„Odkodowanie” pacjentów hospitalizowanych nie jest główną treścią tego projektu, ale też ma swój wymiar. W dużych szpitalach personel medyczny nie musi znać personaliów wszystkich pacjentów, a ma wystarczająco dużo zajęć, by tracić czas nie bieganie z czytnikiem kodów kreskowych. W większości przypadków takie anomizowanie pacjentów, bo RODO i tak dalej, to zwykła fikcja (jak konieczność używania osłon nosa i ust, czyli maseczek) i personel i tak zwraca się do pacjenta, przy innych, per nazwisko. W poselskim projekcie ustawy proponuje się, by na opasce, którą otrzymuje każdy pacjent szpitalny zrezygnować z szyfrowania jego personaliów kodem QR, ale uwidaczniać jego imię, nazwisko i datę urodzenia. Stosowny przepis projektu brzmi: „Pacjentów szpitala zaopatruje się w znaki identyfikacyjne, które zawierają imię i nazwisko pacjenta, a także jego datę urodzenia, a w przypadku noworodka urodzonego w szpitalu – imię i nazwisko matki, płeć i datę urodzenia dziecka ze wskazaniem roku, miesiąca, dnia oraz godziny i minuty w systemie 24-godzinnym, a w przypadku noworodka urodzonego z ciąży mnogiej – także cyfry wskazujące na kolejność rodzenia się”.
Projekt ustawy zgłosili posłowie PiS i zasadniczo dotyczy zasad działalności nowego kształtu Funduszu Kompensacyjnego Zdarzeń Medycznych, czyli wypłaty odszkodowań dla pacjentów. Zakłada wprowadzenie dwuinstancyjnego pozasądowego systemu rekompensaty szkód z tytułu zdarzeń medycznych, obsługiwanego przez Rzecznika Praw Pacjenta w miejsce obecnych wojewódzkich komisji do spraw orzekania o zdarzeniach medycznych oraz powołanie Funduszu. „Przewiduje się wprowadzenie systemu rekompensat bez orzekania o winie, mającego na celu ustalenie, czy w sprawie objętej wnioskiem doszło do zdarzenia medycznego oraz wskazanie wysokości świadczenia należnego wnioskodawcy z tego tytułu” – czytamy w projekcie ustawy.
Wracając do „odkodowania” leczonych w szpitalach. „Rynkowi Zdrowia” Jakub Gołąb z biura Rzecznika Praw Pacjenta powiedział, że: – Proces identyfikacji niekiedy wymaga czasu lub użycia odpowiednich urządzeń i może mieć wpływ na szybkość podejmowanych działań medycznych. A pomyłki przy identyfikacji mogą skutkować zdarzeniami niepożądanymi, jak np. podanie niewłaściwych leków lub udzielenie nieodpowiednich świadczeń opieki zdrowotnej… Czyli: klasyczne dane personalne ułatwiają pracę personelu medycznego bardziej od nowoczesnych QR-kodów (zresztą coraz rzadziej już stosowanych im poza lecznictwem”. Na wszelki wypadek jednak pacjent klasycznie spersonalizowany będzie miał na opasce wydrukowane dane tak małą czcionką, że jego dane osobowe będą – jak stwierdza się w projekcie ustawy – będą „dostępne w praktyce wyłącznie dla personelu udzielającego świadczeń zdrowotnych pacjentowi”.