– Postęp medycyny pozwolił na wyodrębnienie określonych mutacji genetycznych, odpowiedzialnych za rozwój AML. To zaś umożliwiło zastosowanie terapii spersonalizowanych – mówiła prof. Lidia Gil. Dlatego, kiedy już rozpoznanie się potwierdzi, konieczne jest wykonanie badań immunofenotypowych i genetycznych. Od ich wyniku zależy wybór odpowiedniej terapii. Takie badania należy wykonywać w oparciu o bardzo specjalistyczne centra diagnostyczne, działające przez całą dobę. I właśnie takich placówek potrzebujemy, bo te kilka działające dziś w naszym kraju to zdecydowanie za mało. I na ich uruchomienie państwo nie powinno żałować środków.
Kto lepiej, kto gorzej rokuje
Ostra białaczka szpikowa jest chorobą niejednorodną, heterogenną, charakteryzującą się różnorodnością genetyczną. Dzięki badaniom genetycznym możliwe jest określenie konkretnych podtypów i podjęcie decyzji, jaką zastosować terapię, aby celowała dokładnie w ten podtyp.
Nie bez znaczenia jest też oczywiście wiek, ogólny stan zdrowia pacjenta. Te dane pozwolą określić, czy pacjent jest „fit”, czy „unfit”. Ci kwalifikujący się do pierwszej grupy są zazwyczaj młodsi, poniżej 60. roku życia, w lepszej formie. U nich można zastosować bardziej intensywne leczenie – silną chemioterapię i allogeniczny przeszczep komórek macierzystych.
Natomiast pacjentom tzw. „unfit”, starszym, obciążonym wielochorobowością, przez wiele lat medycyna nie miała wiele do zaoferowania. Ale dziś już i ta grupa otrzymała swoją szansę. Pojawiły się leki, które nie tylko wydłużają życie, nawet 3-krotnie, ale i poprawiają jego komfort w trakcie leczenia. A w kolejce do rejestracji czekają kolejne.
Wciąż dużo się dzieje
Co prawda polscy pacjenci mają jeszcze ograniczony dostęp i do nowoczesnych badań genetycznych, i do terapii spersonalizowanych, ale w dziedzinie hematoonkologii tak dużo się ostatnio dzieje, że ten wachlarz dostępnych terapii stale się powiększa. Podobnie jak liczba allotransplantacji, dzięki którym coraz większy jest procent pacjentów, osiągających dłuższe przeżycia. W latach 70. tych przeżycia odległe osiągało 6 - 7 proc. pacjentów, dziś to ok. 33 proc.