U nas, jako pierwszy przybliżył je branżowy portal transport-publiczny.pl. – Środki zapobiegawcze wdrożone w transporcie publicznym na całym świecie sprawiły, że są to aktualnie najbezpieczniejsze miejsca na Ziemi. Gdyby ludzie postępowali tak samo w innych obszarach wysokiego ryzyka, takich jak puby czy zatłoczone ulice, to liczba przypadków zakażeń byłaby mniejsza – ocenił dr Julian Tang, profesor Uniwersytetu w Leicester.
Nim przejdziemy do wniosków przedstawionych przez brytyjskich naukowców, przypomnijmy, jakie obostrzenia wprowadzono w transporcie publicznym w Polsce. Już o tym wielu z nas zapomniało. Przede wszystkim ograniczono „pojemność” autobusów i tramwajów. W marcu kursowały one przewożąc co najwyżej kilkunastu pasażerów. Zawieszono sprzedaż biletów u kierowców. Ich kabiny oddzielono od reszty pojazdów. Te codziennie były dezynfekowane, w całości i w szczegółach. Dla bezpieczeństwa drzwi w nich otwierali wyłącznie kierowcy. I oczywiście pasażerowie musieli (i nadal muszą) mieć podczas jazdy na twarzach to, co nazywa się roboczo maseczkami ochronnymi (szalik też spełnia/ł te wymagania). To tyle tytułem przypomnienia. A teraz pora na wnioski naukowców.
W Francji do 1,2 proc. zakażeń koronawirusem (zarejestrowanych między 1 maja a 28 września) doszło w transporcie publicznym (komunikacja miejska, samoloty, pociągi). W przeludnionym Hongkongu odnotowano 68 przypadków zakażeń w transporcie publicznym na 100 tys. przypadków ogółem. W USA było ich 2198 takich przypadków, a w Hiszpanii 1602 także na 100 tys. potwierdzonych zachorowań ogółem. Dlaczego tak mało w Hongkongu? Bo tam, od samego początku zarazy jego mieszkańcy noszą maski, zachowują bezpieczny dystans – są zdyscyplinowani – podkreśla dr Tang. Podobnie było w Japonii. Tam, co ciekawe, w transporcie publicznym, obowiązywał zakaz… rozmów. Tym samym ograniczono potencjalny wektor transmisji wirusa.
Sporą rolę w tym minimalizowaniu możliwości zarażenia się odgrywa/ła, przede wszystkim w pociągach, okresowa wymiana powietrza. Luftowano, jak to mawia się na Śląsku, wnętrza wagonów. W superszybkich francuskich pociągach TGV (średnia szybkość podróży to 300 km/h) powietrze wymienia się na świeże co 2,5 minuty! Trzeba wspomnieć o wcześniejszych, bo opublikowanych w sierpniu, podobnych badaniach przeprowadzonych w Niemczech. Instytut im. Roberta Kocha prześledził ponad 55 tys. przypadków zarażenia się koronawirusem.. Badania wykazały, że w środkach komunikacji zbiorowej doszło jedynie do 90 zakażeń (0,2% całości). W Niemczech obowiązuje i jest przestrzegany nakaz noszenia maseczek, ale nie została ograniczona liczba dostępnych miejsc w autobusach czy pociągach. Ciekawe, jak wyniki uzyskano by w Polsce?