Sytuacja pacjentów jest dramatyczna i mimo obietnic kolejnych ministrów nic się nie zmienia! Nie są refundowane leki, które zmniejszają liczbę zgonów i ograniczają ilość pobytów w szpitalu, pacjenci nie są obejmowani kompleksową opieką.
Najczęstsza przyczyna zgonów
- Zanim dopadła mnie choroba, byłem samodzielny, aktywny zawodowo. Dziś nie pracuję, a większość rzeczy, które wykonywałem sam, musi robić za mnie żona – mówi pan Krystian z Bydgoszczy (l.57), który z niewydolnością serca zmaga się od 8 lat. – Codziennie boję się o to, że serce odmówi mi posłuszeństwa. A przecież mój lekarz mówi, że są leki, które pozwalają na częściowy powrót do aktywności, nawet do uprawiania sportów. Zatrzymują one postęp choroby, pozwalają normalnie żyć, bez strachu, że to życie może nagle się zakończyć. Ale dla ludzi takich jak ja niedostępne…To kolejny lek w moim budżecie, więc nawet jeśli nie jest stosunkowo drogi, dla mnie stanowi dodatkowe obciążenie finansowe w każdym miesiącu.
Na niewydolność serca choruje w naszym kraju ponad 1,2 mln. osób To najczęstsza izolowana przyczyna wszystkich zgonów Polaków. W Europie mamy najwyższy wskaźnik hospitalizacji z tego powodu – 500 na 100 tys. mieszkańców, podczas gdy średnia europejska to ok. 200. Jest to choroba która zabija, połowa chorych nie przeżywa 5 lat od rozpoznania, a cztery hospitalizacje w ciągu roku prognozują już tylko rok przeżycia. Tu czas liczy się szczególnie.
ZOBACZ: Nie bagatelizuj żadnych objawów ze strony układu sercowo-naczyniowego
Brak terapii i brak opieki
Tymczasem Ministerstwo Zdrowia, mimo licznych próśb środowisk pacjentów i lekarzy, przerwało dialog. Nie podjęto decyzji o refundacji skutecznych i tańszych 4-krotnie od wcześniej proponowanych nowoczesnych terapii , które w gruncie rzeczy i tak nowe już nie są. Brak dostępu do terapii to nie jedyny problem chorych z niewydolnością serca. Do tej pory nie mogą się oni doczekać skonsolidowanej opieki kardiologicznej, tak szumnie zapowiadanej przez rząd. - Gdzieś w systemie popełniamy fatalny błąd. Wydatki na leczenie niewydolności serca rosną, nie zatrzymując lawiny zgonów, trzeba to jak najszybciej zmienić. Bo 95 proc. kosztów to hospitalizacje. Warto zainwestować w optymalną farmakoterapię i opiekę medyczną, by ludzie z niewydolnością serca mogli żyć” – przekonuje prof. Adam Witkowski, prezes Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego z Kliniki Kardiologii i Angiologii Interwencyjnej Instytutu Kardiologii w Warszawie.
I te działania powinny być podjęte już teraz, bo chorym błyskawicznie ucieka życie. Czy Ministerstwo Zdrowia podejmie działania, by zatrzymać spiralę śmierci?
qz-DH5n-CjWk-GNx4