Tadeusz Isakowicz-Zaleski

i

Autor: Jarosław Roland Kruk / Wikipedia Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski jest prezesem Fundacji im. Brata Alberta, która prowadzi DPS w Radwanowicach.

Niepełnosprawni UMYSŁOWO i BEZDOMNI mają stać na końcu kolejki do szczepień?

2021-01-21 17:50

Głośno wokół szczepień przeciw COVID-19. Wpierw, bo tylko mniejszość chciała się szczepić. Potem, że zaszczepili się, poza kolejką, tzw. celebryci. Teraz, że brakuje szczepionek, bo producent ograniczył dostawy. A o tym, że są osoby, z trudem idące przez życie, które długo będą musiały czekać na przyjęcie szczepionki, mało się mówi. To rozmawiamy o nich z ks. TADEUSZEM ISAKOWICZEM-ZALESKIM (64 l.), prezesem Fundacji im. Brata Alberta.

„Super Express”: W środę, 20 stycznia, 25 bezdomnych przyjęło pierwszą dawkę szczepionki przeciwko COVID-19. I to wydarzyło się w Watykanie. A jak w Polsce ma się szczepienie bezdomnych, czekają na samym końcu kolejki?

Tadeusz Isakowicz-Zaleski: W Polsce sytuacja, niestety, jest całkiem inna, bo dotychczas nie ma jasnego planu co do tego, w jakich terminach i w jaki sposób, to znaczy gdzie, szczepić osoby bezdomne. Trzeba wyraźnie powiedzieć, że problem osób bezdomnych jest poza marginesem dotychczasowych działań wynikających z Narodowego Programu Szczepień przeciw COVID-19. A bezdomnych mamy w Polsce kilkanaście tysięcy. Są to osoby, które ustawicznie przemieszczają się, nie mają kontaktu ze służbą zdrowia, często nie mają ubezpieczenia. Ważne byłoby, aby władze państwowe, wespół z organizacjami pozarządowymi, które opiekują się bezdomnymi, stworzyły plan działania dotyczący szczepień przeciwcovidowych. Cieszy mnie, że w Watykanie udaje się to zrobić bez problemu, natomiast w Polsce sprawa jest jakby w ogóle niedostrzegana.

Ksiądz, jako prezes prezes Fundacji im. Brata Alberta – przypomnijmy: statutowo opiekującej się bezdomnymi – wystosował do ministra zdrowia apel, by pracownicy i uczestnicy dziennych placówek, czyli osoby z niepełnosprawnościami i ich opiekunowie, mogliby być zaszczepieni w ramach grupy zerowej i pierwszej. Wnioskował Ksiądz o to, by tak samo postąpić z pracownikami i wolontariuszami z ośrodków dla bezdomnych. I co na to minister zdrowia?

Na razie nie mamy odpowiedzi na ten apel, choć podpisało go dwa tysiące osób i wiele, wiele innych organizacji pozarządowych, które dostrzegają problem. Z informacji opublikowanych 20 stycznia wynika, że znowu osoby z najróżniejszymi niepełnosprawnościami, zwłaszcza z intelektualnymi i psychicznymi, nie są objęci priorytetem w szczepieniach, nie ma ich w ani w grupie zerowej, ani w pierwszej.

Sedno Sprawy - Waldemar Kraska

To znaczy, że ludzie, których życie tak boleśnie naznaczyło, to ich teraz jeszcze państwo naznacza, ustawiając na samym końcu kolejki do szczepień...

Tak. Oczywiście w projekcie szczepień są zmiany, priorytetem zostaną objęci, między innymi, osoby z chorobami przewlekłymi, pracownicy i pensjonariusze domów pomocy społecznej. Jednak to jest zaledwie część tego środowiska. Zdecydowana większość osób niepełnosprawnych nie mieszka w DPS-ach, ale w swoich domach i uczestniczy w życiu placówek dziennych, warsztaty terapii zajęciowej, domy środowiskowe itd. Dziś ani te osoby, ani te pracownicy tych placówek nie są objęci priorytetowym szczepieniem. Inna sprawa, że one de facto od wielu miesięcy nie funkcjonują, albo prowadzą działalność w bardzo ograniczonym zakresie. I dla tych ludzi to podwójny dramat, bo są zamknięci w domach od marca i nie mogą uczestniczyć w zajęciach rehabilitacyjnych, a z drugiej strony – brakuje jasnego planu ich szczepień. Nie wiedzą, kiedy to nastąpi, a co za tym idzie nie wiedzą, kiedy te placówki zostaną otwarte.

