7 substancji za niedozwolone. Na przedstawionej (7 września liście) umieszczono:
chlorowodorek johimbiny (grupa johimbiny) – to alkaloid uzyskiwany z kory drzewa z gatunku johimba lekarska stosowany najczęściej w preparatach redukujących tkankę tłuszczową, a także w zaburzeniach erekcji;
pieprz metystynowy (Piper methysticum) – znany też jako kava, jest składnikiem niereceptowych antydepresantów, jako taki od wieków używany jest przez Polinezyjczyków;
pankreatynę, czyli wyciąg z trzustek wieprzowych zawierający enzymy trawienne: lipazę, amylazę i proteazy, które pomagają w trawieniu cukrów, białek oraz tłuszczów;
ibutamoren – to substancja anaboliczna, dzięki której dochodzi do zwiększenia masy mięśni, stosowany jako alternatywa dla – na przykład – iniekcyjnego podawania hormonów wzrostu;
DMAA – inaczej metyloheksanamina, wspomaga budowę mięśni, w sporcie wyczynowy traktowana jest, jako niedozwolony środek dopingowy;
ligandrol – to niesterydowy związek chemiczny używany w medycynie do leczenia zaniku mięśni i osteoporozy,a poza nią jak dwie wcześniej wymienione substancje;
ostarynę, czyli kolejny „wspomagacz” przyrostu masy mięśniowej, wypływający także na na poprawę wytrzymałości i przyśpieszający spalania tkanki tłuszczowej.
Wymienione substancje nie mogą być wykorzystane do produkcji suplementów diety. Zespół zapowiada kolejne uzupełnienia listy. Będzie on także określał maksymalne dawki witamin i składników mineralnych „w zalecanej dziennej porcji w suplementach diety, powyżej których wykazują one działanie lecznicze”, a także będzie prowadził „monitorowanie interakcji i działań niepożądanych suplementów diety”.
Suplementy diety z wyżej wymienionymi składnikami na rynku kosztują od kilkudziesięciu do kilkuset złotych za opakowanie. Traktowane są przez większość kupujących prawie jak leki. Tymczasem są to tzw. środki spożywcze, którymi można uzupełnić codzienną dietę w niezbędne dla organizmu składniki odżywcze. Nadużywane mają szkodliwe działanie, a z niektórymi składnikami mogą stanowić poważne zagrożenie dla zdrowia nierozważnego konsumenta. Produkcja i sprzedaż suplementów diety, to bardzo intratny biznes. Do tego w tendencji wzrostowej.
„Sytuacja na rynku suplementów diety oceniana jest obecnie niezwykle dobrze. Prawie 90% respondentów – menedżerów firm obecnych na rynku (producentów i dystrybutorów) ocenia ją pozytywnie. Jest to ogólnie najlepszy wynik w okresie naszej analizy (od 2007 r.). Wpływ na to mają na pewno intensywne wzrosty sprzedaży, jakie producenci notują od kwietnia 2021 rok do roku, jak również fakt, że branży, pomimo spadków w wielu kategoriach, udało się zakończyć rok 2020 z pozytywnym wynikiem (co wpłynęło na ogólnie dobrą sytuację przedsiębiorstw działających na tym rynku)…” – raportuje PRM Market Experts, polski analizator rynków sprzedaży działający w międzynarodowej przestrzeni.
A oto kilka liczb o rynku suplementów diety z raportu Polskiego Instytutu Ekonomicznego opublikowanego w 2019 r. (na podstawie danych z 2017 r.). Prawdopodobnie są większe dziś niż mniejsze.4,4 mld zł – tyle wynosiła w tym czasie wartość rynku suplementów diety w Polsce. 72 proc. Polaków deklarowało spożywanie suplementów diety, a prawie połowa (48 proc.) robiła to regularnie. 27 proc. Polaków potrafiło poprawnie zdefiniować, czym są suplementy diety. 37 proc. Polaków było przekonanych, że suplementy diety są testowane pod względem skuteczności. 50 proc. Polaków uważało, że suplementy diety podlegają takim samym standardom nadzoru jak leki. 4,2 mld zł wydały w Polsce w 2018 r. firmy przemysłu farmaceutycznego na reklamę suplementów diety i leków bez recepty. 6,24 proc. kontroli suplementów diety przeprowadzonych w 2018 r. przez GIS dało negatywny, dyskwalifikujący wynik.
2 lata średnio zajmowało GIS przeprowadzenie wstępnej weryfikacji suplementu diety; podczas tego okresu produkt może być dostępny w sprzedaży detalicznej. Ten ostatni punkt, jak widać, już – albo wkrótce – nie jest lub nie będzie aktualny.