Szacuje się, że ok. 30 proc. amatorów tego napoju nie może bez niego żyć, tak jak nałogowi palacze bez papierosów. W australijskich badaniach uczestniczyły osoby, które na co dzień spożywają duże ilości kawy z kofeiną, ale nie piły jej przez ostatnie 24 godziny, więc znajdują się w stanie odstawienia. Ochotników podzielono na trzy grupy. Pierwsza dostawała kawę bezkofeinową, ale jako kofeinową. Drugiej nic nie ściemniano i podawaną kawę bez kofeiny. Trzecia grupa musiał pić wodę.
– Ku naszemu zaskoczeniu efekty odstawienia uległy złagodzeniu również w grupie, która wiedziała, że dostała napój bezkofeinowy. Nie było żadnego farmakologicznego uzasadnienia dla takiego efektu z uwagi na brak kofeiny. Co więcej, uczestnicy ci tak naprawdę nie oczekiwali, że ich objawy będą lżejsze, ponieważ wiedzieli, że nie przyjmują kofeiny. Uczestnicy badania mieli świadomość, że otrzymują placebo i że pity przez nich napój nie zawiera danej substancji w farmakologicznie czynnym stężeniu, a mimo to doszło do zmniejszenia nasilenia ich objawów odstawiennych – wyjaśnia agencji Newseria Innowacje dr Llew Mills z Wydziału Medycyny i Zdrowia Uniwersytetu w Sydney. Co więc stoi na przeszkodzie, by samemu poddać się takiemu „odwykowi”, jeśli jest się uzależnionym od kofeiny?
Kawa pomaga nie tylko od niej uzależnionym. Ostatnie badania wykazały, że kawa może obniżać ryzyko kilku rodzajów raka, w tym raka głowy i szyi, jelita grubego, piersi i wątroby, chociaż potencjalne korzystne działanie kawy nie jest w pełni zrozumiałe. W palonej kawie znajdują się setki związków biologicznie czynnych, w tym kofeina, flawonoidy, lignany i inne polifenole. Wykazano, że te i inne związki zawarte w kawie zwiększają między innymi wydatek energetyczny, hamują uszkodzenia komórek, regulują geny zaangażowane w naprawę DNA, mają właściwości przeciwzapalne i/lub hamują przerzuty. Istnieją również dowody na to, że spożywanie kawy wiąże się z niższym ryzykiem insulinooporności i cukrzycy typu 2, które są powiązane z wyższym ryzykiem zachorowalności i/lub śmiertelności na raka jelita grubego, wątroby, piersi. Kawa może więc działać profilaktycznie, ale wtedy, gdy pije się dziennie góra kilka filiżanek.
Panuje pogląd, że częste kawy picie skraca życie, bo nie jest to korzystne dla kondycji serca. To już nieaktualne, jeśli tylko nie pije się kawy litrami (i nie wypala do tego paczki papierosów – rzecz jasna). Na przestrzeni ostatniej dekady wiele rzetelnie przeprowadzonych badań naukowych nie potwierdza zagrożenia zwiększenia ryzyka chorób układu sercowo naczyniowych u osób pijących do kilku porcji kaw dziennie w porównaniu do osób niepijących kawy. Co więcej, 3-5 porcji kaw dziennie może zmniejsza ryzyko choroby niedokrwiennej serca o 11-13 proc.
Jak wiadomo alkohol szkodzi, a wątrobie w szczególności. Nawet pity z kawą. Jeśli jednak pije się mocną i czarną w umiarkowanych ilościach, to wątrobie robi się dobrze. Wszystkie rodzaje kawy zmniejszają ryzyko wystąpienia niepożądanych wyników klinicznych w przewlekłej chorobie wątroby (CLD - chronic liver disease). U osób pijących kawę ryzyko zachorowania lub zgonu na CLD było niższe o 21 proc. Najlepszy efekt ochronny wykazało picie 3-4 filiżanek dziennie, przy czym jeszcze większa ilość napoju nie przynosiła żadnych dodatkowych korzyści. A zatem? Kawa zdrowia doda.