Strajk pielęgniarek w Kielcach. Ciężka praca jak niewolnictwo? Każą nam pracować za dwie miski ryżu

i

Autor: Ogólnopolski Związek Pielęgniarek i Położnych

Pielęgniarki mają swoją atomówkę. Czy mogą jej użyć w walce o „godne zarobki”?

2021-06-16 18:11

Pielęgniarki protestują. W sieci internauci memami pytają: „Czy pielęgniarka powinna zarabiać więcej od polityka?”. Tak, ale wtedy, gdy politycy na to pozwolą. Pielęgniarki protestowały (15 czerwca) pod parlamentem. Czy coś to da? Jeszcze nie ma „białego miasteczka”, ale pielęgniarki dają do zrozumienia, że gdyby część z nich skorzystała z przysługujących im praw emerytalnych, to system ochrony zdrowia by się... rozłożył.

Na  VI Kongresie Wyzwań Zdrowotnych (Katowice, 14-16 czerwca) Zofia Małas, prezes Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych, stwierdziła wprost: „Nie będzie zdrowia obywateli bez odpowiednich kadr". Problem w tym, że kadr brakuje. Za mało jest pielęgniarek, za mało jest lekarzy. Za mało jedni i drudzy, jak uważają, zarabiają. I w obu grupach system jakoś się spina dzięki tym, którzy mogliby być już na emeryturze, a nadal pracują. Skupmy uwagę w tym przypadku na pielęgniarkach. Pani prezes podkreślała, nie raz, nie dwa, że nie ma chętnych do pracy w tym zawodzie. M.in. dlatego, że płace w nim są takie jakie są. Na przełomie lat 2020/2021 wydano 5,6 tys. praw do wykonywania zawodu, ale do pracy zgłosiło się 2,3 tys. absolwentów studiów pielęgniarskich (już od dawna w tym zawodzie trzeba mieć wyższe wykształcenie).

Nie dość, że chętnych do roboty w pielęgniarskim fachu brakuje, to i życie przerzedza zbyt szczupłe kadry. – Umiera 1,2 tys. pielęgniarek corocznie i wyliczyliśmy, pięć lat do tyłu, że średnia wieku umieralności pielęgniarek i położnych to 62 lata. Czyli jest nadumieralność pielęgniarek w stosunku do populacji polskiej kobiet. To też świadczy o tym, że przepracowanie i warunki pracy jednak powodują tę nadumieralność. Jest się o co martwić – uważa (przyznać należy, że słusznie) Zofia Małas. Dodać trzeba, że tzw. statystyczna pielęgniarka ma 53 lata. Czyli na dziś brakuje jej 7 lat do emerytury.

Protest pielęgniarek na Ślasku

I gdy już jesteśmy przy emeryturach, to przejdźmy do najmocniejszego argumentu pielęgniarek w sporze o większe, jak to określają „godne” zarobki. Protest pielęgniarek wsparła Naczelna Izba Pielęgniarek i Położnych publikując raport „Katastrofa kadrowa pielęgniarek i położnych”. Podaje on, że teraz mamy czynnych w zawodzie 261 tys. „sióstr”. I – uwaga, uwaga – 27 proc. z nich, czyli 63120 mieści się w przedziale wiekowy 61-70 i ponad lat ( ponad - 1127). Te panie powinny już być na emeryturze. Dlaczego więc pracują? Nie tylko z poczucia obowiązku. Także dlatego, że emerytury mają jeszcze mniej godnej wysokości niż płace. Jak to twierdził klasyk - „byt kształtuje świadomość”.

Nie trzeba być znawcą ekonomiki ochrony zdrowia, by bez trudno wyobrazić sobie, co stałoby się z systemem, gdyby pewnego dnia aktywne zawodowo emerytki postanowiły... odpocząć. A i bez tego, jak ostrzega samorząd pielęgniarski i związki zawodowe, nadciąga katastrofa. Wg optymistycznej wersji pesymistycznego rozwoju sytuacji Izba raportuje, że do 2025 r. liczba zatrudnionych pielęgniarek i położnych zmniejszy się o 16 761, a do 2030 r. o 36 293 osób. Najwcześniej katastrofalne braki kadrowe, to jest takie, których nie będzie można załatać zwiększoną pracą zatrudnionych pielęgniarek, pojawią się w województwach: śląskim i dolnośląskim oraz w mazowieckim. W pierwszych dwóch do 2025 r. ubędzie po 2,6 tys. pielęgniarek, w trzecim – 1,8 tys. Wg raportu „do 2025 r. z powodu braku personelu, 272 szpitale nie będą mogły sprawnie działać, a do 2030 r. ten problem wystąpi w 482 szpitalach”.

W opinii samorządu pielęgniarskiego i związkowców problem można rozwiązać, zwiększając prawie 2 razy liczbę absolwentów kierunków pielęgniarski. Do 10 tys. rocznie. Sęk w tym, że jeśli zarobki nie będą satysfakcjonujące, to znaczna część absolwentów nie zdecyduje się na pracę w publicznej ochronie zdrowia. Albo trafi do prywatnych ośrodków, albo wyjedzie na Zachód. W pokrótce wzmiankowanym raporcie czytamy: „Należy również pamiętać, iż w chwili obecnej pracę w zawodzie pielęgniarki lub zawodzie położnej wykonuje 69 585 osób, mimo uzyskania uprawnień emerytalnych. Te pielęgniarki i położne mogą w każdej chwili przejść na emeryturę”.

Mogą, kiedy będą musiały. Gdyby mogły przejść „w każdej chwili”, to domagające się (nie tylko) wyższych zarobków z pewnością użyłby takiej broni. Bo byłaby ona swego rodzaju „bombą atomową”. Tylko jak pokazuje historia, atomówkami się straszy i niewielu jest przekonanych, że mogą być użyte. I podobnie rzecz ma się w przypadku protestu pielęgniarek. Gwoli ścisłości dodajmy, że nie tylko pielęgniarki-emerytki podtrzymują system. Wśród ponad 140 tys. czynnych zawodowo lekarzy tych z uprawnieniami emerytalnymi już dawno nabytymi jest (wg różnych źródeł) od 17 do 20 proc.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Najnowsze artykuły