„NIK ustaliła również, że w badanym przez Izbę okresie, czyli od stycznia 2020 r. do końca czerwca 2021 r. nie we wszystkich kontrolowanych szpitalach optymalnie użytkowano łóżka przeznaczone dla pacjentów zakażonych wirusem SARS-CoV-2.” – zakomunikowała (11 października) Najwyższa Izba Kontroli. Gwoli ścisłości trzeba podkreślić, że w Polsce pierwsze zakażenie SARS-CoV-2 zdiagnozowano 4 marca 2020 r., a WHO ogłosiło stan pandemii 7 dni później. Zatem przed 4 marca NIK raczej nie kontrowała wspomnianych szpitali „w przedmiotowej” sprawie. Oczywiście ta drobna nieścisłość nie miała większego wpływu na końcowe wnioski raportu. Trzeba dodać także, że w kontrolowanym okresie, w maju 2021 r. w systemie ochrony zdrowia funkcjonowało ponad 33 tys. łóżek covidowych. Tylu nie da się zmieścić nawet w kilkudziesięciu szpitalach. Zatem wyniki raportu można odnosić do fragmentu większej rzeczywistości, niekoniecznie mających charakter reprezentatywny. Dają jednak one spore wyobrażenie o funkcjonowaniu szpitalnictwa w warunkach pandemii.
Jak uchybienia wykazali kontrolerzy Izby? Bariery architektoniczne uniemożliwiały wydzielenie dróg osobno dla chorych covidowych, osobno dla pozostałych pacjentów. Personel medyczny nie był regularnie testowany (przesiewowo) w kierunku obecności SARS-CoV-2 i w niektórych placówkach nie testowano przyjmowanych pacjentów. E efekcie dochodzi do wzrostu zakażeń i zaburzenia pracy oddziałów. Nie we wszystkich szpitalach optymalnie użytkowano łóżka przeznaczone dla zakażonych pacjentów. Był przypadek, że nie wykorzystano wszystkich łóżek, choć wzrost liczby zakażeń to nakazywał. „Działo się tak w sytuacji, gdy leczenie pacjentów z innymi schorzeniami zostało znacznie ograniczone, co zdaniem NIK przyczyniło się do zwiększenia tzw. długu zdrowotnego ludności”. W raporcie podkreśla się, że w badanym okresie średnia zgonów była wyższa od średniej z lat 2015-2019. „W 2020 r. było ich o ponad 85 tys. więcej, z tego ok. 56,5 tys. z innych powodów niż COVID-19”.
Nie załamało się finansowe funkcjonowanie kontrolowanych szpitali. NIK zdaje się delikatnie pozytywnie oceniać w tej materii NFZ, a negatywnie placówki wzięte „pod lupę”. One bowiem nie zrealizowały w całości zakontraktowanych świadczeń (mniej o 20 proc. w ujęciu wartościowym w stosunku do okresu z 2019 r., ale i tak zarobiły więcej – z tytułu wysoko płatnych świadczeń dla pacjentów covidowych). Dostało się od NIK dyrektorom szpitali za to, że dodatkowe tzw. środki na wypłaty dodatków covidowych były dzielone wg niejednolitych zasad. „W blisko 3/4 placówek nie były one uzależnione ani od czasu przepracowanego z takimi pacjentami, ani od liczby udzielonych świadczeń. Dodatek wypłacano również tym pracownikom, którzy pełnili pojedyncze dyżury lub mieli incydentalny kontakt z osobami zakażonymi SARS-CoV-2”.
NIK wskazała na uchybienie, których niekoniecznie winni są kierujący szpitalami. Chodzi o braki w tzw. środkach ochrony indywidualnej, „W II kwartale 2020 r. w kontrolowanych szpitalach wystąpiły braki w zaopatrzeniu personelu medycznego w środki ochrony indywidualnej, po tym jak w związku z ogłoszeniem stanu epidemii znacznie wzrosło zapotrzebowanie na takie środki. W I półroczu 2021 r. w porównaniu z 2019 r. siedmiokrotnie wzrosło zużycie masek chirurgicznych, a zużycie półmasek FFP2 oraz FFP3 aż 45-krotnie. Największy poziom zużycia środków ochrony osobistej miał miejsce w IV kw. 2020 r., czyli w okresie zwiększonej liczby zachorowań na COVID-19…”.
Reasumując: w zasadzie NIK nie stwierdził w kontroli niczego takiego, o czym (w czasie tzw. czynności) nie byłoby mowy w przestrzeni publicznego dyskursu i informacji podawanych w mediach. Kto chciałby zapoznać się ze szczegółami 65-stronicowego raportu, może uczynić to w tym miejscu. Chętni do zapoznania się ze szczegółami 65-stronicowego raportu mogą uczynić to w tym miejscu.
Polecany artykuł: