Jej twórcy z Centrum Symulacji Medycznych i Innowacji Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego oraz firmy Termini uważają, że stosowanie aplikacji pomoże w diagnozowaniu chorych zakażonych SARS-CoV-2, bez konieczności wizyty u lekarza. Jeśli byłaby zastosowana na dużą skalę, będzie mogła odciążyć służbę zdrowia i dostarczać danych dotyczących przebiegu choroby. – Głównym celem, jakie sobie postawiliśmy jest odciążenie polskiego systemu ochrony zdrowia poprzez zautomatyzowanie działań na niektórych poziomach opieki nad pacjentami. Aplikacja pomoże typować osoby, które mogą już być zakażone, nawet jeśli nie odczuwają jeszcze objawów infekcji. Wskaże też czy dany pacjent potrzebuje bezpośredniej konsultacji lekarskiej, czy też może zostać w domu, gdzie jego stan będzie na bieżąco monitorowany – wyjaśnia dr Marcin Kaczor, prezes CSMI WUM.
– Korzystanie z aplikacji nie zastępuje oczywiście badania, ale dzięki analizie trzech podstawowych parametrów umożliwia przyśpieszenie decyzji diagnostycznych i terapeutycznych. Apkę już jest, ale – jak czytamy w komunikacie –„aktywowana zostanie dopiero wtedy, kiedy w systemie pojawią się administratorzy (mogą nimi być placówki medyczne, ale też samorządy), którzy wykupią abonament na korzystanie z niej”. – Dopóki to się nie wydarzy, każdy pacjent, który wypełni formularz rejestracyjny i wprowadzi dane otrzyma maila z powiadomieniem, czy aktualnie jego miasto, gmina, czy powiat jest obsługiwany przez jakiś podmiot zarządzający – komunikuje Michał Szulecki, prezes spółki Termini. Zapytaliśmy prezesa, ile kosztuje taka apka i ilu musi mieć użytkowników, by była skuteczna?
– Nie mamy jeszcze wypracowanego modelu biznesowego. Odbiorcą aplikacji, obsługiwanej przez przeglądarkę www, są osoby prawne, które kupowałby dostęp dla indywidualnych użytkowników. Cena za miesięczny abonament będzie, w zależności od zamówień, oscylowała między 5 a 10 zł. Dane medyczne, jako dane wrażliwe będą przechowywane na naszych serwerach i będą maksymalnie szyfrowane. Gdyby tej aplikacji używało ok. 25 proc. społeczeństwa, to uważamy, że dzięki stosowaniu COVID.Termini udałoby się osiągnąć zamierzone cele – wyjaśnia prezes Szulecki.
Potrzeba nie tylko szerszego zainteresowania, ale także systematyczności potencjalnego użytkownika aplikacji. Żeby skutecznie monitorować stan pacjentów wymagane jest wprowadzanie danych minimum dwa razy dziennie. Jeśli pacjent tego nie robi system automatycznie powiadamia za pomocą SMS o kolejnym terminie przeprowadzenia pomiarów. – Usługę obsługi mieszkańców może zamówić np. samorząd: województwa, powiatu gminy czy miasta. Ze swojej strony zapewniamy też zakontraktowanie ratowników medycznych do obsługi aplikacji, zarządzania danymi i działaniami dla pacjentów – podkreśla Michał Szulecki. – Ponieważ aplikacja jest połączona z GUS-owskim rejestrem TERYT, pacjent po wybraniu swojej lokalizacji automatycznie trafia do najbliższego administratora (ratownika lub lekarza). Reasumując: brawo za inicjatywę twórców. Teraz pora na inicjatywę odbiorców. Więcej o tym, co może i jak monitorować COVID.Termini na dedykowanej jej stronie.