Leczenie nerkozastępcze – dializoterapia
Terapią podtrzymującą życie, kiedy nerki już przestają pracować, są dializy. Niektórzy chorzy są dializowani przez kilkanaście, a nawet i więcej lat. Najbardziej popularną jest u nas hemodializa, obarczona jednak wieloma skutkami ubocznymi i uciążliwościami dla chorego. Przede wszystkim musi on 3 razy w tygodniu pojawić się w stacji dializ, gdzie przez 4 godziny jest podłączony do specjalistycznej aparatury. Alternatywą dla hemodializy jest domowa dializoterapia otrzewnowa, w której do oczyszczania krwi z toksycznych substancji wykorzystuje się błonę otrzewnową, która wyścieła jamę brzuszną. I wykonuje to podczas snu urządzenie, cykler, do którego jest on podłączony.
Dializy otrzewnowe dają niezależność
Rajmund Michalski (61) prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Moje Nerki, w wieku 28 lat dowiedział się, że jego nerki przestają pracować. Przez wiele lat był leczony farmakologicznie, jednak wiedział, że może uratować go tylko przeszczep. Zanim do tego doszło, 11 lat temu, był poddawany dializom. W jego przypadku były to dializy otrzewnowe. – Skoncentrowałem się na tym, żeby żyć normalnie i nawet… pokochałem te swoje otrzewnowe dializy, dające mi sporo niezależności.
Dziś mówi, że dzięki chorobie… został profesorem w Instytucie Podstaw Inżynierii Środowiska, gdzie nadal pracuje. – Bo wciąż mogłem być aktywny.
– Dializy otrzewnowe mają wiele zalet, m. in. oszczędzają naczynia krwionośne, chronią przed zakażeniami, a przede wszystkim umożliwiają realizację własnych celów. – podkreśla Dorota Ligęza, wiceprezes Stowarzyszenia, która na niewydolność nerek zachorowała w 1991 roku, tuż przed maturą. Dializowała się przez 20 lat, m. in. metodą otrzewnową, a 14 lat temu miała przeszczep nerki.
Spersonalizowana forma terapii
W Polsce jedynie 4 proc. pacjentów ze schyłkową niewydolnością nerek korzysta z domowej dializoterapii otrzewnowej, podczas gdy w innych krajach europejskich to kilkadziesiąt procent. Głównie dlatego, że lekarze w Polsce nie informują pacjenta o takiej możliwości.
– A pacjent powinien mieć wybór – mówi prof. Beata Naumnik, kier. Kliniki Nefrologii, Transplantologii i Chorób Wewnętrznych z Ośrodkiem Dializ Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku. – Dializoterapia powinna być terapią spersonalizowaną, dostosowaną do pacjenta. To terapia powinna być poporządkowana trybowi życia pacjenta, a nie odwrotnie. Pacjent dializowany otrzewnowo w warunkach domowych jest pacjentem bardziej świadomym, jest współodpowiedzialny za swoją terapię. Jest to terapia wygodna i bezpieczna, taki pacjent nie jest pozostawiony sam sobie, może on być w trakcie zabiegu wykonywanego w domu zdalnie monitorowany. Najważniejsze, żeby lekarz informował o możliwościach wyboru, a sposobu leczenia i tego wyboru dokonywali wspólnie – pacjent z lekarzem.