W tym roku Pfizer, który w aliansie z niemiecką firmą BioNTech, opracował i wyprodukował najpopularniejszą szczepionkę przeciwcovidową, zaplanował, że osiągnie od 13 do 17 mld USD zysku (za 2021 r. – 36 mld USD). Jest zrozumiałe, że koncern nie chciałby go pomniejszać, bo Polska „ociąga się” z zapłaceniem za zamówiony towar (ok. 7 mld zł), który – jak słusznie zauważa się w „Dzienniku Gazecie Prawnej” – „z dużym prawdopodobieństwem wylądowałyby w koszu”. Może w tym koszu byłoby mniej szczepionek, gdyby w Polsce nadal ludzie szczepili się. Z tzw. wyszczepieniem na poziomie nieco zbliżonym do 60 proc. i ograniczonym popytem na szczepienia trzecią dawką, nie trzeba nam kolejnych milionów szczepionek (tak a propos, to w czasie dotychczasowych szczepień zutylizowano 788 420 dawek po 12 USD za jedną). O tym, że nie dało się i nie będzie można skłonić (jak zakładano na samym początku akcji) 75 proc. społeczeństwa do zaszczepienia się, władza doszła do przekonania w marcu.
Wyrazem tego był list Mateusza Morawieckiego do przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen z prośbą o wstrzymanie dostaw i płatności za szczepionki z Pfizera. Pod koniec kwietnia minister zdrowia Adam Niedzielski tak tłumaczył ruch Polski: – Zmieniła się sytuacja epidemiczna, ale przede wszystkim geopolityczna, zmienić muszą się kontrakty na szczepionki przeciw COVID-19. Nie chcemy zrywać umów, tylko je uelastycznić, wydłużyć terminy dostaw, a tym samym terminy płatności. Tyle minister. Problem w tym, że umowy na dostawy szczepionek Pfizer/BioNtech są… nie do końca jawne! Wiadomo, że w ostatniej – trzeciej (donosi „DGP”) z Pfizerem (z 2021 r.) dla UE zarezerwowano dodatkowe 1,8 mld dawek na okres od końca 2021 r. do 2023 r. „Miało to pozwolić na zakup 900 mln dawek obecnej szczepionki oraz szczepionki dostosowanej do nowych wariantów wirusa”. Tyle, że szczepionki nadal są, można określić, I generacji, a umowy nadal są tajne przez poufne.
Co nie co jednak z tych tajności wyciekło na świat. W październiku 2021 r. Public Citizen – organizacja non-profit z USA, działająca na rzecz praw konsumentów – ujawniła nieco szczegółów. Dotarła do listy warunków oraz roboczych albo ostatecznych wersje umów, jakie Pfizer negocjował z Albanią, Brazylią, Kolumbią, Dominikaną, Peru i Komisją Europejską. Dotarła też do częściowo ocenzurowanej umowy wynegocjowanej z Chile, USA i Wielką Brytanią. Np. umowa z tym ostatnim państwem wskazuje, że ewentualne spory będą rozstrzygane przez niejawny panel złożony z trzech arbitrów, zgodnie z regulaminem postępowania arbitrażowego Międzynarodowej Izby Handlowej.
Kupujący – tak było/jest np. w przypadku Brazylii – nie może przekazać szczepionek innemu państwu bez… zgody Pfizera. Gdy zawierano umowy nad światem rysowało się widmo apokalipsy i były obawy, czy szczepionek wystarczy, a nie, że ich będzie za dużo. Public Citizen raportował, że gdy pojawią się niedobory, to „Pfizer wprowadzi harmonogram dostaw według zasad określonych przez koncern”. Organizacja podkreślała, że „W przeważającej większości umów interes Pfizera jest na pierwszym miejscu”. Wywołany do tablicy koncern, odpowiedział na zarzuty (ustami swojej rzeczniczki Sharon Castillo), że w poufności umów nie ma niczego złego, bo taki jest „standard w umowach komercyjnych i w zamierzeniu mają budować zaufanie między stronami porozumienia, a także chronić poufne informacje handlowe wymieniane w trakcie negocjacji oraz zawarte w ostatecznym kontrakcie”.