Piotr KUNA

i

Autor: Kuba Midel YouTube

Omikron nie zmiecie nas z powierzchni Ziemi. Nie ma na to dowodów naukowych

2021-12-30 12:00

Epidemie mają to do siebie, że najczęściej po dwóch latach wygasają. Wchodzimy w trzeci rok globalnej pandemii SARS-CoV-2/COVID-19. Czy będzie ostatnim? Czy na horyzoncie widać ciąg jej ciąg dalszy? Czy początek jej końca? O tym rozmawiamy z prof. dr. hab. n. med. Piotrem Kuną, prezydentem Polskiego Towarzystwa Chorób Metabolicznych i wiceprezydentem Polskiego Towarzystwa Chorób Cywilizacyjnych, członkiem Europejskiego Towarzystwa Chorób Układu Oddechowego.

„Super Express: – Wiem, że powinnością lekarze nie jest gdybanie, ale takie mamy czasy, że ludzie lubią poznawać prognozy specjalistów.

Piotr Kuna: – Dobra medycyna powinna opierać się na faktach i na rzetelnych danych naukowych. Wypowiadając się, nie tylko, do mediów staram się przestrzegać tej zasady, a nie wróżyć z fusów i nie opowiadać dziennikarzom bajek. Gdyby wszyscy dostosowali się do tej reguły, to o wiele łatwiej i szybciej moglibyśmy się rozprawić z pandemią.

– Pewien znany profesor przed świętami Bożego Narodzenia obwieścił, że nadciąga apokalipsa, że w Polsce przez Omikrona zachoruje milion osób. Profesor zapomina, że mamy w sumie bodaj 180 tys. łóżek. Jak Pan skomentuje taką czarną prognozę?

– Tę wypowiedź traktuję jako medialną, której celem jest skłonienie społeczeństwa do zaszczepienia się poprzez straszenie skutkami pandemii…

– Będziemy w 2022 r. zmagać się SARS-Cov-2/COVID-19?

– Infekcje tym wirusem mają i będą miały miejsce. To widać w Anglii, gdzie jest bardzo wysoki poziom wyszczepienia, a jednocześnie codziennie ponad 100 tys. ludzi zaraża się koronawirusem, ale umiera tylko około 100 osób. To pokazuje, że – niestety – zaszczepienie nie chroni przed zakażeniem koronawirusem, jak większość z nas myślała rok temu. Zdecydowana większość zakażonych ma objawy podobne do wirusowych infekcji dróg oddechowych. Nigdy wcześniej, gdy nie było SARS-CoV-2, ani w Polsce, ani w świecie nie trąbiono na alarm, że codziennie 100 tys. osób zapada na przeziębienie i ma jego objawy.

– COVID-19 i przeziębienia?

– Problemem w epidemii są przede wszystkim zgony. A tu liczby wciąż są wysokie. Po części dlatego, że odsetek zaszczepionych u nas jest znacznie niższy niż innych państwach. Są jednak i inne czynniki wpływające na zgony. Choćby zanieczyszczenie powietrza, które sprzyja ciężkiemu przebiegowi infekcji SARS-CoV-2. Do tego dochodzi niska kultura zdrowotna… Chciałbym poznać także nie tylko dane o tym, że codziennie przez covida mamy setki zgonów. Chciałbym dowiedzieć się, ile w ogóle w Polsce dziennie umiera ludzi? Przed epidemią umierało dziennie ok. 1,2 tys. osób. Interesuje mnie liczba nadmiarowych zgonów, a nie to, ile jest zgonów. Jeżeli umiera nadal 1,2 tys. osób, z czego u połowy wykryto koronawirusa, to być może nie on był przyczyną ich śmierci, ale choroby przewlekłe i dodatkowo są zakażone…

– Uważa Pan, że nie mamy pełnych danych…

– Tak, a przez to trudno jest oceniać to, co się dzieje. Uważam, że społeczeństwo również powinno mieć do nich dostęp, nie tylko lekarze. Ci ostatni powinni laikom tłumaczyć, co z tych danych wynika, co powinniśmy robić.

– Co robić, gdy dane są takie, jakie są?

– Na pewno powinniśmy się szczepić przeciw COVID-19. Pytanie: czy samo szczepienie wystarczy? Raczej nie. jest jeszcze coś, o czym wspomniałem: zanieczyszczone powietrze. Proszę zauważyć, że wzrost liczby zakażeń idzie w parze ze smogiem.

– To do końca sezonu grzewczego mam jeszcze kwartał. W styczniu będzie, jak zapowiadają medyczni doradcy premiera, kolejna fala epidemii?

– Wszystkie koronawirusy, łącznie z tym najsłynniejszym, są wirusami sezonowymi. Szczyt zachorowań przypada na jesień i zimę. Teraz obniża się liczba zakażeń, ale z końcem stycznia ponownie zacznie rosnąć, z dominacją wariantu Omikron.