18 stycznia zapodał Ksiądz na swoim profilu facebookowym smutną wiadomość. Zdarzyło niepełnosprawni intelektualnie mieszkańcy DPS-u Fundacji im. Brata Alberta, nie zostali zaszczepieni, bo im tego odmówiono, gdyż nie potrafili się podpisać imieniem i nazwiskiem. Tu Ministerstwo Zdrowia zadziałało błyskawicznie. Problem został rozwiązany...

Tak, to cieszy. Teraz zamiast podpisu wystarczy odcisk palca. Lekarze odmówili szczepienia, nie winię ich za to, bo posługiwali się instrukcją, w której stało, że podpis jest konieczny. A to oznacza, że wcześniej nie przewidziano takiej sytuacji, zakładając, że każdy może się podpisać.

No nie każdy. Nie trzeba być analfabetą. Wystarczy, że ma się niesprawne obie ręce...

Nie przewidziano, że będą osoby, które nie są ubezwłasnowolnione, które nie potrafią samodzielnie potwierdzić woli zaszczepienia się własnoręcznym podpisem. Wypowiadają taką wolę, 70 proc. mieszkańców DPS-ów chce się zaszczepić, ale wielu nie może się podpisać, bo są analfabetami, albo mają, jak pan wspomniał, bardzo silne niedowłady rąk. I co jest „ciekawe” w tym wszystkim? A to, że takie osoby uczestniczą w głosowaniach i w lokalach wyborczych nikt im nie odmawia prawa do głosowania z tytułu tego, że nie potrafią lub nie mogą się podpisać. Przy szczepieniach był problem. Może nawet dobrze, że się pojawił, bo pokazał, że warto byłoby, aby rząd współpracował z organizacjami, które mają orientacje w tzw. temacie i zawsze mogą władzy podpowiedzieć, jak rozwiązać taki czy inne problemy.

Ksiądz wspomniał o osobach ubezwłasnowolnionych. Decyzję o zaszczepieniu się takiej osoby podejmuje jej opiekun. A gdy będzie on antyszczepionkowcem, albo zwolennikiem szczepionki X a nie Y?

Zacznę od tego, że instytucja ubezwłasnowolnienia jest mocno o krytykowana. Osoba, która zostaje, przy częściowym ubezwłasnowolnieniu – kuratorem bądź przy pełnym –opiekunem prawnym, w wielu przypadkach może podjąć decyzję sprzeczną z dobrem swego podopiecznego. Jak będzie nim antyszczepionkowiec, to ten, nad którym sprawuje prawną opiekę, nie będzie zaszczepiony. I pojawia się kolejny problem, natury nie tyle prawnej, co moralnej: do jakiego stopnia opiekun prawny może decydować o tak istotnej sprawie, jaką jest zdrowie podopiecznego-ubezwłasnowolnionego.

Gdyby Ksiądz mógł decydować, to poleciłby, zaleciłby, by kler szczepił się przeciw covidowi? Niektórzy z lekarzy uważają, że szczepienia dla tej grupy powinny być więcej niż dobrowolne...

Duchowni w powinni podlegać takim samym prawom i obowiązkom, jak każdy inny obywatel. Jeżeli duchowny jest kapelanem w szpitalu czy ośrodku dla niepełnosprawnych, to powinien być zaszczepiony, tak jak każdy inny pracownik służby zdrowia lub opieki społecznej. I podobnie, gdy jest katechetą – powinien być zaszczepiony z grupą nauczycieli. I tak dalej. Moim zdaniem nie powinno się robić żadnych wyjątków. Księża pełnią posługę w różnych środowiskach. Powinni być w nich nie tylko ich pasterzami w znaczeniu duchowym, ale także dawać przykład.

Ksiądz się już zaszczepił?

Tak, w grupie zerowej. Żeby była jasność: jako pracownik DPS, a nie dlatego, że jestem księdzem. Nie jest ważne, że nosi się sutannę albo habit, ważne jest, że jest się w grupie pracowników ochrony zdrowia albo opieki społecznej.

Wracając do zasadniczego wątku rozmowy... Liczy Ksiądz, że Ministerstwo Zdrowia zareaguje na apele, o których rozmawialiśmy?

Tak, liczę na to. Zwłaszcza, że teraz tych apeli jest sporo. I dobrze, bo sprawa jest wspólna, a im więcej będzie apelujących, tym siłą nacisku na resort będzie większa. Uważam, że tu nie chodzi o to by krytykować rząd, ale o to, by urzędnicy czasem posłuchali organizacji pozarządowych i tego co mają do powiedzenia. Nie tylko w kwestii przeprowadzenia szczepień przeciwko covidowi...

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Najnowsze artykuły