Nie, to nie są jakieś tam tzw. teorie spiskowe o wpływie kosmitów i tajnych rządów na obecną sytuację. To hipotezy naukowców. Jednym z ostrzegających przed jeszcze bardziej groźnymi epidemiami jest amerykański lekarz i dietetyk dr Michael Greger. Promuje on m.in. zdrowe żywienie oparte na produktach roślinnych. Jego zdaniem prawdziwa zaraza dopiero pojawi się. Wirus przeniesie się na ludzi z drobiu (być może dlatego doktor jest przeciwnikiem obecności mięsa w diecie), a ściślej – z ferm kurzych. Kolejny wirus najprawdopodobniej przeniesie się, twierdzi ekspert, na ludzi z drobiu. To fermy kurczaków, jako że przebywa na nich dużo zwierząt, są według niego siedliskiem niebezpiecznych dla ludzi chorób. Uważa on, że dopóki istnieje drób, będą istnieć pandemie. Pojawienie się nowej pandemii nie jest kwestią „czy się pojawi”, ale „kiedy do niej dojdzie”. W książce „Jak przetrwać pandemię” Greger stawia tezę, że od 1900 r. większość pandemii, jeśli nie wszystkie, miały związek z wykorzystywaniem przez człowieka zwierząt.
Amerykańscy naukowcy z Ohio State University i Lawrence Berkeley National Laboratory z początkiem roku poinformowali o tym, że w 2015 r. wykryli 33 wirusy w topniejącym lodowcu Guliya – znajdującym się w północno-zachodnim płaskowyżu Tybetu. Tylko 5 z nich jest znanych nauce. Odkryto też 264 rodzaje bakterii. Lodowiec istnieje od 15 tys. lat. „Badania nad starożytnymi wirusami zapewniają pierwsze okno na genomy wirusów i ich ekologię. Co ważne – starożytne wirusy mogły mieć wpływ wpływ na liczne grupy współczesnych drobnoustrojów więc lepsze poznanie tych starożytnych może dać nam lepszą broń w walce ze współczesnymi zagrożeniami” - napisali naukowcy w publikacji.
Nie wiadomo jeszcze, czy drobnoustroje sprzed 150 wieków mogą być groźne dla człowieka. Pewne jest, że z topniejących lodowców wraz z gazami cieplarnianymi mogą uwolnić się znane nam patogeny, np. wirusy dżumy i bakterie wąglika. Na dżumę, tylko w USA co roku zapada od 5–15 osób. Ktoś powie: to niewiele. Przypomnijmy, że w Wuhan na początku też było niewielu zarażonych.
Nim, nie daj Boże, spadną na świat nowe plagi, to wcześniej możemy doświadczyć skutków twindemii, czyli nałożenia się epidemii SARS-CoV-2 i grypy sezonowej. Przypomnijmy, że szczyt zachorowań na tę ostatnią przypada na czas od grudnia do lutego. w Europie co roku dochodzi od 4 do 50 mln zakażeń grypą sezonową, w zależności od tego, jak bardzo w danym okresie była nasilona epidemia. Co roku grypa uśmierca od 15 tys. do 70 tys. Europejczyków. Zakażenie wirusem wywołującym COVID-19 oraz grypę zwiększa ryzyko powikłań oraz zgonu. Wykazały to badania Public Health England. W Anglii hospitalizowani pacjenci z jednoczesną infekcją koronawirusem oraz wirusem grypy umierali ponad dwukrotnie częściej, niż chorzy hospitalizowani „jedynie” z chorobą COVID-19.