– Ta mutacja ma, po laicku powiem, słabszy potencjał od jeszcze aktywnej Delty…

– Ma większą zakaźność. Będziemy więc mieli więcej osób z dodatnim wynikiem testów na obecność SARS-CoV-2. Nawet więcej niż teraz się notuje. Jednocześnie, jak pokazują różne badania i dane, Omikron ma znacznie mniejsze powinowactwo do wywoływania zapalenie płuc. A to z tego powodu oraz powikłań powstałych po zapaleniu płuc umierają zarażeni koronawirusem. Jeśli to się potwierdzi, a wiele na to wskazuje, to chorzy powinni być leczeni w domach i tylko w wyjątkowych sytuacjach podlegać hospitalizacji. Zarażeni przez Omikrona nie będą w większości wymagali mechanicznej wentylacji płuc, bo wirus nie będzie tak często jak wirus Delta – prowadził do zapalenia płuc. Prawdopodobnie będzie tak jak teraz jest w Anglii: więcej zakażeń, mniej hospitalizacji, mniej pobytów na OIOM i mniej zgonów. Mamy miesiąc do nowego szczytu. Warto się zaszczepić. Warto przyjąć trzecią dawkę, bo tylko wtedy ten scenariusz jest możliwy. Zacznijmy także jak najszybciej ograniczać smog, ale tu są potrzebne zdecydowane decyzje polityczne...

– Omikron słabszy od Delty. Historia pokazuje, że w epidemiach kolejne mutacje wirusa miały mniejszy potencjał chorobotwórczy. Po Omikronie wariant Pi będzie jeszcze słabszy?

– Tak może być. Będą rozprzestrzeniały się warianty bardziej zakaźne i słabsze. Gdyby było odwrotnie, to zabijałyby nosicieli i nie mogłyby się rozprzestrzeniać. W 2022 r. będziemy musieli się nauczyć żyć z mutacjami SARS-CoV-2.

– Bill Gates przewiduje, że w 2022 r. ten koronawirus przestanie być globalnym zagrożeniem. Podziela Pan tę prognozę?

– Powiem tak: SARS-CoV-2 jest obecny na całym świecie. Proszę spojrzeć na Australię. Tak pięknie broniła się przed nim. Odcięła się od świata. I co? Teraz dziennie notuje się tam po kilkanaście tysięcy zarażeń i są zgony. Nikt więc do końca nie obroni się przed wirusem. Nie wiem, czy nie będzie trzeba co kilka miesięcy przyjmować kolejnej dawki szczepionki. Powiem szczerze: te szczepionki, którymi obecnie dysponujemy, okazały się być bardzo krótko działającymi. Możliwe, że w przyszłym roku powstanie szczepionka, która będzie budowała trwalszą odporność.

– Ludzie będą chętnie szczepili się w sytuacji, gdy wirus będzie najczęściej skutkował objawami przeziębienia?

– To wszystko będzie się zmieniało w czasie. Wirus się wciąż zmienia i trudno jest coś zaplanować. Dziś możemy latać po świecie, a jutro lotniska mogą zostać zamknięte. Po prostu: żyjemy w sytuacji dużej niepewności, ale z czasem będzie się ona stabilizować. Przykład Wielkiej Brytanii – sporo zakażeń, a jednocześnie nie ma lockdownu. Tam już uznano, że z wirusem trzeba nauczyć się żyć, a nie panikować. Im szybciej, jako społeczeństwo, zaakceptujemy ten fakt, im szybciej uczynią to przede wszystkim politycy, tym szybciej minie pandemia.

– Czy ta zamiana myślenia nastąpi w w roku 2022?

– Nie wiem, czy w tym, czy w kolejnym. Do tej zmiany kiedyś dojdzie.

– Chce Pan powiedzieć, że koronawirus oprócz charakteru medycznego, ma także charakter polityczny, który powinien w jakimś tam czasie stracić?

– Tak. Zdecydowanie tak. Oczywiście nie od razu i nie wszędzie na świecie. Z pewnością będą kraje stosujące restrykcje dłużej od innych. Redaktorze, ciągle powołuję się na Szwecję…

– I to nie wszystkim podoba się…

– Tak, nie wszystkim. Szwecja była niezmiernie krytykowana za pragmatyczne podejście do wirusa. Tam nie było lockdownów, a jest to kraj, w którym nie ma nadmiarowych zgonów, gdzie nie ma zahamowania wzrostu gospodarczego. I dziś okazuje się, ze jest to państwo, które najlepiej poradziło sobie z epidemią. A to dlatego, że od jej początku miało pragmatyczne podejście. Krytykowano ją na lewo i prawo. I co? I wyszło, że mieli słuszną politykę przeciwepidemiczną.

– Liczy Pan, że w roku 2022 górę weźmie pragmatyzm, czy też dotychczasowy, najbardziej powszechny styl myślenia i działania?

– Moim zdaniem pragmatyzm stopniowo zwycięża. Widzę to choćby, może kogoś zdziwić taka opinia, w działaniach Ministerstwa Zdrowia. Problemem jest, i to chciałby podkreślić, komunikowanie tego do społeczeństwa. Wiem, że nie wszyscy są ekspertami i rozumieją, co się w sprawie mówi, ale nie może być tak, że główny ekspert rządowy twierdzi, iż milion ludzi zachoruje i przez to szpitale zapełnią się chorymi i nie będzie dla nich miejsca nawet na stadionach. Taki przekaz uważam za co najmniej nieodpowiedzialny. Jeśli coś takiego, ktoś taki mówi, to powinien mieć na podparcie takiej prognozy dowody naukowe. Nie ma dziś takich dowodów na to, że Omikron zmiecie nas z powierzchni Ziemi. Powiem krótko i na koniec: mimo że mamy od prawie dwóch lat pandemię SARS-CoV-2, to co roku na świecie przybywa prawie 100 mln ludzi...

Sonda
Czy pojawienie się wariantu Omikron w jakiś sposób wpłynęło na twoje życie codzienne?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Najnowsze artykuły