Dodajmy, że w świecie palenie tytoniu rocznie uśmierca ok. 4 mln ludzi. Nieco mniej niż na tamten świat zabrała dotychczas pandemia. „NFZ o zdrowiu Choroby odtytoniowe”, to lipcowy raport ukazujący skalę problemu. Co prawda bazuje głównie na danych sprzed dwóch lat, ale z pewnością problemów wywoływanych przez palenie tytoniu nie ubyło na tyle, by dane te były zdezaktualizowane. Wykazano, że palenie tytoniu może być przyczyną rozwoju co najmniej 13 różnych nowotworów złośliwych (m.in.: raka płuca, raka krtani, raka pęcherza, czy raka żołądka). Szacuje się, że palenie tytoniu odpowiada za około 20 do 25 proc. przypadków nowotworów złośliwych świecie. W roku 2019 w Polsce ze 100 tys. osób - 78 zapadało na raka płuc (ten sam współczynnik liczony dla całej UE wynosił – 70/100 tys.).
„102,7 tys. pacjentów, którym udzielono świadczeń z rozpoznaniem głównym nowotworu złośliwego płuca (C34 wg ICD-10) lub z rozpoznaniem głównym Z51 i rozpoznaniem współistniejącym raka płuca. Było to o 9,6% więcej niż w roku 2013. W 2019 roku wartość refundacji świadczeń udzielonych z rozpoznaniem raka płuca wyniosła prawie 1 mld zł, było to o 68,7% więcej niż w 2013 roku” - raportuje NFZ. W tym czasie na leczenie wszystkich pacjentów "tytoniowych" NFZ wydał 2,3 mld zł. Warto zapamiętać tę liczbę, jeszcze do niej wrócimy. Jak ktoś jest chory, to należy mu się zwolnienie lekarskie. Dla chorych palaczy wystawiono ok. 100 tys. L-4 w sumie (w 2019 r.) na 1,7 mln dni absencji chorobowej. Ogromna liczba, ale trzeba podkreślić, że stanowi(ła) ona 0,7 proc. ogólnej absencji.
Pouczające są dane o zależności między paleniem a wzrostem ryzyka zachorowania na tę czy inną chorobę. W raporcie przyjęto, że dotyczą one palących regularnie przez co najmniej 10 lat, przy czym za takie osoby uznaje się te, które dziennie wypalały paczkę papierosów. I tak ryzyko zapadnięcia na POChP jest 3,6-krotnie większe od nie palącego. Na chorobę niedokrwienną serca – podobnie. Na raka krtani – 13-krotnie. Na raka szyjki macicy – 2,05-krotnie. Na raka płuc – 3,43-krotnie. Wartości te zwiększają się wraz z długością trwania w nałogu. Po 40 latach wypalania codziennie paczki papierosów możliwość zachorowania na raka płuc jest ponad 12,5-krotnie wyższa niż w przypadku osoby, która nie pali.
Dotkniętych chorobami odtytoniowymi przybywa, również za sprawą coraz skuteczniejszej diagnostyki, co przekłada się na zwiększenie kosztów leczenia. „Łączna kwota refundacji udzielonych świadczeń wzrosła w latach 2013–2019 o ponad 47%, w 2019 roku łączna kwota była o prawie 16% wyższa niż w roku 2018” – podkreśla się w raporcie.
2,3 mld zł to dużo, bardzo dużo. Trzeba jednak wiedzieć, że dochody z akcyzy na wyroby tytoniowe stanowią znaczącą pozycję w budżecie państwa. W 2019 r. wpływy z tytułu akcyzy i innych obciążeń regulacyjnych płaconych przez cztery największe koncerny tytoniowe wyniosły ponad 19,79 mld zł. Mogłoby być o 6 mld zł więcej, gdyby nie przemyt papierosów. A znajdują one nabywców, bo są tańsze od akcyzowanych, które i tak należą do najtańszych w Unii Europejskiej. Teoretycznie wpływy z akcyzy na wyroby tytoniowe można byłoby zwiększyć... równając ceny z średnimi unijnymi. Taki drastyczny krok, w ocenie analityków rynku, mógłby w praktyce przynieść... spadek wpływów. W 2020 r. za średni zarobek Polak mógł kupić 277 paczek papierosów. W tym samym roku dr Jarosław Pinkas, ówczesny główny inspektor sanitarny przyznał, że chciałby, aby paczka kosztowała 100 zł. Ciekawe, jak na takie koncepcje zapatrują się w Ministerstwie Finansów, bo w resorcie zdrowia z pewnością je popierają.